Carlsbad: znakomita Radwańska w finale!

/ Mateusz Grabarczyk , źródło: własne, foto: AFP

Agnieszka Radwańska zagrała dziś tak, jak nas do tego przyzwyczaiła kilka lat temu. Mądry i agresywny tenis poprowadził Polkę do zwycięstwa nad Andreą Petković 4:6, 6:0, 6:4 i pierwszego w tym roku finału WTA.

Znajdujące się nieopodal San Diego niewielkie miasteczko Carlsbad to dla Agnieszki Radwańskiej szczęśliwe miejsce. Właśnie tam, dokładnie rok temu, po raz ostatni znalazła się w finale turnieju WTA. Teraz powtórzyła ten sukces, pokonując po bardzo trudnym meczu, ale i po bardzo dobrej grze, Andreę Petković. Jutro stanie przed szansą zdobycia piątego singlowego tytułu w karierze, a pierwszego od ponad trzech lat. Przeszkodzić jej w tym będzie chciała Wiera Zwonariowa albo Ana Ivanović.

Widok oblepionego wieloma plastrami prawego ramienia Agnieszki Radwańskiej mógł niepokoić. Na szczęście przez cały mecz Polka nie dawała żadnych sygnałów, świadczących o tym, że z ręką jest coś nie tak. Początek spotkania nie był udany dla naszej zawodniczki, bowiem już w czwartym gemie agresywnie grająca Andrea Petković znalazła sposób na przełamanie Isi, a po chwili dołożyła własne podanie i prowadziła już 4:1. Radwańską stać było na zryw, odrobienie strat i doprowadzenie do remisu, ale dwa następne gemy znów powędrowały na konto popełniającej bardzo mało błędów Niemki i było po secie.

Nikt wówczas chyba nie przypuszczał, że Polka wygra dziesięć kolejnych gemów! Petković zaczęła częściej się mylić, a Polka umiejętnie to wykorzystywała. Z każdą piłką nasza tenisistka grała coraz pewniej i budowała przewagę. Z kolei Niemka wyglądała na coraz bardziej zmęczoną i niewyraźną, jakby jej coś dolegało. Podczas jednej z przerw na korcie pojawił się lekarz, podając tenisistce jakieś lekarstwo. Poprawy jednak nie było, bowiem Niemka myliła się na potęgę, strzelając po autach już na początku wymian. Radwańska przełamała raz, przełamała drugi raz, a przy tym pewnie wygrywała własne gemy. Gdy na tablicy wyników widniało 4:0 i 40-0 dla naszej tenisistki, Niemka… uciekała z kortu! Całkowicie zdziwieni: pani arbiter, Radwańska oraz kibice obserwowali, jak Petković pędzi na trybuny, a potem wybiega ze stadionu. Dopiero po chwili okazało się, że Niemka miała problemy żołądkowe i to było przyczyną jej niecodziennego zachowania. Po paru minutach wróciła na kort, zagrała dwa znakomite punkty, ale potem popełniła podwójny błąd i przegrała gema. Chwilę później Radwańska zakończyła partię.

Trzeci set zaczął się dla Polki znakomicie. Nasza zawodniczka dała popis swojego najlepszego tenisa. Już dawno nie oglądaliśmy Isi, grającej tak pięknie i tak skutecznie. Wytrzymywała długie i ostre wymiany, zachwycała technicznymi perełkami w postaci skrótów i efektownych lobów, bardzo dobrze serwowała i świetnie spisywała się przy siatce. Petković nadal nie była w pełni sił, ale na pewno nie popełniała już tak rażących błędów jak kilka minut wcześniej. Z każdą jednak chwilą Niemka odzyskiwała wigor, co przysparzało Polce coraz więcej problemów. Mecz zrobił się w końcu bardzo wyrównany. Z prowadzenia 4:0 uciekł Polce jeden gem, drugi, trzeci… Petković strzelała forhendami i bekhendami jak szalona i niemal całkowicie wyeliminowała błędy. Radwańska zaczęła się denerwować, ale drugi raz przełamać się nie pozwoliła. Zagrała kilka ostrych, kątowych zagrań, nie dając rywalce szans na odbiór i odskoczyła na 5:3. Końcówka pojedynku była niezwykle zacięta i bardzo trudna. Obie tenisistki toczyły długie wymiany, ale lepiej wytrzymywała je Polka. Wykorzystała pierwszą piłkę meczową, po tym, jak Niemka po kolejnej długiej akcji wpakowała forhend w siatkę.

Wynik półfinału:
Agnieszka Radwańska (Polska, 3) – Andrea Petković (Niemcy, 2) 4:6, 6:0, 6:4