Rotterdam. Niewykorzystana szansa Kubota i Melo

/ Łukasz Koterba , źródło: Korespondencja z Rotterdamu, foto: AFP

Łukasz Kubot i Marcelo Melo nie zagrają w półfinale turnieju ATP w Rotterdamie. Polak i Brazylijczyk przegrali z Ivanem Dodigiem i Rajeevem Ramem 5:7, 6:7(5), choć serwowali na wygranie drugiego seta.

 

To nie był najlepszy dzień utytułowanej polsko-brazylijskiej pary, choć trzeba przyznać, że Dodig i Rem, grający mądrze i czasami wręcz bezbłędnie, wysoko zawiesili poprzeczkę.

Kubot i Melo od początku mieli problemy z utrzymaniem własnego podania. Pierwsze trzy własne gemy serwisowe wygrywali zdobywając „decydujący punkt” przy stanie 40-40. Ostatecznie do pierwszego przełamania doszło w dwunastym gemie. Przy serwisie najlepszego polskiego deblisty i stanie 15-15, 5-6, Melo nie wykończył prostego smeczu, piłka wróciła na jego stronę, a „poprawkowy” smecz przestrzelił o metry. Wkrótce zrobiło się 15-40 i w obliczu trzech setboli nawet wymiana rakiety (i związana z tym „przerwa na uspokojenie”) nie uratowała brazylijsko-polskiego duetu.

Return Kubota nie był w pierwszym secie taką bronią, jak to zazwyczaj bywa. Piłka często lądowała w środku siatki, ale kiedy w trzecim gemie drugiego seta "nasza para" stanęła przed szansą na przełamanie, Polak posłał armatę i wydawało się, że losy meczu wreszcie się odwróciły. Utrzymać przewagę breaka, dowieźć prowadzenie do końca, w decydującym super tie-breaku wygrać tę jedną, dwie decydujące piłki i szybko zapomnieć o tym trudnym, wymęczonym zwycięstwie w szarawym, lutowym Rotterdamie…

Stało się inaczej. Serwis znów zawodził liderów światowego rankingu, a w ósmym gemie 35-latek z Bolesławca popełnił aż trzy podwójne błędy serwisowe. Tego gema jeszcze się udało uratować, ale kilka minut później to Melo został przełamany. Z prowadzenia 5-3 szybko zrobiło się 5-6, a atmosfera na korcie zgęstniała: każdy z zawodników przynajmniej raz wdawał się w dyskusję z sędzią, a przodowali w tym Melo i Dodig. Przy stanie 5-7, 5-6, 0-30 wydawało się, że mecz już jest przegrany, ale serwujący Kubot zdołał jeszcze wyszarpać tego gema.

Całkiem fajnie się to ogląda – powiedziała siedząca przede mną starsza Holenderka, jedna z wielu skuszonych Federerem, które przybyły do rotterdamskiej hali Ahoy i w oczekiwaniu na występ legendy robiły, całkiem spory, tłum na bocznym korcie z deblem. I rzeczywiście, w tie-beraku zobaczyliśmy dobry tenis: a to serię błyskawicznych wolejów, a to zabójczego loba przelatującego nad Kubotem, a to asa Dodiga na przypieczętowanie zwycięstwa. Pretensje Melo, znów twierdzącego, że był aut, zostały przygłuszone przez oklaski. – Wyrównany mecz, ale tamci byli trochę lepsi – powiedziała Holenderka i trudno jej nie przyznać racji.

Iwan Dodig i Rajeev Ram, sklasyfikowani odpowiednio na 8. i 22. miejscu rankingu deblistów, na tle numerów jeden wykazali się w czwartek większą regularnością, koncentracją i skutecznością w kluczowych momentach. W półfinale zmierzą się z francuską parą Herbert i Mahut. Dla Łukasza Kubota i Marcelo Melo występ w Rotterdamie to po Australian Open kolejna bolesna ćwierćfinałowa porażka.

Łukasz Koterba, korespondencja z Rotterdamu

 


Wyniki

Ćwierćfinał debla:
I. Dodig, R. Ram (Chorwacja, USA) – Ł. Kubot, M. Melo (Polska, Brazylia, 1) 7:5, 7:6(5)