Janowicz: nie można cały czas kontrolować emocji

/ Michał Jaśniewicz , źródło: australianopen.com/własne, foto: AFP

Zapis konferencji prasowej Jerzego Janowicza, po jego niesamowitym zwycięstwie nad Somdevem Devvarmanem 6:7(10), 3:6, 6:1, 6:3, 7:5.

Oczywiście przez ostatni rok wiele się tenisowo nauczyłeś. Czego nauczyłeś się dzisiaj?
Czego się dzisiaj nauczyłem? Przede wszystkim tego, żeby walczyć do końca o każdą pojedynczą piłkę. Przegrywałem w setach 0-2 i cały czas walczyłem. To jest lekcja dla mnie, żeby walczyć o każdą pojedynczą piłką.

Czy zdarzyło ci się wcześniej „wrócić” ze stanu 0-2?
Nie, to jest mój pierwszy raz.

Czy to zwycięstwo jest dla ciebie lepsze niż to na Wimbledonie z Gulbisem?
Każde zwycięstwo jest naprawdę miłe. Jeżeli przegrywasz 0-2 i jesteś w stanie wrócić, to daje wiele pewności siebie. To jest ta różnica. Mam nadzieję, że będę w stanie wygrywać kolejne takie mecze.

Co konkretnie tak cię zdenerwowało na korcie?
Szczególnie w pierwszym secie sędzia popełnił wiele błędów. Jeden z największych miał miejsce przy setbolu, przy 9-8 w tie breaku. Devvarman zagrał nieczysto z forhendu. Piłka leciała naprawdę wolno. Była wyraźnie na aucie. Naprawdę się ucieszyłem, zacząłem krzyczeć „C’mon”. Sędziowie byli jednak innego zdania. W tym momencie się wkurzyłem. Podczas reszty spotkania byłem całkiem spokojny.

[Całą sytuację z autem przy piłce setowej można zobaczyć tutaj.]

Czy żałujesz rzeczy, które robiłeś na korcie gdy się wkurzyłeś?
Cóż, czasami takie rzeczy się zdarzają. Nie można cały czas kontrolować emocji. To był dla mnie bardzo ważny punkt. Graliśmy seta przez ponad godzinę i 10 minut, więc to był naprawdę duży punkt.

W tym momencie się wkurzyłem, uspokoiłem się chwilę później. Czasami mam problem z kontrolowaniem emocji, ale staram się nad tym pracować.

Co dokładnie pozwoliło ci się pozbierać, odrobić straty i wygrać mecz?
Nie wiem dokładnie. Starałem się cały czas byś skupiony. Cały czas powtarzałem sobie, żeby walczyć o każdy jeden punkt. I jakimś cudem byłem spokojny. Nie potrafię wytłumaczyć dlaczego.

Czy zdarzało ci się wcześniej wkurzać tak jak w tym meczu?
Tak. [uśmiech]

Zdarzyło ci się wcześniej zaatakować sędziego?
Być może. [uśmiech]

Spodziewasz się jakiś problemów w związku z tą sytuacją?
Nie, nie. Dostałem tylko ostrzeżenie za krzyki. Nie powiedziałem nic złego. Tylko krzyczałem i w tym był problem. Sędzia powiedział, że dostałem ostrzeżenie za krzyki. Blisko naszego kortu grano inne mecze, więc to stanowiło problem. Nie powiedziałem nic złego, więc liczę, że nie będę musiał płacić.

Co się stało na końcu? Byłeś rozrywany. Ktoś dał ci kwiaty. Zdarzyło ci się to już wcześniej?
Zgadza się, jakaś dziewczyna dała mi kwiaty. To był pierwszy raz. Nigdy wcześniej coś takiego mi się nie zdarzyło.

Nigdy wcześniej nie grałeś w tym turnieju. Czy problem stanowiły pieniądze?
W 2010 roku grałem tu w eliminacjach. W ubiegłym roku rzeczywiście nie mogłem tu przybyć ze względu na finanse. Myślę, że teraz jestem w lepszej sytuacji, ponieważ mam sponsora. Tak więc dla mnie znacznie łatwiejsze jest grać teraz w Australian Open, gdyż pieniądze nie stanowią już więcej problemu.

Gdzie grałeś rok temu o tej porze?
Grałem w futuresie, o puli nagród 10 tys. dolarów, w Anglii.

Całkiem spora zmiana w ciągu jednego roku.
Nie taka duża [śmiech].

Mówisz, że chodziło o pieniądze. Ile zarobiłeś pieniędzy we wcześniejszych latach.
Jak dużo zarobiłem?

W 2011 rok.
Wydaję mi się, ze możesz sprawdzić. W 2011 roku? Nie wiem. Musisz sprawdzić na stronie ATP.

Nie wystarczyło jednak, by tu przybyć?
Nie, oczywiście, że nie. Wtedy byłem klasyfikowany na 220. Miejscu w rankingu, więc nie miałem jeszcze zbyt dużych pieniędzy zarobionych na korcie. W Polsce nie ma zbyt wielu możliwości, by pozyskać sponsora. Zmagałem się z tym problemem, dlatego nie grałem tu w ubiegłym roku.

Nagle zacząłeś zarabiać pieniądze i pozyskałeś sponsorów. Czy to odmieniło ciebie, twoje życie?
To zmieniło moje życie, ale nie mnie. Wciąż jestem taką samą zwariowaną osobą i wciąż robię te same rzeczy.

Muszę jednak przyznać, że to bardzo zmieniło moje życie. Teraz nie muszę się martwić o podróżowanie. Bez problemu mogę nabyć klasę biznes i w ten sposób dostać się do Australii. Nie muszę się martwić o pieniądze dla mojego trenera. Jest więc znacznie łatwiej grać w tenisa.

Dobrze ci się dzisiaj grało na tym korcie? Jakie masz doświadczenia związane z australijskimi kibicami?
Powiedziałbym raczej, że z polskimi [śmiech]. Była dzisiaj bardzo miła atmosfera. Polacy wspierali mnie cały czas. Nawet, gdy przegrywałem 0-2 w setach nie przestali. Cały czas śpiewali dla mnie. To zawsze pomaga i miło jest grać w takich warunkach.

Czy zaskoczyłeś sam siebie? Biorąc pod uwagę co wydarzyło się w końcówce pierwszego seta i to, że przegrałeś drugiego, sprawiałeś wrażenie zrezygnowanego.
Nie, jestem dziwną osobą i zawsze walczę do końca. Nawet jak czasami się wkurzę, to bez względu na wszystko staram się wygrać. Czy zaskoczyłem sam siebie? Być może tak, ponieważ nigdy coś takiego mi się nie przytrafiło.

Grasz teraz z Nicolasem Almagro. Jak dobrze go znasz? Jakie są twoje przemyślenia?
Nigdy wcześniej nie grałem z Nicolasem Almagro, ale znam go całkiem dobrze, ponieważ widziałem wiele jego spotkań w telewizji. Wiem więc czego mogę oczekiwać. On jest naprawdę dobrym zawodnikiem. Jest niesamowicie solidnym tenisistom. Niewiarygodnie gra spod końcowej linii. Nie będzie więc to dla mnie łatwe, ale dam z siebie wszystko, na pewno będę walczył o każdy punkt.

Po turnieju w Bercy było większe zainteresowanie twoją osobą w mediach?
Tak, szczególnie w Polsce. W pierwszym tygodniu po Bercy, chodziłem od stacji telewizyjnej do stacji. W ogóle nie miałem czasu wolnego. Ten tydzień nie był więc dla mnie łatwy. Ale wiadomo, że trzeba współpracować z mediami. Kiedy jest jednak tego za dużo, to przestaje być miłe. Zdołałem sobie z tym poradzić.

Jaką najdziwniejszą rzecz przeczytałeś o sobie od czasu Bercy?
Szczerze mówiąc nie czytam artykułów na swój temat. Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie.