Smoła po sukcesie w Indonezji: Jestem w stanie wygrywać takie turnieje

/ Michał Pochopień , źródło: własne, foto:

Maciej Smoła ma za sobą kilkutygodniowy pobyt w Indonezji, gdzie zaliczył swój najlepszy wynik w zawodowej karierze.

Smoła tegoroczne rozgrywki rozpoczął stosunkowo późno, gdyż dopiero w kwietniu. Powodem tego były problemy zdrotowne, a dokładniej kontuzja kolana, przez którą konieczna była operacja. 23-latek zakończył już starty w 2016 roku, a na ich zakończenie osiągnął swój najlepszy rezultat w karierze.

Reprezentant Polski dokonał tego w Dżakarcie, gdzie brał udział w imprezie rangi ITF Futures (pula nagród 10 tysięcy dolarów). Smoła po raz pierwszy w karierze zameldował się w półfinale takiego turnieju, a dodatkowo z bardzo dobrej strony pokazał się w meczu o finał. Obecnie 994. tenisista świata okazał się minimalnie gorszy od wyżej notowanego Enzo Coucauda (niegdyś 206. zawodnik rankingu ATP, na ten moment numer 468).

Kontrolowałem mecz do stanu 6:3, 2:1 z przełamaniem. W Indonezji często padało, przez co dzień wcześniej musiałem rozegrać aż trzy mecze. Te pięć godzin spędzonych na korcie miało ogromne znaczenie, czułem jak zeszło ze mnie powietrze. Tego dnia jednak miałem szczęście i ponownie zaczęło padać. Przerwa trwała cztery godziny, dlatego miałem czas na regenerację. Ostatecznie przegrałem ten mecz po tie-breaku trzeciego seta. Nie czuję, że jestem w czymkolwiek gorszy od Francuza. Zabrakło mi pewności siebie i wyszło to w końcówce, w której popełniłem o dwa błędy za dużo – opisał tenisista z Poznania.

Ten mecz pokazuje mi, iż mam duży potencjał i jestem w stanie wygrywać takie turnieje. Mam jednak inne marzenia, chcę grać w największych turniejach na świecie, dlatego zapominam o tej porażce i patrzę w przyszłość.

Półfinał osiągnięty w turnieju rozgrywanym w Dżakarcie ma podwójną wartość, gdyż Smoła podczas pobytu w Indonezji zmagał się z kolejną kontuzją. – W trzecim dniu pobytu tutaj nabawiłem się urazu stopy. Ból był tak duży, że przez kilka dni praktycznie nie chodziłem, a następnie uczęszczałem wyłącznie na siłownie. Po dwóch tygodniach zdecydowałem wziąć udział w turnieju, bo z nogą było już bardzo dobrze. Powiedziałem sobie: Jestem na drugim końcu świata, szkoda nie spróbować, nawet kosztem tego, że uraz się odnowi – zdradził.

Reprezentant Polski w tym sezonie startował w Nigerii, Australii czy Indonezji. 23-latek wyjawił, co nim kieruje, przy doborze tak egzotycznych lokalizacji. – Najczęściej wybieram kraje, gdzie jest ciepło, w nich się najlepiej czuję, jestem bardziej zmotywowany do działania. Chyba każdemu z nas bardziej się chce, gdy świeci słońce. Tam też trudniej o kontuzje i jakiekolwiek przeziębienia. Dziękuję ludziom, takim jak moi rodzice, którzy we mnie wierzą, bo dzięki nim mam możliwość gry w takich miejscach – powiedział poznanianin.

Smoła stawia przed sobą ambitne cele i w przyszłym roku chce poczynić ogromne skoki w rankingach singlowych i deblowych. – Moim planem na kolejny rok jest awans do TOP 400 w grze pojedynczej, a także do drugiej setki w deblu. Wraz z moim partnerem Karolem Drzewieckim jesteśmy nastawieni na sukcesy w grze podwójnej i przez nie chcemy się dostawać do większych imprez.

Polak wrócił do ojczyzny na święta bożonarodzeniowe, jednak już od początku 2017 roku wróci do regularnych startów. – Na początku stycznia zacznę występami w Niemczech, gdzie zagram trzy turnieje. Następnie w planie mam Mistrzostwa Polski seniorów. Później wraz z moim partnerem wyruszymy na cykl turniejów – podsumował.