Madryt: krótka przygoda Radwańskiej

/ Antoni Cichy , źródło: własne, foto: AFP

Agnieszka Radwańska już na pierwszej rundzie zakończyła udział w Mutua Madrid Open. Polce nie pomogła niesamowita pogoń w drugim secie, przegrała z Dominiką Cibulkovą 4:6, 7:6(3) i 3:6. Będzie ją to kosztować pozycję wiceliderki w rankingu WTA.

Samo losowanie było zapowiedzą bardzo trudnej przeprawy. Obawy okazały się słuszne. Słowaczka już w Indian Wells o mały włos nie pokonała krakowianki. W Stanach nie wykorzystała piłki meczowej i roztrwoniła prowadzenie 5:2. „Isia” zaimponowała wted szaleńczą pogonią, wygrywając pięć gemów z rzędu w trzecim secie. W Caja Magica pościg też był, też zakończony powodzeniem, ale nie pozwolił uniknąć egzekucji. Tylko ją odroczył – o jedną partię.

Niedzielny wieczór w Madrycie należał do chłodnych. Radwańska wyszła na kort w bluzce z długim rękawem, a Cibulkova do sukienki założyła legginsy. Szybciej rozgrzała się Słowaczka. Nękała skutecznym skrótami, ale Polka po słabszym otwarciu weszła na właściwe obroty i dwukrotnie obejmowała prowadzenie a 2:1, a następnie 3:2. Szwankowało jednak pierwsze podanie, grała momentami zbyt pasywnie, jakby czekając na to, co zrobi przeciwniczka, i żadnej z dwóch przewag nie utrzymała. A zwyciężczyni tegorocznego Katowice Open po wizycie trenera zaczęła przypominać świetnie funkcjonującą maszynę. Rzadko kiedy się myliła (tylko 12 niewymuszonych błędów przy 21 winnerach) i od stanu 2:3 wygrała 4 z 5 gemów.

W drugim secie Radwańska grała falami. Przeważała, popisywała się pięknymi akcjami, to znów jej grę ogarniał marazm. Na dzień dobry doprowadziła do przełamania, by przegrać trzy następne gemy. Serwis Cibulkovej na 4:1 był niczym ostatni dzwonek. W końcu i niemal bezbłędna słowacka maszyna zaczęła się zacinać. Radwańska wyrównała stan rywalizacji, ale znów miała dołek i dała rywalce odskoczyć na 3:5. W Indian Wells Słowaczka jeszcze większej przewagi nie wykorzystała i z każdą kolejną przegraną piłką koszmar sprzed kilku tygodni wracał. Wrócił na dobre, kiedy Radwańska wygrała trzy gemy z rzędu i podawała przy 6:5. Straciła serwis, popełniwszy aż dwa podwójne błędy serwisowe, ale w tie breaku była zdecydowanie lepsza.

W czasie kilkuminutowej przerwy pomiędzy setami Polka przekazała sędziemu kilka uwag odnośnie nawierzchni za linią końcową. Na korcie też wykazywała się precyzją. Dużo częściej trafiała pierwszym podaniem. Prowadziła 2:0, ale Cibulkova nie byłaby Cibulkovą, gdyby nie potrafiła się podnieść. Znów uwijała się jak w ukropie, biegała od lewej do prawej, od linii do siatki. A w grze Radwańskiej znów było więcej marazmu niż magii, z pięciu gemów wygrała tylko jednego, ale nie przy swoim podaniu. Przy stanie 3:5 to właśnie serwis dawał jeszcze nikłe nadzieje. Nikłe, bo wcześniej rzadko pomagał. I tym razem też nie pomógł.

Porażka ma też inny, matematyczny wymiar. Krakowianka nie obroniła punktów za ubiegłoroczną trzecią rundę. A to poskutkuje stratą drugiej pozycji w rankingu WTA opublikowanym 9 maja, po zakończeniu Mutua Madrid Open. Na pewno wyprzedzi ją – mimo porażki także w pierwszej rundzie – Angelique Kerber, a może również Garbine Muguruza pod warunkiem, że zdobędzie tytuł.

Cibulkova natomiast zagra teraz z Caroline Garcią, z którą zmierzy się po raz pierwszy w karierze. Francuzka awansowała po kreczu Johanny Konty. W momencie przerwania pojedynku prowadziła 6:4, 2:1.


Wyniki

Pierwsza runda singla:
Dominika Cibulkova (Słowacja) – Agnieszka Radwańska (Polska, 1) 6:4, 6:7(3), 6:3