Roland Garros: wykonać drugi krok, Linette w Paryżu walczy o Rio

/ Antoni Cichy , źródło: własne, foto: Peter Figura

Magda Linette dziś lub we wtorek, jeśli w poniedziałek nie pozwoli pogoda, zagra z Johanną Larsson. Stawką będzie druga runda Roland Garros, ale Polka walczy nie tylko na wielkoszlemowym polu. Marzą jej się igrzyska.

Losowanie poznaniance sprzyjało. Mogła trafić lepiej, jednak znacznie liczniejsza była grupa tenisistek wyżej notowanych niż Larsson. Rok temu w pierwszej rundzie Linette przyszło pojedynkować się z późniejszą triumfatorką US Open, Flavią Pennettą. Na tle Włoszki konfrontacja z 62. tenisistką światowego rankingu wygląda przyjemniej, choć smaku spotkania ze Szwedką jeszcze nie zaznała.

Optymizmu dodaje też znakomite otwarcie sezonu na mączce w wykonaniu Polki. W świetnym stylu wygrała turniej ITF we francuskim Cagnes-sur-Mer (łączna pula nagród 100 tys. dol.), zdobywając drugi najważniejszy tytuł w karierze. Tydzień później w Trnavie przyplątała się porażka w drugiej rundzie z Paulą Kanią, ale i problem mięśniowy, przez który Linette zrezygnowała z gry w Norymberdze. Zdrowie bez wątpienia będzie miało ogromne znaczenie. Ale 24-latka kłopoty z mięśniem zdaje się mieć za sobą. Zgłosiła się wszak nie tylko do singla, ale też do debla razem z Alize Cornet.

Kilka dni odpoczynku od turniejowego rytmu powinny zaprocentować w Paryżu. Gdyby nie lekka kontuzja, Polka grałaby tydzień po tygodniu od początku maja, a nie wolno zapominać, że po Katowicach pauzowała także z powodu problemów zdrowotnych.

Linette w dotychczasowej, stosunkowo krótkiej historii występów w rozgrywkach wielkoszlemowych tylko raz awansowała do drugiej rundy – na US Open, gdzie pokonała Urszulę Radwańską, by w kolejnym meczu przegrać z Agnieszką. W Paryżu spina klamrą udany rok. Dwanaście miesięcy temu debiutowała na kortach Rolanda Garrosa w turnieju wielkoszlemowym. W głównej drabince zadomowiła się bez konieczności gry w kwalifikacjach, bo powtarzała to w Londynie, Nowym Jorku, Melbourne i teraz w stolicy Francji.

Poznanianka i jej trener są zgodni w filozofii „krok po kroku”. Pierwszy krok, czyli regularne występy w rozgrywkach najwyższej rangi, wykonała. Czas na drugi, czyli zwycięstwa w pierwszych rundach. A w Paryżu wygranej Polka potrzebuje niczym tlenu, jeśli chce zrealizować marzenia o wyjeździe do Rio. Listy zostaną zamknięte tuż po zakończeniu Roland Garros, więc szans na zbieranie punktów nie będzie. Na igrzyska zakwalifikuje się 56 najwyżej notowanych tenisistek z uprawnionych do wyjazdu. W praktyce oznacza to, że pojechać może nawet 73. zawodniczka rankingu WTA, a Linette po odpisaniu jej i wszystkim rywalkom punktów za ubiegłoroczny Roland Garros jest 79.

Zanim poznanianka zacznie myśleć o realizacji marzeń, musi pokonać Johannę Larsson. To cel pierwszorzędny. Nie tylko w kontekście igrzysk, ale również budowania rankingu. Linette będzie siódmą polską tenisistką, z która zagra 27-letnią Szwedką. Z trzema – Anna Korzeniak, Karoliną Kosińską i Katarzyną Piter – ma korzystny bilans spotkań. Z dwoma – Urszulą Radwańską i Magdaleną Kiszczyńską – raz wygrywała, raz przegrywała. Tylko jedna zawodniczka znad Wisły w konfrontacjach z Larsson pozostaje niezwyciężona. Nie trudno zgadnąć która. Linette należy więc życzyć, by dołączyła do Agnieszki Radwańskiej. Najpierw jako pogromczyni Szwedki, a za kilka dni w czwartej rundzie Roland Garros, gdzie obie mogą się spotkać.

Mecz Linette według planu gier miał być czwartym od godziny 11:00 na korcie 17. Obrazki z Paryża sugerują, że niemal cudem będzie, jeśli dziś wyjdzie w ogóle na kort. Początek pierwszych meczów już przesunięto z 11 na 12:30, a na rychłą poprawę pogody się nie zanosi. Przynajmniej do wieczora.