Analizujemy: Radwańska nagrodzona za cierpliwość

/ Antoni Cichy , źródło: własne, foto: AFP

Emocje po wtorkowym meczu Agnieszki Radwańskiej z Madison Keys powoli opadają. Czas chłodnym okiem spojrzeć na to, jak wyglądał pojedynek, który zagwarantował Polce trzeci półfinał Wimbledonu.

Powiedzenie „gra się tak, jak przeciwnik pozwala” w ćwierćfinałowym meczu znalazło odzwierciedlenie. Keys to zawodniczka o całkiem innej charakterystyce niż Jelena Janković, z którą „Isia” zagrała w ćwierćfinale. Nie trudno zauważyć, że mniej było wymian przy siatce, mniej kombinacyjnej gry, a więcej uderzeń z głębi kortu. Wszak siła to jeden z atutów 20-latki postrzeganej jako następczyni Sereny Williams.

Zarówno Polka, jak i Serbka w rozegranym dzień wcześniej meczu przebiegły każda ponad 2 kilometry. Keys i Radwańska, choć spotkanie było trzysetowe, nie przekroczyły tej bariery. Nie podchodziły tak często do siatki, a średnio przebiegnięty dystans w jednej akcji to w przypadku i Agnieszki, i Madison, około 9 metrów.

""

Obu tenisistkom trzeba oddać, że bardzo dobrze serwowały. Co prawda u każdej z nich przejawiało się to w całkiem inny sposób. Keys posłała aż 12 asów (przy tylko 2 podwójnych błędach serwisowych), natomiast Radwańska miała wysoką skuteczność pierwszego podania – 72% to lepszy wynik niż w spotkaniu z Janković. Polka ponownie serwowała falami, bowiem zdarzały się jej gemy, w których nie mogła się wstrzelić. Wtedy musiała się liczyć z potężnymi returnami Amerykanki.

Młoda tenisistka procentowo wygrała więcej akcji po pierwszym podaniu, ale w tej ważniejszej statystyce – punktów – przeważała turniejowa „13”. Krakowianka zdobyła 50 na 70 punktów po pierwszym serwisie, natomiast przeciwniczka 42 na 58. Keys nie doskwierało jednak aż tak drugie podanie, bowiem wygrała przy nim 23 punkty (Radwańska tylko 14).

Kto oglądał mecz, doskonale widział, kto przy większości piłek miał inicjatywę. Była to rzecz jasna 20-letnia rywalka naszej najlepszej tenisistki. Przejmowała ją albo serwisem, albo returnem. Dlatego to ona kończyła aż 98 wymian. Nie zawsze z korzyścią dla niej, bo przy aż 48 winnerach popełniła, o zgrozo!, 40 niewymuszonych błędów. Finalistka Wimbledonu z 2012 roku miała znacznie korzystniejszy bilans: 13 wygrywających piłek do 7 niewymuszonych błędów.

Podobnie jak w meczu z Janković Radwańska przegrała z rywalką pojedynek, jeśli chodzi o akcje przy siatce. Keys zdobyła w ten sposób 21 punktów na 28 możliwych, a „Isia” 10 na 17.

""

Gwoździem do trumny nadziei amerykańskiego tenisa była cierpliwa gra Agnieszki. Wytrzymywała długie wymiany z głębi kortu (najczęściej po crossie). Przeciwniczce cierpliwości momentami brakowało i podjęte przez nią próby ataku kończyły się uderzeniami w aut. Kluczowym elementem okazała się niemożliwa do przedstawienia za pomocą liczb odporność psychiczna. Wykazała się nią w końcówce decydującej partii Polka, a zabrakło jej Keys.