Korespondencja z Paryża: Przysiężny i Kania grają dalej

/ Anna Niemiec , źródło: Korespondencja z Paryża, foto: AFP

Trwają eliminacje do wielkoszlemowego turnieju Roland Garros. Udział w nim bierze dwójka Polaków, Paula Kania i Michał Przysiężny. Na razie spisują się bardzo dobrze, bo oboje wygrali swoje drugie mecze i znaleźli się w finałowej rundzie. Przysiężny pokonał dzisiaj w trzech setach Austriaka Martina Fishera. Kania wyeliminowała rozstawioną z numerem dwa Węgierkę Timeę Babos.

Przed meczem Przysiężny, jako zawodnik rozstawiony, wydawał się faworytem pojedynku z Fisherem. Zaczęło się jednak od niespodzianki, bo pierwszego seta wygrał Austriak 6:4. Gra Fishera niczym się nie wyróżniała na tle widowiskowej gry Michała Przysiężnego. Austriak grał jednak solidnie i w decydujących momentach popełniał mniej błędów. Czasami decydował się na wypady do siatki, gdzie zdarzało mu się popisywać się finezyjnymi zagraniami.

W drugiej partii agresywny styl gry „Ołówka” zaczął przeważać i Polak wyszedł na prowadzenie 5:3. Wówczas przydarzył mu się najgorszy gem serwisowy w całym secie. Austriak przełamał i wyrównał wynik w tej partii. Doszło do tie breaka, w którym Fisher miał dwie piłki meczowe. Pierwszą zmarnował psując łatwy backhand z połowy kortu. Drugą Michał obronił posyłając wygrywające uderzenie w forhendu. Potem poszedł za ciosem i wywalczył piłkę setową. Następnie zdecydował się na atak do siatki. Po pierwszym woleju stracił równowagę i żeby uniknąć upadku musiał podeprzeć się obiema rękami o kort. Wypuścił przez to na chwilę rakietę. W ułamku sekundy zdążył się jednak podnieść i jeszcze odbić nadlatującą piłkę na tyle dobrze, że wygrał punkt i tym samym drugiego seta.

W tym momencie z nieba zaczął padać grad i mecze trzeba było przerwać. Po powrocie lepiej zaczął Przysiężny i bardzo szybko przełamał swojego rywala. Sam bardzo dobrze serwowała i poza jednym gemem, pewnie wygrywał podania. Pod koniec seta dołożył drugiego breaka i decydującą partię wygrał 6:2.

O ile zwycięstwo Michała Przysiężnego można nazwać „planowym”, to wygrana Pauli Kani była jak dotąd jedną z największych niespodzianek w eliminacjach, biorąc pod uwagę jej niską pozycję w rankingu. Pierwszy set przebiegał całkowicie pod dyktando Pauli, która w każdym elemencie była lepsza od swojej dużo wyżej sklasyfikowanej rywalki. Polka dobrze poruszała się po korcie, grała regularnie. Potrafiła wymanewrować swoją przeciwniczkę, zmuszała ją do błędów lub wypracowywała sobie pozycję do skończenia piłki.

W drugim secie Paula dalej grała na wysokim poziomie, przełamał Timeę Babos i wyszła na prowadzenie 5:3. Przy 5:4 serwowała na mecz. Niestety przydarzył jej się wtedy gem zapaści. Nie bez znaczenia było to, że w zaczął padać deszcz, który utrudniał serwis. Węgierka wyrównała i wyszła na prowadzenie 6:5. Kania nie zamierzała jednak oddać seta tak łatwo i doprowadziła do tie- breaka. Po pierwszym punkcie rozpadało się tak bardzo, że trzeba było znowu przerwać mecz. Po tej przymusowej przerwie lepiej zaczęła Babos, która wyszła na 4-2. Paula jednak nie odpuściła, wygrała trzy kolejne piłki i wyszła na prowadzenie 5-4. Węgierka zdążyła jeszcze wyrównać, ale dwa kolejne punkty należały do Pauli i to ona mogła cieszyć się ze zwycięstwa. Po meczu była bardzo zadowolona.

Z Babos jesteśmy w podobny wieku, znamy się z czasów juniorskich. W singla nigdy z nią nie grałam, ale ostatnio pokonała mnie dwukrotnie w grze podwójnej. Wiedziałam czego się po niej spodziewać, więc na mecz wyszłam z pewnością, że mogę wygrać, jeśli zrealizuję mój plan taktyczny. Jej najgroźniejszą bronią jest serwis, ale dzisiaj radziłam sobie z jego obiorem całkiem nieźle. Wiedziałam, że im dłużej potrwa mecz tym większe będą moje szanse. Dlatego starałam się przedłużać wymiany i zmuszać ją do biegania. Cieszę się, że udało mi się wygrać, bo warunki były dzisiaj bardzo ciężki i nie był to łatwy mecz. Swojej następnej rywalki nie znam, ale trener był dzisiaj na jej meczu, więc wieczorem przekaże mi kilka cennych wskazówek – relacjonowała po meczu Paula.

Jutro naszych zawodników czeka finałowa runda eliminacji. Michał Przysiężny zagra z Amerykaninem Rhyne Williamsem, a Paula Kania z Kolumbijką Marianą Duque-Marino. Oba pojedynki z udziałem Polaków zostaną rozegrane jako drugie w kolejności od godziny 10.