Australian Open: Polacy poznali rywali

/ Mateusz Grabarczyk , źródło: australianopen.org, foto: australianopen.org

Kimiko Date Krumm dla Agnieszki Radwańskiej, Igor
Kunitsyn dla Michała Przysiężnego i Sam Querrey dla Łukasza Kubota. Takich
przeciwników los przydzielił naszym zawodnikom w pierwszej rundzie ruszającego
w poniedziałek Australian Open. Już na starcie turnieju czekają nas też wielkie
emocje. Spośród kilku ciekawie zapowiadających się pojedynków dwa wydają się
być bezapelacyjnymi szlagierami.

Pod koniec roku wydawało się, że Agnieszka Radwańska nie
zdąży wrócić do pełni sił po operacji stopy. Rehabilitacja przebiegała jednak
na tyle sprawnie, że Polka wystąpi w pierwszym tegorocznym wielkoszlemowym
turnieju. Na początek zagra z kończącą w tym roku 41 lat Kimiko Date Krumm.
Ciężko przewidzieć jak Polce będzie się grało po tak długiej przerwie
spowodowanej urazem i operacją. Jeżeli jednak chcielibyśmy wybiegać w
przyszłość, to los był dla niej łaskawy. W drugiej rundzie może trafić na
Sophie Ferguson lub jedną z kwalifikantek, a dopiero w czwartej poważnie
zagrozić może jej Jelena Janković, choć Serbka też w wielkiej formie ostatnio
nie była. Isia jest w tym roku jedyną naszą reprezentantką w singlu.

Obaj panowie występujący w grze pojedynczej trafili do
ostatniej ćwiartki drabinki. Niewątpliwie najmniej szczęścia miał Łukasz Kubot,
który już na starcie zmierzy się z wysokim i groźnym Amerykaninem – Samem Querreyem.
W czwartej rundzie miałby okazję spotkać się z Rogerem Federerem. Michał
Przysiężny zacznie od pojedynku z Igorem Kunitsynem, z którym, z całą
pewnością, ma szanse wygrać. Potem poprzeczka pójdzie ostro w górę, bo
najbardziej prawdopodobnym przeciwnikiem naszego gracza byłby Andy Roddick.

Patrząc na całą turniejową drabinkę, pasjonująco
zapowiadają się szczególnie dwa pojedynki. Jeden wśród panów i jeden wśród pań.
David Nalbandian trafił na starcie na Lleytona Hewitta. Najlepszy wynik
Argentyńczyka w Melbourne to półfinał w 2006 roku. Od 2007 notuje tendencję
spadkową: czwarta runda, trzecia, druga… co teraz? Warto dodać, że Nalbandian
wydaje się być w świetnej formie. Dziś awansował do finału turnieju w Auckland.
Dla Hewitta będzie to już piętnasty występ przed własną publicznością. I na
pewno jeden z najtrudniejszych początków. Jego ostatnie występy w Melbourne
Park przypominają sinusoidę. W 2008 roku czwarta runda, rok później porażka w
pierwszej. W 2010 znów czwarta runda… Który z nich utrzyma kształtującą się od
kilku lat pewną prawidłowość? Nalbandian tę spadkową czy Hewitt tę
sinusoidalną?  

Jeszcze nie tak dawno Kim Clijsters i Dinara Safina
mogłyby się spotkać tylko w końcowej fazie jakiegokolwiek turnieju. Teraz
zmagająca się z problemami Rosjanka nie jest w Melourne rozstawiona i od razu
trafiła na turniejową „trójkę” – właśnie Belgijkę. Czy tym razem Rosjanka
będzie w stanie nawiązać wyrównaną walkę i przypomni sobie swoje najlepsze
tenisowe chwile? Jeśli tak, to Clijsters może być w opałach, a kibice będą
mieli, na co popatrzeć.

Drabinka singla pań

Drabinka singla panów