Radwańska: z moich rąk Szarapowa nigdy nie miałaby szans na dziką kartę

/ Antoni Cichy , źródło: własne/przegladsportowy.pl, foto: AFP

Agnieszka Radwańska ma jasne zdanie na temat dzikich kart przyznawanych Marii Szarapowej. Polka na łamach Przeglądu Sportowego przyznała, że jej zdaniem Rosjanka nie powinna zostać zaproszona do gry w Roland Garros i Wimbledonie.

Krakowianka w najbliższym tygodniu zagra w Stuttgarcie. W tym samym turnieju na kort po 15-miesięcznej dyskwalifikacji wróci Szarapowa. Popularna "Masza" pierwszy mecz zagra w środę, bo zawieszenie kończy się we wtorek. Nie wszystkim taka sytuacja i obdarowywanie byłej liderki rankingu WTA dzikimi kartami się podoba. Wśród sceptyków jest Radwańska.

Takie wejście na turniej powinno przysługiwać zawodniczkom, które spadły w rankingu z powodu kontuzji, choroby czy innego wypadku losowego. Nie zawieszonym za doping. Maria powinna się odbudowywać w inny sposób. Zaczynając od mniejszych imprez i rywalizacji właśnie tam – powiedziała Polka w wywiadzie udzielonym "Przeglądowi Sportowemu".

Na razie powrót Szarapowej wygląda na łagodny za sprawą organizatorów. W Stuttgarcie, Madrycie i Rzymie zagra, bo dostała dziką kartę. – Teraz w Niemczech, potem w Hiszpanii i Włoszech – tak, ale na szlemy w Paryżu i Londynie jeszcze ją nie zaproszono. I tak moim zdaniem powinno zostać. Miejsce powinna sobie wywalczyć dobrą grą – uważa Radwańska.

Rzeczywiście Rosjanka jeszcze nie wie, czy organizatorzy Rolanda Garrosa i Wimbledonu wyciągną do niej pomocną dłoń. Decyzja o tym, czy w Paryżu również otrzyma dziką kartę, zapadnie 15 maja.

Na razie na tapecie są jednak zawody w Stuttgarcie i powrót "Maszy". Krakowianka nie kryje swojego zdania. Gdyby od niej zależało,czy Szarapowa wystąpi w Porsche Tennis Grand Prix z dziką kartą, decyzja byłaby stanowcza. – Nie. Z moich rąk nigdy nie miałaby na nią szans – odpowiada bez ogródek najlepsza polska tenisistka.