San Jose. Fręch zastąpiła Keys, ale nie poszła w jej ślady

/ Szymon Adamski , źródło: własne, foto: AFP

Magdalena Fręch na długo zapamięta spotkanie z Ajlą Tomljanović w 2. rundzie turnieju WTA Premier w San Jose. Nie dość że doszło do niego w wyjątkowych okolicznościach, to na dodatek zwycięstwo i życiowy sukces były na wyciągnięcie ręki. Ostatecznie w ćwierćfinale zagra reprezentantka Australii, która wygrała 6:4, 3:6, 6:3.

Organizatorzy imprezy w San Jose zmagają się z pustkami na trybunach, a wiatr coraz mocniej wieje im w oczy. Po wycofaniu się z turnieju Garbine Muguruzy i sensacyjnej porażce Sereny Williams, największa gwiazdą miała być broniąca tytułu Madison Keys. 23-letnia Amerykanka w ostatniej chwili zrezygnowała z występu, tłumacząc się urazem nadgarstka. Jej miejsce w turniejowej drabince zajęła Magdalena Fręch, ,,szczęśliwa przegrana" z kwalifikacji. Na dodatek Polka rozpoczęła zmagania w turnieju głównym od 2. rundy, bowiem Keys miała w 1. rundzie wolny los. 

Wymarzony scenariusz zakładał, że nasza reprezentantka pójdzie w ślady Keys. Nie chodzi tu o wygranie całego turnieju rozgrywanego w Kalifornii, a o zwycięstwo nad Tomljanović. Równo miesiąc temu, w trakcie Wimbledonu, Amerykanka ograła Australijkę 6:4, 6:2. Niestety Fręch źle weszła w mecz i popełniała mnóstwo niewymuszonych błędów. Co gorsza, nic szczególnego nie prezentowała również Chorwatka z australijskim paszportem, a mimo to wygrała 6:4. 

Na początku drugiego seta obie zawodniczki się rozkręciły i poziom zdecydowanej większości wymian był już godny imprezy WTA Premier. Poziom gry wzrósl zwłaszcza u Fręch, która coraz częściej sięgała po skróty. Taka taktyka okazała się słuszna, czego efektem było prowadzenie 3:0. Polka zyskała na pewności siebie i w pewnym momencie prowadziła z przewagą podwójnego przełamania. Połowę zaliczki co prawda roztrwoniła, ale druga połowa wystarczyła do zwycięstwa 6:3 i doprowadzenia do decydującej odsłony rywalizacji.

W niej wróciły demony z pierwszego seta. Przede wszystkim Fręch nie wykorzystywała nadarzających się okazji na przełamanie przeciwniczki. Australijka grała bardzo nierówno, świetne uderzenia z linii końcowej przeplatała z podwójnymi błędami serwisowymi (11 w całym meczu) albo zagraniami, w których precyzji nie było za grosz. Tomljanović trzeba jednak oddać, że w najważniejszych momentach trzeciego seta potrafiła wznieść się na wyżyny własnych umiejętności. Tak jak wtedy, gdy Polka serwowała po odrobienie strat (na 4:4), a Australijka nie dała jej nawet dojść do słowa. Koniec końców Tomljanović wygrała 6:4, 3:6, 6:3.

Polka ma czego żałować, ale przede wszystkim dostała cenną nauczkę: w głównym cyklu niewykorzystane sytuacje naprawdę lubią się mścić. 


Wyniki

2. runda signla:
Ajla Tomljanović (Australia) – Magdalena Fręch (Polska) 6:4, 3:6, 6:3