Puchar Davisa: z raju do piekła – porażka Polaków

/ Michał Jaśniewicz , źródło: Korespondencja z Warszawy, foto: PZT

Szczęście i piąty mecz w Torwarze były blisko. Niestety Jerzy Janowicz nie wykorzystał dwusetowej przewagi i uległ Marinowi Ciliciowi 6:3, 7:6(5), 4:6, 1:6, 4:6. Tym samym to Chorwacja zagra we wrześniu baraż o Grupę Światową. Polska żegna się z tegoroczną edycją rozgrywek, w przyszłym roku znów przystąpi do zmagań w I gr. euro-afrykańskiej.

Janowicz rozpoczął mecz bardzo skoncentrowany, a przede wszystkim od pewnej i agresywnej gry. Już w gemie otwarcia łodzianin mógł pokusić się o przełamanie, ale Cilić wybronił się serwisami od 15-40. W żadnym stopniu naszego tenisistę to jednak nie wybiło z uderzenia. W piątym gemie przy 30-40 zagrał wygrywający return z bekhendu i cały Torwar „ryknął” ze szczęścia. Przy 4:2 blisko było drugiego przełamania, ale tym razem lider Chorwatów zdołał wyjść z 0-40 (znów serwis znacząco pomógł).

Kluczowy był ósmy gem, w którym Janowicz przy swoim podaniu nie wykorzystał pięciu piłek gemowych, jednak za szóstym razem ta sztuka mu się powiodła. Chwilę potem było po secie, gdyż pochodzący z Hercegowiny tenisista drugi raz poległ przy własnym podaniu.

W drugiej partii Janowicz utrzymał znakomity poziom gry, ale swoją dyspozycję poprawił też Cilić. Mimo wszystko wciąż więcej walki było przy podaniu 25-latka z Medziugorie. W czwartym gemie lider ekipy gości wybronił break point, a w ósmym gemie cztery kolejne! Od stanu 4:4 obaj tenisiści pewnie pilnowali swojego podania i doszło do tie breaka, którego przebieg na długo pozostanie w pamięci kibiców. Cilić rozpoczął znakomicie i przy zmianie stron prowadził 5-1. Od tego momentu rozpoczęło się wielkie show „Jerzyka”, który zapisał na konto sześć kolejnych punktów! Przy setbolu Janowicz zagrał perfekcyjnego dropszota. Cilić przy próbie dojścia do piłki przewrócił się, ale na szczęście bez konsekwencji zdrowotnych. Torwar po raz kolejny zadrżał w posadach!

Trzeci set długo przypominał przebiegiem drugiego, aczkolwiek Cilić coraz częściej straszył rywala świetnymi i głębokimi returnami. W ósmym gemie Janowicz wybronił break point przy 30-40 – wykazując się zimną krwią, zagrał idealnego dropszota, na którego Chorwat nie zdołał odpowiedzieć. Łodzianin serwis utrzymał, jednak przy 4:5 ta sztuka już mu się nie powiodła. Najpierw przy po 30 Polak popełnił niewymuszony błąd z bekhendu, a przy setbolu skutecznie „przycisnął” reprezentant gości.

Czwarta partia to poważny kryzys w grze Polaka, nogi przestały właściwe pracować, odezwały się skurcze, a i serwis stracił na skuteczności. Cilić po profesorsku to wykorzystał, przełamał naszego tenisistę w czwartym (podwójny błąd łodzianina przy 30-40) i szóstym (na „sucho”) gemie. Chorwat pewnie zakończył tą odsłonę własnym serwisem, stawiając kropkę nad „i” asem.

Przed decydującym setem Janowicz skorzystał z przerwy toaletowej. Polak mimo wyraźnego kryzysu fizycznego zdołał zebrać się do walki. Pierwszy szansę na przełamanie maił łodzianin, ale Cilić w czwartym gemie wybronił się asem. Na wiele więcej niestety naszego tenisistę nie było stać. Od stanu 3:3 trzy kolejne gemy wygrał lider gości i to dwa przy podaniu „Jerzyka”. Polski tenisista mecz zakończył dwoma podwójnymi błędami.

Warto odnotować wspaniałą atmosferę jaka miała dziś miejsce w Torwarze. Oczywiście po spotkaniu radość ekipy chorwackiej była ogromna.


Wyniki

Polska – Chorwacja 1-3
Jerzy Janowicz – Marin Cilić 6:3, 7:6(5), 4:6, 1:6, 4:6