Australian Open: wielka niewiadoma

/ Michał Jaśniewicz , źródło: własne, foto: AFP

Jerzy Janowicz po raz czwarty przystępuje do rywalizacji w turnieju głównym Australian Open. Wszystkie dotychczasowe występy łodzianin kończył na trzeciej rundzie. Teraz powtórzenie tego rezultatu na pewno należałoby rozważać w kategorii sukcesu.

W 2011 roku Janowicz odpadł w eliminacjach turnieju w Melbourne Park, w kolejnym sezonie do Australii w ogóle nie poleciał. Od 2012 roku za każdym razem kończy zmagania na trzeciej rundzie. Dwanaście miesięcy temu łodzianin ograł Hiroki Morlyę oraz Gaela Monfils, a na drodze do najlepszej szesnastki stanął mu Feliciano Lopez.

Janowicz kilkukrotnie już w okresie przygotowawczym zmagał się z problemami zdrowotnymi i jego forma przed Australian Open zawsze była sporą zagadką. Nie inaczej jest teraz. Tym razem łodzianinowi dokuczał kręgosłup. Z tego powodu zrezygnował z udziału w turniejach w Brisbane oraz Sydney. Na Antypody wyleciał w poniedziałek i od kilku dniu trenuje w Melbourne.

 

Robert Lewandowski! Obgadaliśmy Cię! :)Robert Lewandowski! We backbit you! 😉

Posted by Jerzy Janowicz on 14 stycznia 2016

Losowanie z pewnością nie było wymarzone dla najlepszego polskiego tenisisty. Janowicz już w pierwszej rundzie będzie musiał bowiem stawić czoła tenisiście rozstawionemu. Mowa o jedenastym w rankingu (rozstawionym z „dziesiątką") Johnie Isnerze. W konfrontacji dwóch tenisowych „wieżowców” zobaczymy z pewnością dużą (lub bardzo dużą) ilość asów, a każde przełamanie będzie wiele ważyło.

""

Rok temu Isner, podobnie jak Janowicz, osiągnął w Australian Open trzecią rundę, przegrywając z innym specjalistą od potężnego serwisu – Gillesem Mullerem. Najlepszym wynikiem Amerykanina w Melbourne jest czwarta runda (2010 rok), ale warto też zauważyć, iż trzykrotnie przegrywał tutaj już w pierwszym meczu. Pochodzący z Północnej Karoliny 30-latek sezon rozpoczął w tym tygodniu, dochodząc do ćwierćfinału w Auckland. Przegrał w nim z późniejszym triumfatorem całej imprezy – Roberto Bautistą Agutem.

Jerzy Janowicz zagra z Johnem Isnerem dopiero po raz pierwszy. Bukmacherzy zdecydowanie więcej szans przyznają Amerykaninowi (średnio 4 do 1), ale łodzianin już wielokrotnie udowadniał, że nie straszne są mu wysokie „kursy”. Czy i tym razem pokusi się o niespodziankę? Odpowiedź na to pytanie poznamy we wtorek. Zwycięstwo w tym meczu może być dla łodzianina odskocznią do bardzo dobrego wyniku w Australian Open. W przypadku pokonania Isnera, nasz tenisistka zmierzy się następnie z Matthew Ebdenem lub Marcelem Granollersem.