Australian Open: kanadyjskie wyzwanie Radwańskiej

/ Antoni Cichy , źródło: własne/wtatennis.com, foto: AFP

Taryfa ulgowa się skończyła. Już w drugiej rundzie Agnieszka Radwańska gra z rywalką, którą stać na wiele. Jeszcze nie tak dawno pojedynek z Eugenie Bouchard niekoniecznie byłby powodem do zmartwień, ale Kanadyjka wróciła do wysokiej formy z sezonu 2014.

Radwańskiej się nie poszczęściło w losowaniu. Szybko musi wrzucić wyższy bieg, żeby droga do wymarzonego tytułu wielkoszlemowego nie zakończyła się przedwcześnie. Niespełna 22-letnia tenisistka to przeciwniczka z wyższej półki. Ranking może być złudny, bo to wypadkowa ubiegłorocznych występów, więc nie za bardzo można się nim sugerować. Aktualnej formy gwiazdy kanadyjskiego tenisa na pewno nie oddaje.

Przez poprzedni rok Bouchard często spotykała krytykowana, za to że koncentruje się na wszystkim innym tylko nie tenisie. Nie opuszczał jej też pech. Podczas US Open, kiedy coś drgnęło i grała lepiej, poślizgnęła się w szatni i doznała wstrząśnienia mózgu, w efekcie czego musiała przedwcześnie zakończyć sezon. Zmobilizowała się i ten rok zaczęła zdecydowanie lepiej. W Hobart doszła do finału.

Polka naturalnie wyjdzie na kort stawiana w roli faworytki, ale samo to zwycięstwa jej to nie da. Musi zagrać lepiej niż w poniedziałek z Christiną McHale – przede wszystkim wykazać się wyższą skutecznością przy pierwszym podaniu. Na wiele niewymuszonych błędów Kanadyjki trudno liczyć. Przeciwko walecznej Krunić popełniła ich dokładnie tyle samo co Radwańska w pojedynku z Amerykanką, a w obu meczach rozegrano niemal identyczną liczbę akcji (o 3 więcej w spotkaniu z udziałem krakowianki).

Triumfatorka WTA Finals będzie się musiała sporo nabiegać, żeby pokonać Bouchard. Return też powinien odgrywać ważną rolę i musi dobrze u Polki funkcjonować, bo w konfrontacji z Serbką 21-latka posyłała pierwsze podanie z prędkością wyższą średnio o 12km/h od Radwańskiej (153 km/h w meczu z McHale).

Już same nazwiska Polki i Kanadyjski są zwiastunem zaciętego, ciekawego pojedynku. Bouchard – nawet w lepszej formie – wciąż nie gra tak jak w 2014 roku, kiedy doszła do finału Wimbledonu. O dyspozycję krakowianki na razie nie ma się co martwić. Ostatni mecz przegrała w październiku, w tym sezonie pozostaje niepokonana. Zdrowie też dopisuje.

Rozegrałam wiele dobrych spotkań w Shenzhen. W zeszłym tygodniu bardziej niż meczów potrzebowałam niestety odpoczynku i musiałam podjąć decyzję o pominięciu turnieju w Sydney. Przyjechałam tu zdrowa, w dobrej kondycji i mam nadzieję, że tak zostanie – mówiła czwarta tenisistka globu.

„Isia” ze spotkań z jedną ze wschodzących gwiazd WTA ma tylko dobre wspomnienia. Wygrała z nią dwukrotnie i to dwukrotnie w sezonie 2014, czyli najlepszym w karierze Bouchard. Raz zrobiła to w Pucharze Hopmana, drugi raz w Madrycie. Zwłaszcza to pierwsze zwycięstwo warto przypominać, bo rozgrywki w Perth to przecież podobna pora, podobne temperatury i twarda nawierzchnia jak w Melbourne. Na powtórkę, nawet trzysetową (wtedy Radwańska wygrała 6:3, 6:7(8) i 6:2) nikt narzekać nie będzie.

Pojedynek Polki z Kanadyjką otworzy wieczorną sesje na Rod Laver Arena. Początek zaplanowano na 9 rano czasu polskiego. Relacja na łamach Tenisklub.pl.