Chwalińska: będę teraz bardzo, bardzo, bardzo ciężko pracować

/ Antoni Cichy , źródło: Korespondencja z Katowic, foto: Antoni Cichy/tenisklub.pl

Maja Chwalińska skradła serca katowickiej publiczności. 14-latka po meczu miała mieszane uczucia. Cieszyła ją walka, martwiły błędy. Z Katowic wyjedzie jednak z bagażem pozytywnych wrażeń. – To miłe doświadczenie – opisała występ w Spodku.

14-latka skradła serca publiczności. Dzielnie walczyła zawodniczką, której przedstawiać nie trzeba. Daniela Hantuchova na koncie ma półfinał Australian Open, a w rankingu WTA zajmowała nawet 5. miejsce. Młodziutka Chwalińska urwała jej dwa gemy, w tym jednego do 0.

Drobna zawodniczka nie ukrywała, że w pierwszej fazie pojedynku dał się we znaki stres. – Próbowałam walczyć. To mój pierwszy turniej WTA, więc na początku oczywiście trochę się stresowałam. Rywalka grała bardzo dokładnie i trudno było mi wejść w to spotkanie. Później szło mi coraz lepiej. Myślę, że przeważyło doświadczenie. Mam nadzieję, że następny mecz będzie lepszy – powiedziała.

Nie dość, że najdrobniejsza i najmłodsza, to jeszcze szczęścia zabrakło. Chwalińska wylosowała bowiem rywalkę naprawdę trudną. Wcale nie żałuje. – Cieszę się, bo mogłam zobaczyć, jaka długa droga wciąż przede mną. Hantuchova może nie jest teraz w najwyższej formie, ale widać, jak wiele pracy mnie jeszcze czeka – elokwentnie tłumaczyła 14-latka. – Jestem zadowolona z tego, że walczyłam o każdą piłkę. Na pewno popełniałam zbyt wiele błędów, nie wszystko poszło po mojej myśli, ale to się zdarza.

W sobotę na taki doping nie mogła liczyć żadna inna tenisistka. „Maja! Maja!” rozlegało się często, a każda udana akcja młodej zawodniczki była wieńczona oklaskami. Kiedy schodziła z kortu po meczu, dostała owacje. – To było super! Bardzo chciałabym podziękować kibicom. Nigdy nie grałam przy takim dopingu. Przyszło dużo ludzi. No, trochę szkoda, że ugrałam tylko dwa gemy. Ale to miłe doświadczenie – mówiła z uśmiechem Ślązaczka.

Tenisistki z Dąbrowy Górniczej porażka wcale nie zdeprymowała. Wręcz przeciwnie. Do Spodka wróciłaby najchętniej za rok, żeby odnieść premierowe zwycięstwo w turnieju WTA. – Na pewno świetnie byłoby tu znów zagrać. Fantastyczna atmosfera. Turniej odbywa się w Polsce, na Śląsku, a ja przecież na Śląsku mieszkam, więc to u mnie w domu. Chciałabym tu wrócić. Czułam się jak gwiazda, choć nią nie jestem… jeszcze! Spróbuję być – śmiała się utalentowana zawodniczka.

Występ w Katowice Open do z całą pewnością przyczyni się do jeszcze cięższej pracy Chwalińskiej, choć jak sama zaznacza, to nie takie proste. – Motywacji już wcześniej mi nie brakowało, ale ten mecz pokazał, jak wiele muszę poprawić. Na pewno będą teraz bardzo, bardzo, bardzo ciężko pracować, choć nie wiem, czy jeszcze bardziej się da. Na każdym treningu daję z siebie 200 procent.

Nieprzeciętny talent 14-latki dostrzegli już trenerzy z akademii cieszącej się ogromnym prestiżem. Pierwszy punkt w jej planach to właśnie wizyta w centrum treningowym samego trenera Sereny Williams. – Teraz pojadę na tydzień do Akademii Patricka Mouratoglou, gdzie zostałam zaproszona na treningi. Oprócz mnie zaproszono kilka dziewczyn z całej Europy. Później będę przeplatała turnieje ITF do lat 18 z tymi seniorskimi – zdradza swoje plany Chwalińska.

Z Katowic,
Antoni Cichy