Trnava: Kania zwyciężczynią polskiego meczu!

/ Antoni Cichy , źródło: własne, foto: AFP

Paula Kania w niesamowitym stylu pokonała Magdę Linette w polskim meczu w Trnavie! Sosnowiczanka w trzecim secie odrobiła stratę 2:5 i zwyciężyła 7:5, 2:6 i 7:6(5). W ćwierćfinale zagra jeszcze dziś z Zariną Dijas.

Za faworytkę spotkania uchodziła rzecz jasna Linette, która w minionym tygodniu zaimponowała formą i sięgnęła po tytuł w Cagnes-sur-Mer. Z korzyścią dla niej była też decyzja o przeniesieniu meczu na piątek z powodu opadów deszczu. Dostała dodatkowy dzień odpoczynku. Na pewno się przydał. Po pięciu spotkaniach we Francji na wstępie w Słowacji spędziła ponad 3 godziny na korcie i z trudem awansowała do drugiej rundy.

Piątkowy pojedynek diametralnie różnił się od ostatniej potyczki obu Polaków, zresztą dobrych koleżanek. Znają się doskonale. Poza kortem i na korcie, bo w czasach juniorskich wspólnie odnosiły sukcesy. Kilka miesięcy temu w kwalifikacjach rozgrywek w Kanadzie litości nie było. Linette wygrała pewnie w dwóch setach, ale teraz – choć na Słowację przyjechała tuż po zdobyciu jednego z najważniejszych tytułów w karierze – sosnowiczanka wzięła rewanż. Sama sobie też coś udowodniła. Podobnie jak kilka tygodni temu w pechowym barażu Pucharu Federacji nie wykorzystała piłki meczowej, ale nie sparaliżowało jej to w decydujących fragmentach meczu.

Pierwszą partię, bardzo wyrównaną, wygrała 7:5 Kania. Szybko wypracowała sobie przewagę po przełamaniu na 2:0, do którego dołożyła kolejne na 5:1. Linette wzięła się jednak do odrabiania strat i wyrównała stan rywalizacji, ale sosnowiczanka odpowiedziała dwoma wygranymi gemami od 5:5. Początek drugiego seta zwiastował niespodziankę, bo wciąż przeważała Kania. Tak jak kilkadziesiąt minut wcześniej przełamała na 2:0. Od tego momentu numer dwa w kraju grała tak, jak można się było spodziewać po ostatnich występach. Zapisała na swoim koncie sześć kolejnych gemów. Kluczowy wydawał się szósty, przy stanie 3:2, kiedy poznanianka broniła break pointów.

Decydująca partia w przeciwieństwie do poprzednich dwóch zaczęła się spokojnie, utrzymanymi podaniami. Linette przejęła kontrolę na trzy gemy, co pozwoliło jej odskoczyć i objąć prowadzenie 5:2 z dwoma przełamaniami. To oznaczało dwukrotne serwowanie na mecz.Kania się nie poddała. Odrabiała straty. Zrobiło się 3:5, zaraz 4:5, a potem 5:5. Wygrała jeszcze gema serwisowego na 6:5 i to triumfatorka z Cagnes-sur-Mer znalazła się w znacznie gorszym położeniu, choć zwycięstwo miała na wyciągnięcie ręki. Sosnowiczanka był wręcz o włos od ćwierćfinału, ale Linette obroniła meczbola i doprowadziła do tie breaka. Koszmar z Inowrocławia nie wrócił, a niewykorzystana piłka meczowa się nie zemściła. Nasza czołowa deblistka lepiej weszła w tie breaka i zdobyła przewagę, którą utrzymała do samego końca.

Przed ćwierćfinałem Kania długo odpoczywać nie będzie. Znacznie krócej niż jej rywalka Zarina Dijas, z którą spotka się w czwartym meczu dnia na korcie 13. Kazaszka miała szczęście i jako jedna z dwóch zawodniczek miejsce 1/4 finału wywalczyła sobie już w czwartek.