Menadżer Igi Świątek: nie popadamy w hurraoptymizm

/ Szymon Adamski , źródło: własne, foto: Peter Figura

Iga Świątek po raz pierwszy w karierze wygrała wczoraj turniej z pulą nagród wynoszącą 25 tys. dolarów. To dla niej największe osiągnięcie w dotychczasowej karierze. Artur Bochenek, menadżer wschodzącej gwiazdy tenisa, w rozmowie z nami zapewnił jednak, że nikt nie popadnie po tym zwycięstwie w hurraoptymizm, ponieważ droga do celu jest jeszcze długa. Zapowiedział też, że 16-latka z Warszawy lada moment rozpocznie rywalizację w o wiele większych imprezach. 

– Tak naprawdę zwycięstwo Igi będzie widać w najbliższy poniedziałek, kiedy zostaną jej doliczone punkty do rankingu WTA. Wtedy Iga na własne oczy się przekona, jaka jest różnica pomiędzy zwycięstwem w ,,piętnastce", a ,,dwudziestce piątce". Zbyt bardzo się tym jednak nie emocjonujemy i zachowujemy zimne głowy, ponieważ wiemy, gdzie jest nasz cel. Znajduje się on jeszcze daleko przed nami i gdybyśmy już teraz mieli popadać w hurraoptymizmem, byłoby na to za wcześnie. Czekamy, jak Iga zacznie wygrywać duże turnieje. To co się teraz dzieje, to dopiero droga do celu – powiedział nam Artur Bochenek, menadżer zawodniczki i prezes Warsaw Sports Group.

Przypomnijmy, że Świątek nie dała żadnym szans rywalkom. W Pelham (w stanie Alabama) od początku spisywała się doskonale, nie tracąc po drodze do triumfu ani jednego seta. W finale rozbiła 6:2, 6:0 Allie Kiick ze Stanów Zjednoczonych. 

– Pomysł, żeby wyjechać aż do Stanów wziął się stąd, że trzeba było gdzieś grać, a w Europie trwa jeszcze sezon zimowy i nie ma wielu imprez na otwartych kortach ziemnych. To właśnie gry najbardziej brakowało Idze, bo przecież jeszcze niedawno walczyła z kontuzją. Oczywiście po ostatnich dwóch turniejach tej gry już tak jej nie brakuje (śmiech). Musiała rywalizować od eliminacji, więc meczów o stawkę trochę się uzbierało. Teraz będzie miała tydzień przerwy, a później spróbuje zagrać w Charlottesville, dokąd zdązyla się już przeprowadzić. To turniej z pulą nagród 80 tysięcy dolarów. Jeszcze nie wiadomo, czy Idze uda się tam zagrać, ale po wstępnych rozmowach z dyrektorem turnieje wiem, że jest na to dość duża szansa. Podjęliśmy zatem decyzję, że nie wracamy do Polski, tylko zostajemy i walczymy dalej. Możliwości jest wiele: dzika karta do turnieju głównego lub kwalifikacji, może Idze uda się z rankigiem załapać do eliminacji. A później jeszcze jedna ,,osiemdziesiątka" w Charleston, gdzie również liczymy na to, że uda się zagrać – zdradził nam plany swojej podopiecznej Bochenek.

Najbliższe kilkadziesiąt godzin to czas odpoczynku dla naszej reprezentantki. Później rozpocznie przygotowania do dalszej rywalizacji w turniejach za wielką wodą – Ze zdrowiem wszystko jest w porządku. Po tych ostatnich dwóch tygodniach jest trochę zmęczona, bo trzeba było przedzierać się przez eliminacje. W pierwszym turnieju pięć meczów, w ostatnim osiem, to wszystko zostawia swój ślad. Iga jest też zmęczona psychicznie, bo każdy mecz gra przecież o jakąś stawkę, na okrągło musi się koncentrować. Stąd decyzja, że w obecnym tygodniu odpoczywamy. Pierwsze dwa, trzy dni to będzie regenracja, a później już treningi z myślą o tym, że lada moment kolejny start – kontynuuje Bochenek.

W sierpniu zostanie rozegrana druga edycja Warsaw Sports Group Open. Będzie to doskonała okazja do zdobycia sporej liczby punktów dla Igi Świątek i innych zdolnych tenisistek z Polski. Patrząc na to, w jakim tempie rozwija się Świątek, można jednak nabrać wątpliwości, czy do tego czasu jej pozycja w rankingu nie będzie na tyle wysoka, że korzyści punktowe wynikające ze zwycięstw w WSG Open będą dla niej niewystarczajace. Bochenek jednak tonuje nastroje. 

– Daj Boże, żeby było tak, że Igi nie będą zadowolać nagrody z turniejów z pulą nagród 25 000 dolarów. Na razie wygrała pierwszy taki turniej. Nasze ambicje sięgają dużo wyżej, ale myślę, że skok rankingowy nie nastąpi aż tak szybko, żeby Iga mogła pogardzić punktami możliwymi do zdobycia na własnym podwórku. Nie martwiłbym się o to, że będzie to dla niej turniej za niski rangą. Aż tylu zawodowych turniejów do tej pory nie rozegra, żeby aż tak wzbić się w rankingu. Może się skończyć natomiast tak, że Iga nie będzie potrzebowała ,,dzikiej karty", żeby zagrać w naszym turnieju. To byłaby dla nas bardzo dobra wiadomość – zakończył menadżer naszej najzdolniejszej tenisistki.