Fed Cup: wielki comeback Radwańskiej!

/ Maciej Pietrasik , źródło: Korespondencja z Zielonej Góry, foto: Antoni Cichy/Tenisklub

Takiego scenariusza w Zielonej Górze nie spodziewał się chyba nikt. Urszula Radwańska przegrywała z Martiną Hingis już 4:6, 2:5, aby wygrać 4:6, 7:5, 6:1. O wyniku meczu ze Szwajcarią zdecyduje więc debel.

Po tym jak Agnieszka Radwańska bardzo gładko przegrała swój mecz z Timeą Bacsinszky (więcej o tej porażce piszemy TUTAJ), sytuacja polskiej reprezentacji stała się bardzo trudna. Aby zachować szanse na końcowy triumf, Urszula Radwańska musiała pokonać Martinę Hingis.

Choć Szwajcarka nie jest obecnie notowana w singlowym rankingu WTA, to uważana była za faworytkę tego pojedynku. To właśnie ona jako pierwsza wywalczyła breaka w czwartym gemie, lecz Polka szybko odrobiła straty. Mecz wyglądał tak, jak wszyscy się spodziewali – sporo było długich wymian, biegania i gry z linii końcowej.

Radwańska nie odstawała od swojej bardziej doświadczonej i utytułowanej rywalki. W dziewiątym gemie miała break pointa, dzięki któremu mogła wyjść na prowadzenie. Tej sytuacji jednak nie wykorzystała, a po chwili sama straciła podanie, przegrywając seta 4:6. Wściekła Polka rzuciła wówczas rakietą o kort.

W drugiej odsłonie nie brakowało emocji i zwrotów akcji. W pierwszym bardzo długim gemie Hingis wybroniła trzy break pointy, a potem przejęła inicjatywę. Prowadziła już 4:2 i miała piłkę na 5:2, gdy nastała sytuacja, która zmieniła cały mecz.

Po zagraniu Radwańskiej sędzia liniowy wywołał aut, lecz challenge pokazał, że piłka była dobra. Sędzia główna nakazała powtórzenie punktu, co spotkało się ze sprzeciwem polskiego obozu. Dyskusje trwały długo, na korcie zjawiła się nawet supervisor, lecz decyzja nie została zmieniona.

Nie spotkało się to rzecz jasna z aprobatą kibiców, którzy zaczęli gwizdać i buczeć. Powtórzony punkt wygrała Hingis, prowadziła już 5:2, lecz Radwańska zareagowała w najlepszy możliwy sposób. W trzech kolejnych gemach nie oddała rywalce ani jednego punktu i niesiona dopingiem kibiców doprowadziła do remisu 5:5. Z brawami spotykały się nawet błędy serwisowe Hingis przy pierwszym podaniu.

W kolejnym gemie Hingis prowadziła już 40:15, lecz nie zdołała zatrzymać rozpędzonej Polki. Radwańska wygrała cztery punkty z rzędu, później utrzymała serwis i zwyciężyła w secie 7:5.

Trzecia odsłona to już praktycznie całkowita kontrola naszej reprezentantki nad tym pojedynkiem. Zaczęła od przełamania i choć później straciła serwis, to do końca seta nie oddała już rywalce żadnego gema. Hingis po czwartym gemie trzeciej partii całkowicie straciła też siły. Nie biegała praktycznie do żadnej piłki, a przy stanie 4:1 wydawało się, że skreczuje.

Na korcie znów zjawiła się supervisor, a także lekarz. Ostatecznie po przerwie medycznej Szwajcarka dokończyła pojedynek, ale praktycznie oddawała Radwańskiej punkty. Ostatecznie Polka zwyciężyła 4:6, 7:5, 6:1 i wpadła w objęcia Tomasza Wiktorowskiego.

O tym, kto w przyszłym roku zagra w światowej elicie, zdecyduje więc debel. Zagrają w nim Agnieszka Radwańska i Alicja Rosolska, a także Timea Bacsinszky i Viktorija Golubic.


Wyniki

Polska – Szwajcaria 2-2
Urszula Radwańska – Martina Hingis 4:6, 7:5, 6:1
Agnieszka Radwańska – Timea Bacsinszky 1:6, 1:6
Urszula Radwańska – Timea Bacsinszky 2:6, 1:6
Agnieszka Radwańska – Martina Hingis 6:4, 6:0