WTA Finals: kogo Singapur może pozazdrościć małemu mastersowi?

/ Antoni Cichy , źródło: własne, foto: AFP

Już za kilka dni początek WTA Finals w Singapurze. W tym roku w turnieju mistrzyń zabraknie kilku tenisistek z górnej półki, które pojadą za to na małego mastersa. Parę, w tym niestety Agnieszka Radwańska, nie zagra ani tu, ani tu.

Sezon zmierzcha. Dla niektórych już się skończył, dla niektórych skończy się lada chwila, a dla niektórych potrwa jeszcze trochę. Kilka dni dzieli nas od ostatniego wielkiego tegorocznego turnieju. Od WTA Finals w Singapurze. Turnieju mistrzyń, tak szczęśliwego dla Agnieszki Radwańskiej. Od ostatniego, a może przedostatniego, wszak przed nami jeszcze WTA Elite Trophy w Zhuhai, a mały masters w tym sezonie z tym wielkim może śmiało konkurować. Nawet z przekorą chwalić się uczestniczkami, które zamiast do Singapuru pojadą do Zhuhai.

Lista nieobecnych w WTA Finals, a całą stawkę już znamy, jest długa i okraszona nazwiskami z najwyższej półki. Brakuje triumfatorek dwóch poprzednich odsłon. Zarówno Agnieszka Radwańska (mistrzyni z 2015 roku) i broniąca tytułu Dominika Cibulkova w tym sezonie punktowały mizernie. Obie zresztą nie tylko nie wywalczyły sobie prawa gry w turnieju mistrzyń, ale nawet na małego mastersa się nie załapią. W Singapurze nie zagrają też dwie te, które najdłużej przewodziły kobiecej stawce. Ale Serena Williams, jednocześnie zwyciężczyni Australian Open, nie zrezygnowała z WTA Finals, nie przegrała miejsca na korcie. Urodziła dziecko, a to usprawiedliwienie, z którym nie sposób dyskutować.

Z Angelique Kerber, bohaterką sezonu 2016, sprawy mają się inaczej. Niemka polskiego pochodzenia podobnie jak Radwańska i Cibulkova obniżyła loty. Na tyle, że jeszcze chwilę temu nie była pewna udziału w małym mastersie. Prawdopodobnie do Zhuhai pojedzie, bo o ile słowo „prawdopodobnie” w sporcie cieszy się złą sławą, to teraz nic nie stoi na przeszkodzie. Tylko jeden scenariusz mógł ją pozbawić prawa gry w Chinach. Taki, w którym Daria Kasatkina i Julia Goerges awansują do finału w Moskwie, a jakby tego było mało – Niemka musiałaby ten finał wygrać. Każde inne rozwiązanie dawało dwukrotnej mistrzyni wielkoszlemowej bilet do WTA Elite Trophy. Problem się rozwiązał, bo Kerber przeskoczyła w hierarchi oczko wyżej (wycofała się Konta) i już nie musi patrzeć za siebie.

Co mają organizatorzy turnieju w Zhuhai, czego mogą im pozazdrościć w Singapurze? Oprócz najlepszej tenisistki poprzedniego roku? Przede wszystkim finalistki ostatniego tegorocznego turnieju wielkoszlemowego. Jeśli Amerykanki nie zrezygnują z walki o cenne punkty i rankingowe miejsca przed startem sezonu 2018, to właśnie do Chin, a nie Singapuru, polecą Sloane Stephens i Madison Keys. Na tym lista się nie kończy. Najlepsza tenisistka z Indian Wells także stawi się z Zhuhai. Mowa o Jelenie Wiesninie. Choć ona ma prawo wystąpić i w Singapurze, ale w deblu. Mistrzyni z Miami – Johanny Konty – zabraknie i tu, i tu, bo Brytyjka zakończyła sezon i do Azji się nie wybiera.

Brakujące nazwiska wcale nie znaczą, że czeka nas w w tym roku wyjątkowo słaby turniej mistrzyń. Wręcz przeciwnie – będzie taki jak w poprzednich latach. Może nie dla nas, bo zabraknie Radwańskiej. Ale zakwalifikowało się osiem najlepszych tenisistek na przestrzeni całego sezonu, a żadna na razie nie ogłosiła wycofania. Będą trzy ostatnie liderki rankingu WTA – Simona Halep, Garbine Muguruza, Karolina Pliszkova, będzie Elina Switolina, mistrzyni Rolanda Garrosa Jelena Ostapenko, bohaterka chińskich zawodów Caroline Garcia, a do tego Venus Williams i Caroline Wozniacki. Siedem z ośmiu najwyżej notowanych tenisistek świata. A mocna i ciekawa obsada WTA Elite Trophy oznacza tylko jedno. Tydzień po tygodniu tenisowe emocje na najwyższym poziomie.