Korespondencja ze Szczecina: Bajlando!

/ Maciej Pietrasik , źródło: Korespondencja ze Szczecina, foto: Piotr i Paweł Rychter

W sobotę w eliminacjach Pekao Szczecin Open nie brakowało emocji i niespodzianek. Aż czterech rozstawionych tenisistów pożegnało się z turniejem, w decydującej fazie jest też czterech reprezentantów Polski.

Już na sam początek dnia mieliśmy jego największą niespodziankę. Na korcie numer jeden grała eliminacyjna „jedynka”, Michael Venus z Nowej Zelandii. W pierwszej rundzie Venus miał wolny los, a zderzenie z Bastianem Wagnerem było dla niego nadzwyczaj bolesne. Niemiec w sobotę nie zachwycił, miał spore trudności z Dariuszem Lipką, którego pokonał po długiej trzysetowej walce, ale w sobotę spisał się już dużo lepiej. W pierwszym secie nie wykorzystał co prawda przewagi przełamania, ale w tie breaku wygrał dość pewnie, 7-3. W drugiej partii Wagner korzystał z błędów rywala, a sam był bardzo precyzyjny i po niespodziewanym zwycięstwie 7:6(3), 6:1 zameldował się w finale eliminacji.

O miejsce w turnieju głównym Niemiec zagra z Mateuszem Kowalczykiem, który również sprawił dziś sporą niespodziankę, eliminując Piotra Gadomskiego. Pierwszy set nie zapowiadał takiego obrotu wydarzeń – Gadomski wygrał dość łatwo, 6:2. W kolejnych partiach wyżej notowany z Polaków popełniał jednak sporo błędów, a Kowalczyk zdobywał sporo punktów dzięki dobremu serwisowi i częstym wypadom do sitki. Gadomski miał do siebie sporo pretensji, lecz nie zdołał wrócić do gry z pierwszej partii i to Kowalczyk wygrał 2:6, 6:3, 6:3.

Deblowy partner Kowalczyka, Artem Sitak, po sobotnim maratonie z Lazovem w niedzielę nie zmęczył się praktycznie wcale. 17-letni Eldin Balić w meczu z Nowozelandczykiem nie zdołał ugrać nawet gema. W kolejnym meczu Sitakowi nie powinno być już tak łatwo, o awans do turnieju głównego zagra on z Błażejem Koniuszem. Sam Koniusz w trzech setach pokonał w niedzielę Pawła Ciasia, odrabiając w pierwszej partii stratę podwójnego przełamania. Pretensje Ciasia do samego siebie słychać było kilkadziesiąt metrów od kortu i choć młody Polak wygrał w drugiej odsłonie, to trzecią przegrał już gładko.

Gdy Ciaś walczył z Koniuszem, na innym korcie świetny pojedynek stoczyli Andriej Kapaś i Marcin Gawron. Ten pierwszy zaczął mecz od przełamania i przewagę utrzymał już do końca partii otwarcia, którą wygrał 6:4. W drugim secie to Gawron szybko wywalczył breaka i choć stracił tę przewagę, to od stanu 3:3 wygrał trzy kolejne gemy. Prawdziwe emocje mieliśmy jednak dopiero w decydującej odsłonie. Najpierw przy stanie 2:1 Kapaś nie wykorzystał trzech break pointów, a kilkanaście minut później Gawron miał już przewagę dwóch przełamań i prowadził 5:2. Koniec emocji? Nic bardziej mylnego. Kapaś zaczął inaczej uderzać zza linii końcowej (głównie slajsami), wygrał dwa kolejne gemy, a przy stanie 5:4 miał 0-40. Gawron zdołał jednak doprowadzić do równowagi, ogółem obronił w tym gemie cztery break pointy i triumfował 4:6, 6:3, 6:4. W poniedziałek zmierzy się z Micke Kontinenem, który po trzech ciężkich setach pokonał Mikołaja Jędruszczaka.

Mecz był bardzo ciężki. Z Andriejem bardzo dobrze się znamy, przyjaźnimy się. Gra;liśmy ze sobą mnóstwo razy, ostatnie dwa mecze były na jego korzyść. Wiedziałem, że nie będzie łatwo, on gra w tym sezonie naprawdę dobry tenis. Przez ostatni rok walczyłem z kontuzjami, dopiero od dwóch miesięcy jestem w stanie grać na sto procent. Muszę powiedzieć, że to był mój najlepszy mecz od ponad roku i myślę, że teraz będzie już coraz lepiej. Znam swojego jutrzejszego przeciwnika, bo grałem z nim ponad rok temu Udało mi się wtedy wygrać i mam nadzieję, że teraz też zwyciężę – powiedział Gawron po zakończeniu meczu.

Największą niespodziankę wśród naszych reprezentantów mieliśmy na korcie numer osiem, gdzie Maciej Smoła mierzył się z Henrikiem Sillanpaą. W pierwszej rundzie Fin odprawił swojego rywala „na rowerze”, teraz boleśnie zderzył się z rzeczywistością. Pierwszego seta Smoła wygrał 6:4, w drugim to Fin triumfował do jednego. W trzeciej partii od stanu 1:1 Polak wygrał w pięciu kolejnych gemach. Gdy wywalczył piłkę meczową, skwitował to głośnym okrzykiem – Bajlando! – Nie mamy nic przeciwko, aby podobnie krzyknął w poniedziałek, po meczu z Filipem Dawidienką, który rozprawił się dziś z Karolem Drzewieckim.

Ze Szczecina, Maciej Pietrasik


Wyniki

Druga runda eliminacji:
Bastian Wagner (Niemcy) – Michael Venus (Nowa Zelandia, 1) 7:6(3), 6:1
Micke Kontinen (Finlandia, 2) – Mikołaj Jędruszczak (Polska) 6:3, 4:6, 6:4
Filip Dawidienko (Rosja, 4) – Karol Drzewiecki (Polska) 6:2, 6:3
Mateusz Kowalczyk (Polska) – Piotr Gadomski (Polska, 5) 2:6, 6:3, 6:3
Marcin Gawron (Polska) – Andriej Kapaś (Polska, 6) 4:6, 6:3, 6:4
Błażej Koniusz (Polska, 7) – Paweł Ciaś (Polska) 7:5, 3:6, 6:2
Maciej Smoła (Polska) – Henrik Sillanpaa (Finlandia, 8) 6:4, 1:6, 6:1
Artem Sitak (Nowa Zelandia) – Eldin Balic (Niemcy, WC) 6:0, 6:0