Korespondencja ze Szczecina: Niemcy nie do zatrzymania

/ Maciej Pietrasik , źródło: Korespondencja ze Szczecina, foto: pekaoszczecinopen.pl

W finale Pekao Szczecin Open po raz pierwszy od 2008 roku zagrają dwaj najwyżej rozstawieni tenisiści. Tytuł na pewno pojedzie do Niemiec – tegoroczny turniej to pokaz siły Jana-Lennarda Struffa i Dustina Browna.

Struff wyszedł w sobotę na kort jako pierwszy, aby mierzyć się z Facundo Arguello. Ten mecz miał dwa oblicza. W pierwszej partii turniejowy numer jeden na korcie praktycznie nie istniał. Rozpoczął mecz od podwójnego błędu serwisowego i choć pierwszego gema wygrał, to kolejne sześć padło łupem cierpliwego Argentyńczyka. Struff słabo serwował i robił dużą ilość błędów, a rywal zmuszał go do biegania.

Po krótkiej przerwie spotkanie zmieniło się o 180 stopni. Nadal serwis Struffa nie funkcjonował co prawda tak, jak Niemiec by tego chciał, ale 24-latek zaczął znakomicie returnować. Efekt był błyskawiczny – Arguello był bezradny wobec precyzyjnych zagrań rywala, często odwracał się w stronę swojego trenera i fizjoterapeuty w jednym, ale ten nie potrafił mu pomóc i w drugiej partii Argentyńczyk nie potrafił ugrać nawet gema.

W trzecim secie szło mu nieco lepiej, lecz Struff nadal trzymał wysoki poziom z drugiej odsłony. Przy stanie 2:1 Niemiec wywalczył przełamanie, a na koniec meczu zdobył jeszcze jednego breaka i zwyciężył w całym meczu 1:6, 6:0, 6:2.

Arguello świetnie zaczął ten mecz. Potrzebowałem trochę czasu, aby znaleźć sposób na rywala. W drugim i trzecim secie grałem już dobrze. Chciałem zdobywać łatwe punkty serwisem, ale nie zdawałem sobie sprawy z tego, że tak rzadko trafiałem pierwszym podaniem. Musiałem zmienić taktykę. Starałem się ryzykować przy każdym uderzeniu, grać jak najmocniej – powiedział po meczu Struff.

Kluczem do wygrania meczu z Arguello była agresywna gra Niemca po drugim serwisie rywala. Struff zdobył wówczas ponad 70% punktów. – Starałem się być bardzo agresywny szczególnie po jego drugim podaniu, starałem się wchodzić w kort i grać z piłki wznoszącej. Jestem przekonany, że gdybym czekał za linią końcową, przegrałbym ten mecz.

Gdy kończyła się konferencja prasowa Struffa, znów mecz z Lucasem Pouille rozgrywał już Dustin Brown. Od początku nie brakowało niekonwencjonalnych zagrań u Niemca, wypadów do siatki z obu stron i sporego ryzyka przy returnach. W pierwszej partii Niemiec przełamał rywala w piątym gemie, ale ten odwdzięczył się tym samym. Przełamanie w siódmym gemie okazało się kluczowe. Tym razem Brown utrzymał już podanie i wygrał 6:4.

Początek drugiego seta to większa liczba błędów ze strony Browna i niespodziewane przełamanie dla Pouille. Strata podania zadziałała na Niemca mobilizująco. W dobrym stylu wygrał cztery kolejne gemy i po chwili przy serwisie rywala miał meczbola. Francuz zdołał się wybronić dobrym podaniem, ale w kolejnym gemie nie miał już za wiele do powiedzenia i Brown zwyciężył 6:4, 6:4.

Na pomeczowej konferencji prasowej turniejowy numer dwa tryskał humorem. – Grałem z Lucasem już pod koniec zeszłego roku, ale był to mecz w hali. Wiedziałem, że jest w stanie dobrze grać forhendem i atakować przy siatce. Widziałem meczu Struffa z Arguello, zauważyłem, że piłki odbijają się dość nisko i wiedziałem, że muszę grać agresywnie. Starałem się robić to, co Struff robił w drugim i trzecim secie. Na szczęście mi się to udało.

Lubimy się z Janem, on był na moim meczu, ja byłem na jego spotkaniu i tak naprawdę jest nam wszystko jedno, kto jutro wygra. Chciałbym wygrać, ale będę się też cieszył po jego zwycięstwie – dodał Brown.

Jeszcze w sobotę Struff i Brown zagrają wspólnie w finale debla. Ich rywalami będą Tomasz Bednarek i Igor Zelenay.

Ze Szczecina, Maciej Pietrasik


Wyniki

Półfinały singla:
Jan-Lennard Struff (Niemcy, 1) – Facundo Arguello (Argentyna, 7) 1:6, 6:0, 6:2
Dustin Brown (Niemcy, 2) – Lucas Pouille (Francja) 6:4, 6:4