Korespondencja z Paryża: Argentyńczyk był za solidny

/ Adam Romer , źródło: Korespondencja z Paryża, foto: AFP

Stało się to czego można się było spodziewać. Odpadł ostatni polski singlista z tegorocznego Roland Garros. Rozstawiony z numerem 23 Leonardo Mayer okazał się za solidny na mającego wzloty i upadki Jerzego Janowicza

Adam Romer, korespondencja z Paryża

O pierwszych dwóch setach można powiedzieć, że wyglądały niemal identycznie. W obu Argentyńczyk przełamywał Janowicza w siódmym, nomen omen lacostowskim, gemie i dowoził to jedno przełamanie do końca seta. Różnica była tylko taka, że w secie drugim Polak miał dwie szanse na rebreaka, ale nie udało mu się ich wykorzystać.

Gdy więc na początku seta trzeciego doszło do kolejnego przełamania serwisu Janowicza, większość z polskich kibiców straciła wiarę. Ale nie sam zainteresowany. Przełamanie odrobił, potem je stracił i… znów odrobił! Dzięki szaleńczej pogoni Polak doprowadził do tie breaka. W dodatkowym gemie dosłownie zmiótł rywala oddając mu tylko jedną piłkę.

Nadzieje odżyły. Zarówno u Janowicza, w boksie trenersko-rodzinnym, jak i wśród kibiców. – Teraz wszystko się odwróci i dopiero zacznie się mecz – komentowali niektórzy dziennikarze. Rozczarowanie przyszło bardzo szybko i było bardzo bolesne. Nim czwarta partia się zaczęła, praktycznie się skończyła. Argentyńczyk w kilkanaście minut wygrał pięć kolejnych gemów i już nie wypuścił z rąk awansu do trzeciej rundy.
Za główny powód porażki trzeba uznać równą grę Mayera z jednej strony oraz wzloty i upadki Janowicza z drugiej. Polak nie był w stanie wiele przeciwstawić konsekwentnie i cierpliwie grającemu Argentyńczykowi. Jedynie niektóre jego „ułańskie szarże” pozwalały zdobywać punkty, jednak w przekroju całego meczu rywal okazał się po prostu solidniejszy.

Dla Janowicza porażka w drugiej rundzie nie powinna mieć wielkich konsekwencji rankingowych. Jeśli straci, to najwyżej kilka miejsc i będzie sklasyfikowany w okolicach 55 pozycji na liście ATP.

Nie mogłem cały mecz odnaleźć mojej gry z głębi kortu. W przeciwieństwie do pierwszej rundy, gdy czułem się bardzo dobrze, teraz grało mi się źle. A po pierwszym meczu spodziewałem się znacznie więcej – mówił Janowicz na pomeczowej konferencji. Przyznał też, że Mayer zagrał rewelacyjnie, ponarzekał na korty (nawierzchnia została zmieniona i zdają się wolniejsze) i zmienione piłki.

Porażka Janowicza zdecydowanie nie wzbudziła większego poruszenia w biurze prasowym, bo wcześniej przegrała rozstawiona z nr 5 Carolina Woźniacka. Przegrała z Niemką Julią Goerges. Uratowała się za to Petra Kvitova i inna Niemka – zeszłoroczna półfinalistka Andrea Petković, które nie bez kłopotów awansowały do trzeciej rundy

Z polskich akcentów w pojedynku dwóch debli z polskimi tenisistkami w składzie lepszą parą okazała się Paula Kania z doświadczoną partnerką Janette Husarovą, pokonując w dwóch setach Klaudię Jans-Ignacik. Swojego debla wygrała też Magda Linette, która grała w parze z Alize Cornet. I to właśnie chyba Linette ma największe szanse na występ na jednym z centralnych kortów. Pod warunkiem jednak, że ze swoją francuską partnerką wygra jeszcze z dwa mecze…

 

 


Wyniki

Druga runda singla:
Leonardo Mayer (Argentyna, 23) – Jerzy Janowicz (Polska) 6:4, 6:4, 6:7(1), 6:1

Pierwsza runda debla:
J. Husarova, P. Kania (Słowacja, Polska) – K. Jans-Ignacik, A. Klepać (Polska, Słowenia, 16) 7:6(5), 7:6(3)
A. Cornet, M. Linette (Francja, Polska) – S. Aoyama, R. Voracova (Japonia, Czechy) 6:7(1), 7:5, 6:2