Reportaż. Magda Linette i jej klub w Chinach – WIDEO

/ Antoni Cichy , źródło: własne, foto: Antoni Cichy/Tenisklub.pl

Magda Linette na finał turnieju pod egidą WTA czekała od 3 lat. W niedzielę w Bol może zdobyć drugi tytuł w challengerze. A my pokazujemy, gdzie trenowała przed sezonem i gdzie, wierzyli w nią, kiedy nie szło na korcie.

Samemu szybko, razem daleko – to motto Star River Professional Tennis Club. Czyli zespołu, w którym od kilku lat do sezonu przygotowuje się poznanianka. Na piątym piętrze luksusowego hotelu. Trenuje pod okiem Izo Zunicia, ale i innych trenerów. Czasami sama, czasami z innymi tenisistkami. Choćby Zariną Dijas, z którą grała w 1. rundzie Rolanda Garrosa.

Wspólne treningi to nie problem. – Gdybyśmy rozmawiali o sporcie, w którym zawodniczki czekają cztery lata na igrzyska, może tak bym myślał. Ale gramy cały czas. Wychodzę z założenia, że jeśli trenują razem, a potem jedna z nich wygra, to drugą też to wkrótce czeka, bo razem pracowały – mówi trener poznanianki, Zunić.

Pomysłodawcą, guru w akademii jest Alan Ma. – Przez ponad 20 lat miałem akademię w USA, na Florydzie. W 2009 roku wróciłem do Chin. Postanowiłem założyć drużynę. Koncept jest prosty. Zawodnik ma mieć dostęp do trenera na najwyższym poziomie. Ale chce trenera od tenisa, od przygotowania fizycznego, fizjoterapeutę, sparingpartnera. Tyle że to wszystko sporo kosztuje. Tak zrodził się ten pomysł. A gdyby kilka zawodniczek miało wspólnego trenera od przygotowania fizycznego? Mają dostęp do specjalistów, ale wychodzi im to taniej. Nie jesteśmy akademią, tylko profesjonalnym zespołem – opowiada.

Kiedy po obiecującym początku w Melbourne Polka przeżywała gorsze dni, przegrywała, odpadała wcześnie z turniejów, tu wciąż w nią wierzyli. Powtarzali, że musi to przetrwać, a przetrwanie pomoże jej odbić się i iść w górę. Pierwszy krok może zrobić już w niedzielę. Jeśli zdobędzie tytuł, drugi w karierze rangi challenger, w pierwszym rankingu opublikowanym po Rolandzie Garrosie nie spadnie. Awansuje.

Reportaż z Kantonu: