Puchar Davisa: pewna wygrana Janowicza!

/ Michał Jaśniewicz , źródło: Korespondencja z Wrocławia, foto: Piotr Hawalej / Mediasport

Polska prowadzi ze Słowenią po pierwszym singlowym meczu. Lider biało-czerwonych w znakomitym stylu pokonał Blaza Kavcicia 6:3, 6:3, 7:5. Pod koniec spotkania nie obyło się bez kontrowersji.

Mecz od początku układał się po myśli Janowicza. Łodzianin w gemie otwarcia pewnie utrzymał serwis, by za moment wywalczyć przełamanie (przy trzecim break pointcie Kavcić odnotował podwójny błąd). W szóstym gemie „Jerzyk” zdobył drugiego breaka, nie oddając przy tym rywalowi nawet punktu! Przy stanie 5:1 pojawiła się krótka dekoncentracja w grze Polaka, kilka prostych błędów i po raz pierwszy w meczu stracił swój serwis. Kolejnej okazji przy własnym podaniu na skończenie partii nasz tenisista nie zaprzepaścił. Co prawda przy 5:3 zaczął gema od podwójnego błędu, ale potem pojawiły się dwa wygrywające podania i as z prędkością 240 km/h. Słoweniec jeszcze pierwszego setbola zdołał wybronić, jednak przy kolejnej Janowicz popisał się piorunujący „winnerem” z forhendu.

Uskrzydlony dopingiem publiczności (co chwila w Hali Stulecia słyszeć można było „Jerzyk!” oraz „Polska!”, a także burzę oklasków dla naszego tenisisty) Janowicz zaczął drugiego seta od wywalczenia przełamania (Kavcić przy swoim serwisie wygrał tylko jedną piłkę)! Niespodziewane problemy pojawiły się w szóstym gemie. Niespodziewane, bo Janowicz prowadził 40-0, ale następnie odnotował podwójny błąd i za chwilę dwa stosunkowo proste błędy. Łodzianin miał jeszcze jedną przewagę, ale tej szansy też nie wykorzystał i Kavciciowi udało doprowadzić się do re-breaka. Kryzys Polaka trwał bardzo krótko, gdyż od 3:3 wygrał trzy kolejne gemy (dwa przy podaniu Słoweńca) i mógł zapisać na swoje konto drugą partię.

Trzeci set rozpoczął się nerwowo, gdyż w gemie otwarcia Polak przegrywał 15-40. Po raz kolejny wsparcie publiczności pomogło i Janowicz zdołał „wyciągnąć” tego gema. Następnie obaj zawodnicy przez dłuższy czas utrzymywali własne podanie. W końcu doszło do tenisowego horroru i niemałych kontrowersji w dwunastym gemie. Kavcić w walce na przewagi najpierw obronił meczbola asem, za chwilę to samo wygrywającym podaniem. Przy kolejnej równowadze Słoweniec popełnił podwójny błąd. Przy trzecim meczbolu łodzianin zagrał return pod końcową linię, sędzia (liniowy) wykrzyknął aut, ale chorwacka sędzina głównego tego meczu skorygowała decyzję i zakończyła spotkanie (uznała, że błędnie wykrzyknięty aut przez liniowego nie wpłynął na błąd Kavicia, który nie zdołał przebić piłki na drugą stronę). Oczywiście Słoweńcy mocno protestowali, ale na nic to się zdało. Janowicz wygrał cały mecz 6:3, 6:3, 7:5, zapewniając końcowe pierwszy punkt swojej ekipie!