Rosolska: to największa wygrana w karierze

/ Maciej Mikołajczyk , źródło: własne, foto: Peter Figura

Alicja Rosolska miała w ostatnim czasie ogromne powody do radości. Polka w poprzednim tygodniu zdobyła szósty tytuł w karierze. Nasza deblistka razem z Jeleną Ostapenko sięgnęły po mistrzostwo w prestiżowym turnieju w Sankt Petersburgu.

Ze swojej gry i postawy w tym turnieju jestem bardzo zadowolona – przyznała warszawianka. – W większości meczów grałam solidnie i agresywnie, a co ważniejsze w kluczoych momentach starałam się brać ciężar gry na siebie i to dawało efekty. Moja partnerka ma bardzo agresywny styl gry, a w Rosji bardzo dobrze się zgrałyśmy i połączyłyśmy moje deblowe doświadczenie z jej mocnymi zagraniami. Często dochodziło do super-tiebreaków, ponieważ przy agresywnej grze niezwykle trudno jest nie popełniać błędów – wyjaśniła w rozmowie z Tenisklubem reprezentantka Polski.

Warszawianka i Łotyszka w pierwszym secie meczu o mistrzostwo uległy 3:6 Dariji Jurak oraz Xenii Knoll, ale potem odwróciły losy spotkania. Drugą odsłonę pojedynku rozstrzygnęły na swoja korzyść 6:2, a decydującą partię wygrały 10-5. – Na początku finałowego meczu, pomimo agresywnych zagrań Ostapenko, Jurak i Knoll grały bardzo dobrze deblowo, solidnie kryły siatkę i oddawały wszystkie piłki na naszą stronę. Dlatego musiałyśmy zmienić taktykę i grać bardziej kombinacyjną niż siłową grę. Widziałyśmy, że Daria z Xenia zaczynają się gubić i popełniać więcej błędów. Udało nam się więc rozbić ich solidną grę, w końcówce meczu przejąć inicjatywę i zagrać agresywniej, co sprawiło, że na koniec to my mogłyśmy się cieszyć z tytułu – relacjonuje Rosolska.

31-letnia tenisistka zdradziła, że wiktoria w Sankt Petersburgu jest najcenniejszą w jej karierze – Dla mnie jest to największy turniej wygrany do tej pory. Byłam wcześniej w finałach turniejów tej rangi, ale bez szczęścia na końcu. Zawody te sprawiły mi dużo radości, a wygrane punkty spowodowały, że podskoczyłam z rankingiem i mogę grać następny turniej w Dubaju. – mówi nasza deblistka.

Rosolska podsumowała również swój występ w tegorocznym Australian Open. – Pierwszy mecz w Melbourne przeciwko Putincewej i Riske zagrałyśmy z Nao Hibino bardzo dobrze. Nasze rywalki są bardziej singlistkami niż deblistkami, dlatego grając dobrze taktycznie i agresywnie na siatce, udało się nam pokonać je gładko. Cieszyłyśmy się bardzo ze zwycięstwa, ponieważ dwa dni wcześniej nie było pewne, czy w ogóle zagramy. Moja partnerka Nao podczas singla doznała kontuzji pleców i było tak źle z jej zdrowiem, że nie mogła dokończyć pierwszego singla. W drugiej rundzie przegrałyśmy z Chinkami Liang i Yang, których nie udało nam się wybić z rytmu – oceniła swój start na Antypodach Polka.