Singapur: Ninja rusza do ataku

/ Antoni Cichy , źródło: własne, foto: AFP

Niedzielnym meczem z Marią Szarapową rozpocznie Agnieszka Radwańska rywalizację w Singapurze. Zwycięstwo otworzy drogę do półfinału, porażka jej nie zamknie. Ale każda wygrana jest na wagę złota, bo jak nie w tym roku, to kiedy?

Krakowianka przed przyjazdem do Singapuru rozbudziła apetyty. Cztery turnieje – dwa tytuły i jeden półfinał. Z podziwem i szacunkiem wypowiadały się o niej kolejne rywalki pokonywane w finale – najpierw Belinda Bencic, kilka tygodni później Danka Kovinić. Olśniewający i imponujący finisz sezonu z miejsca wysłał Radwańską na listę nie tylko uczestniczek WTA Finals, ale jeszcze faworytek.

Polka jako jedyna obok Angelique Kerber przyleciała do Singapuru podbudowana niedawnymi sukcesami. Ostatnim jej meczem był ten zwycięski w Tianjinie. Takiego zastrzyku pewności siebie, wiary i pozytywnej energii nie otrzymała żadna inna z ośmiu tenisistek, które powalczą w imprezie wieńczącej sezon.

Wyzwanie na dzień dobry
Pierwszą rywalką naszej najlepszej tenisistki w Singapurze będzie jej dobra znajoma Maria Szarapowa. O mało której przeciwniczce krakowianka wie tak dużo jak o „Maszy”. Grała z nią już czternastokrotnie. Niestety, tylko dwukrotnie wychodziła z tych konfrontacji zwycięsko. Ale w niedzielę na kort wyjdzie zupełnie inna zawodniczka niż ta, która w lutym pokonała Radwańską w Krakowie, która ocierała się wtedy o pozycję liderki światowego rankingu.

Czas od Wimbledonu do WTA Finals upłynął dla naczelnej businesswoman tenisa pod znakiem uporczywych zmagań z kontuzjami. Kiedy już wydawało się, że wszystko jest w porządku, w Wuhan Szarapowa nie dokończyła pierwszego spotkania. Zbyt dokuczliwy był ból przedramienia.

Krakowianka, jeśli chodzi o pojedynki z Rosjanką, z Singapuru wywiozła przyjemne wspomnienia. Przed rokiem niewiarygodną pogonią w drugim secie uratowała półfinał. Mecz co prawda przegrała, ale większą przegraną tego spotkania była jednak „Masza”.

Wziąć przykład z ubiegłego roku
Szarapowa na pierwszy ogień to nie takie złe rozwiązanie. Brakuje jej rytmu meczowego, pewności siebie, nie wiadomo też, jak ze zdrowiem. W Wuhan przecież nikt nie spodziewał się tak krótkiej przygody. Z czasem Rosjanka zacznie się rozpędzać, zwłaszcza jeśli poczuje krew – szansę na półfinał. Zdecydowanie lepiej grać z nią na samym początku niż rywalizować w spotkaniu o wszystko.

Pierwszy mecz tej, która przegra, szans na półfinał nie odbierze. Może je natomiast zwiększyć. Mało prawdopodobne, żeby na pierwszej bądź drugiej lokacie znalazła się Flavia Pennetta, choć wielu by jej tego życzyło. Zwyciężczynie inauguracyjnych pojedynków znajdą się naturalnie w uprzywilejowanej sytuacji. Rok temu były to Caroline Wozniacki i Agnieszka. I obie z tego skorzystały – wyszły z grupy.

""

Bukmacherzy zapowiadają emocje
Według zakładów bukmacherskich do gry w półfinale może się szykować Halep. Drugie miejsce to natomiast kwestia sporna Radwańskiej i Szarapowej. STS ocenia ich szanse równo, a Bwin skłania się lekko ku awansowi Polki. Minimalne różnice są też w notowaniach przed niedzielną konfrontacją. STS, Bwin i Bet-at-home zgodnie typują Rosjankę jako zwyciężczynię, ale w przypadku wygranej Agnieszki wypłacają odpowiednio 10, 11 i 20 groszy więcej.

Prognozy bukmacherów nie zaskakują, choć trochę dziwi, że tak faworyzują Rumunkę, która ostatnimi czasy też nie była wolna od kontuzji. Potwierdzają natomiast to, czego nakazywało spodziewać się już losowanie: zaciętą walkę o półfinał. Nie muszą do tego wystarczyć nawet dwie wygrane, choć wątpliwe, by przy tak wyrównanej stawce jedna z zawodniczek nie ugrała ani jednego punktu.

Bukmacherzy wysoko cenią kandydaturę Pennetty, czyli po prostu dużo płacą, co wcale nie cieszy jej fanów. Rzeczywiście Włoszka w tym gronie wypada najsłabiej, ale czy ktoś spodziewał się przed US Open, że w Nowym Jorku to ona, a nie Serena Williams, zgarnie pełną pulę?

""

Agnieszka, jak nie teraz, to kiedy?
Pompowanie balonika przychodzi polskim kibicom z łatwością. Teraz trochę powodów ku temu jest. „Isia” złapała wiatr w żagle, a styl, w jakim dostała się do WTA Finals, musiał robić wrażenie na rywalkach. Nie tylko tych, które jak Bencic i Kovinić przekonywały się na własnej skórze o wysokiej dyspozycji najlepszej tenisistki znad Wisły.

Bukmacherzy do spółki ze zdrowym rozsądkiem przekonują, że Polkę stać co najmniej na to, by powtórzyć ubiegłoroczny półfinał. A wtedy już wszystko możliwe, nawet gdyby po drugiej stronie siatki stanęła niewygodna rywalka, jaką dla Radwańskiej niewątpliwie jest Garbine Muguruza. Każdej z ośmiu tenisistek, które przyjechały do Singapuru, musi gdzieś z tyłu głowy tlić się myśl, że to w tym roku, kiedy nie ma Sereny Williams, można podbić WTA Finals.

Odpowiedź na część pytań da już pierwszy dzień. Rywalizację w grupie czerwonej o 8 rano czasu polskiego zainaugurują Simona Halep z Flavią Pennettą. Początek pojedynku Radwańska – Szarapowa wyznaczono na 12:30, czyli po zakończeniu ceremonii otwarcia.