Radwańska: z moich rąk Szarapowa nigdy nie miałaby szans na dziką kartę
Agnieszka Radwańska ma jasne zdanie na temat dzikich kart przyznawanych Marii Szarapowej. Polka na łamach Przeglądu Sportowego przyznała, że jej zdaniem Rosjanka nie powinna zostać zaproszona do gry w Roland Garros i Wimbledonie.
Krakowianka w najbliższym tygodniu zagra w Stuttgarcie. W tym samym turnieju na kort po 15-miesięcznej dyskwalifikacji wróci Szarapowa. Popularna "Masza" pierwszy mecz zagra w środę, bo zawieszenie kończy się we wtorek. Nie wszystkim taka sytuacja i obdarowywanie byłej liderki rankingu WTA dzikimi kartami się podoba. Wśród sceptyków jest Radwańska.
– Takie wejście na turniej powinno przysługiwać zawodniczkom, które spadły w rankingu z powodu kontuzji, choroby czy innego wypadku losowego. Nie zawieszonym za doping. Maria powinna się odbudowywać w inny sposób. Zaczynając od mniejszych imprez i rywalizacji właśnie tam – powiedziała Polka w wywiadzie udzielonym "Przeglądowi Sportowemu".
Na razie powrót Szarapowej wygląda na łagodny za sprawą organizatorów. W Stuttgarcie, Madrycie i Rzymie zagra, bo dostała dziką kartę. – Teraz w Niemczech, potem w Hiszpanii i Włoszech – tak, ale na szlemy w Paryżu i Londynie jeszcze ją nie zaproszono. I tak moim zdaniem powinno zostać. Miejsce powinna sobie wywalczyć dobrą grą – uważa Radwańska.
Rzeczywiście Rosjanka jeszcze nie wie, czy organizatorzy Rolanda Garrosa i Wimbledonu wyciągną do niej pomocną dłoń. Decyzja o tym, czy w Paryżu również otrzyma dziką kartę, zapadnie 15 maja.
Na razie na tapecie są jednak zawody w Stuttgarcie i powrót "Maszy". Krakowianka nie kryje swojego zdania. Gdyby od niej zależało,czy Szarapowa wystąpi w Porsche Tennis Grand Prix z dziką kartą, decyzja byłaby stanowcza. – Nie. Z moich rąk nigdy nie miałaby na nią szans – odpowiada bez ogródek najlepsza polska tenisistka.