Radwańska: nic mi nie szło

/ Maciej Pietrasik , źródło: Korespondencja z Zielonej Góry, foto: AFP

Agnieszka Radwańska po gładkiej porażce z Timeą Bacsinszky nie była zbyt rozmowna, ale doceniała klasę rywalki. Szwajcarka tryskała za to humorem.

Według naszej reprezentantki najważniejszy był początek meczu, który napędził grę rywalki. Niestety, Radwańska nie umiała znaleźć na to sposobu. – Zaczęłam zbyt wolno i wszystko poszło w jedną stroną. Próbowałam coś zmienić, wrócić do meczu, ale było już za późno.

Polka doceniła także klasę rywalki. – Ona gra teraz dobry tenis, jest bardzo dobrą zawodniczką. Szuka linii, narożników i bardzo dobrze kontroluje piłkę. Myślę, że wszystko złożyło się na przegraną. Za dużo myślałam na samym początku meczu, od razu pojawiło się kilka małych błędów z mojej strony. Był to taki dzień, w którym po prostu nic mi nie szło.

Radwańska znów grała z obandażowanym prawym udem, a momentami na jej twarzy pojawiał się grymas bólu. Ten temat nasza reprezentantka podsumowała bardzo krótko. – Nie ma co zwalać porażki na nogę.

Timea Bacsinszky oddała starszej z sióstr Radwańskich mniej gemów niż we wczorajszym meczu Urszuli. To nie było jednak dla Szwajcarki ważne. – Konkretny wynik nie jest dla mnie ważny, za każdym razem gram po prostu o zwycięstwo i to jest najważniejsze. Liczy się to, aby znaleźć sposób na pokonanie konkretnej przeciwniczki. Nie jest ważne czy wygram 6:1, 6:1 czy w trzech długich setach. To zwycięstwo jest jednym z największych w mojej karierze.

Być może dla Was wyglądało to łatwo, ale to ja musiałam biegać po korcie. Ona próbowała różnych rozwiązań, Chciałam grać jak najbardziej urozmaicony tenis. Na pewno nie zagrałabym takiego meczu rok, czy dwa lata temu. Granie na tym poziomie nigdy nie jest łatwe – dodała Szwajcarka.

Bacsinszky odniosła się także do wczorajszej porażki Martiny Hingis. – . Po wczorajszej porażce Martina była oczywiście smutna, ale wszyscy ją wspieraliśmy. Bardzo dobrze mieć ją w drużynie. Powiedziała, że jest gotowa na to, by wygrać mecz dzisiaj. Nieważne co się dzieje, zawsze jesteśmy drużyną. Właśnie dlatego gramy w Fed Cupie.

Czytaj więcej: Fed Cup: Bacsinszky rozbiła Radwańską