Praga: zmienne szczęście Polek

/ Maciej Pietrasik , źródło: Korespondencja z Pragi, foto: Olimpia Dudek/Tenisklub

Środa w Pradze była dla Polaków dniem emocji deblowych. Do półfinału awansowały Asia Muhammad i Alicja Rosolska, a ich rywalkami mogły być Maria Irigoyen i Paula Kania. Tak się jednak nie stało, bo drugi z "naszych" duetów uległ Annie-Lenie Groenefeld i Kvecie Peschke.

Rozstawione z "czwórką" Asia Muhammad i Alicja Rosolska nie miały złego losowania. W ćwierćfinale przyszło im zmierzyć się z grającymi dzięki "dzikiej karcie" Terezą Michalikovą i Chantal Skamlovą. Początek tego spotkania nie był jednak łatwy, bo to niżej notowane rywalki miały przewagę przełamania. Kolejne zacięte gemy padały ich łupem, przez co Słowaczki prowadziły już 5:3.

Na szczęście od temu momentu to Muhammad i Rosolska zaczęły dominować na korcie. Duża w tym zasługa Polki, która bardzo dobrze raziła sobie zarówno przy siatce, jak i w grze z głębi kortu. Mniej doświadczone przeciwniczki zaczęły popełniać błędy i grać coraz bardziej nerwowo, szczególnie Skamlova, a efekt był taki, że "nasza" para wygrała aż siedem gemów z rzędu.

Później mieliśmy jeszcze po dwa przełamania z obu stron, ale Muhammad i Rosolska kontrolowały już wydarzenia na korcie. Ostatecznie Amerykanka i Polka wygrały 7:5, 6:3 i zapewniły sobie awans do półfinału. – Cieszę się, że mogłam lepiej zagrać w tym meczu i wspomóc partnerkę. Czasami jedna gra lepiej, czasami druga, cieszę się, że dzisiaj byłam w lepszej formie niż ostatnio – powiedziała po meczu Rosolska.

Po tej wygranej mieliśmy spore nadzieje na polski półfinał, bo z Muhammad i Rosolską mogły zagrać Maria Irigoyen i Paula Kania. Ich rywalkami w ćwierćfinale były jednak rozstawione z dwójką Anna-Lena Groenefeld i Kveta Peschke. – Na tym korcie będą grać trzy moje bardzo dobre przyjaciółki, z Groenefeld i Peschke trenowałam dwa lata w jednym teamie. Będę ten mecz oglądać, ale nie będę nikomu kibicować – zapowiadała Rosolska.

Peschke to była liderka rankingu deblowego i na meczu doświadczonej Czeszki trybuny kortu numer dwa były pełne. Początkowo gospodarze musieli jednak przełknąć gorzką pigułkę, bo mimo przewagi przełamania u rywalek, to Irigoyen i Kania wygrały w secie otwarcia po emocjonującym tiebreaku. Najpierw nie wykorzystały prowadzenia 5-2 i serwisu, a potem zamknęły mecz dopiero przy trzecim setbolu.

Niestety, po wygranym tiebreaku Argentynka i Polka od razu straciły serwis w drugiej partii. Groenefeld i Peschke grały coraz pewniej, potem zdobyły jeszcze jedno przełamanie i wygrały 6:2. O wszystkim decydował więc super tiebreak, początkowo równie zacięty jak rozgrywka w pierwszym secie.

"Nasza" para lepiej zaczęła decydującą rozgrywkę i prowadziła nawet 5-3, lecz w samej końcówce niemiecko-czeska para była bezbłędna, a Irigoyen i Kania nie radziły sobie z mocnymi returnami. W efekcie to Groenefeld i Peschke wygrały cały mecz 6:7(7), 6:2, 10-7 i jutro zmierzą się z Muhammad i Rosolską. O ile nie będzie padać, bo prognozy na najbliższe dwa dni nie są zbyt optymistyczne.

Z Pragi, Maciej Pietrasik


Wyniki

Ćwierćfinały debla:
A.-L. Groenefeld, K. Peschke (Niemcy, Czechy, 2) – M. Irigoyen, P. Kania (Argentyna, Polska) 6:7(7), 6:2, 10-7
A. Muhammad, A. Rosolska (USA, Polska, 4) – T. Mihalikova, C. Skamlova (Słowacja, WC) 7:5, 6:3