Powtórzyć Paryż

/ Tomasz Krasoń , źródło: własne, foto: AFP

Wielka kariera Jerzego Janowicza zaczęła się w zasadzie od zwycięstwa Jerzego Janowicza w paryskiej hali Bercy z Andy Murrayem. Na drodze do kolejnego historycznego sukcesu dla Polaka ponownie staje Szkot. Ale okoliczności są zupełnie inne.

Tak relacjonowaliśmy ostatnie spotkanie Jerzego Janowicza z Andym Murrayem: Paryż: koncert Janowicza – Murray pokonany!

W paryskiej hali Bercy Janowicz i Murray spotkali się w 1/8 finału turnieju ATP World Tour 1000. Specyficznego, bo ostatniego w sezonie. Najlepsi tenisiści świata albo wówczas odpoczywali po trudach wcześniejszej części sezonu, albo szykowali formę na mistrzostwa ATP. Murray zapewne nie był wyjątkiem. Mecz z Janowiczem przez długi czas miał pod kontrolą. Praktycznie wszystko układało się po myśli wówczas trzeciego tenisisty świata do stanu 7:5, 5:4. Przy tym wyniku Szkot nieskutecznie serwował na mecz – zmarnował piłkę meczową, po raz pierwszy w meczu dał się przełamać, a Janowicz rozpoczął swój koncert. W zasadzie od tamtego breaka rozpoczęła się światowa kariera Jerzyka, której kulminacją będzie dzisiejszy półfinał Wimbledonu.

A półfinał Wimbledonu to już zupełnie inna bajka niż walka o ćwierćfinał turnieju serii Masters. Sprawę z tego świetnie zdaje sobie Andy Murray. Przed własną publicznością Szkot ma jasno wytyczony cel, ma świadomość szansy i wielkie wsparcie publiczności. Półfinał z Janowiczem jest dla niego meczem szczególnym, być może otwierającym drogę do finału, który on i cała Wielka Brytania zapamiętają na długie lata. Dlatego z całą pewnością będzie mu zależeć bardziej niż w Paryżu, nawet zakładając, że w hali Bercy zależało mu na sto procent. Obciążony gigantyczną presją Murray da z siebie wszystko, od pierwszej do ostatniej piłki. Nie tak jak w ostatnim meczu z Polakiem, gry po przegranym tie breaku drugiego seta, całkowicie oddał inicjatywę Janowiczowi.

Paryż otworzył Janowiczowi drogę do kariery. Londyn może mu otworzyć drogę do historii. Stawka jest nieporównywalnie większa, zainteresowanie kibiców i mediów również. Polak jednak znów niczego nie musi. Jest pretendentem, debiutantem na tym szczeblu rozgrywek, może grać bez żadnej presji. A znając jego wielki potencjał i niesamowitą motywację, można po cichu liczyć na powtórkę z Paryża.

Skrót meczu Jerzego Janowicza z Andym Murrayem, Paryż 2012: