Radwańska w Eastbourne …sprzedaje bilety

/ Antoni Cichy , źródło: własne, foto: AFP

Agnieszka Radwańska ma w Eastbourne sporo czasu. W pierwszej rundzie nie grała, w drugiej skończyła mecz szybciej. Dopilnowała więc, żeby jej pojedynek z Eugenie Bouchard obejrzało jak najwięcej osób.

Pańskie oko konia tuczy – mówi stare porzekadło. Jak zadbać, żeby trybuny nie świeciły pustkami, żeby bilety sprzedawały się jak ciepłe bułeczki? Wziąć sprawy w swoje ręce. Dosłownie!

Szczęśliwy, kto przyszedł po wejściówkę we wtorkowe popołudnie. Taki bilet to pamiątka na całe życie. Obejrzeć najlepsze tenisistki na korcie, miłe. Ale odebrać przepustkę z rąk jednej z nich – to dopiero frajda!

Radwańska, jak gdyby nigdy nic, siadła we wtorek za biurkę i sprzedawała bilety. Też jak gdyby nigdy nic. Może być pewna, kto zamierzał w środę kibicować Bouchard, a we wtorek przyszedł po bilet, zmieni zdanie.

To, że autografy pojawiły się na kilku wejściówkach, wątpliwości nie budzi. Ale czy napiwki były? Takiej sprzedawczyni to aż nie wypada poskąpić!

21 czerwca 2016