Roland Garros: zmarnowana szansa Kubota

/ Mateusz Grabarczyk , źródło: rolandgarros.com, foto: AFP

Łukasz Kubot nie wykorzystał korzystnego układu turniejowej drabinki i w trzeciej rundzie odpadł z Rolanda Garrosa. Przez ponad połowę spotkania z Alejandro Fallą Polak prezentował się dobrze i toczył z Kolumbijczykiem wyrównaną, dającą nadzieję na sukces, walkę. Niestety, potem zaczął popełniać coraz więcej błędów i zmarnował kilka znakomitych okazji na przechylenie szali zwycięstwa na swoją korzyść, przegrywając ostatecznie 7:6(4), 4:6, 5:7, 4:6.

Spoglądając w aktualną turniejową drabinkę Rolanda Garrosa wśród mężczyzn, można było się uśmiechnąć i zacząć snuć nadzieje, gdzie to Łukasz Kubot może wylądować w tegorocznym turnieju. Niektórzy pewnie widzieli go już w ćwierćfinale z Andym Murrayem, a niektórzy – trochę bardziej stonowani – przeczuwali, że jedna jaskółka wiosny nie czyni… Mimo naprawdę znakomitej postawy w meczu z Nicolasem Almagro i dobrego występu z, co tu dużo mówić, znacznie słabszym Carlosem Berlocqiem, pojedynek z Alejandro Fallą zapowiadał się jako trudny. I taki był. Kolumbijczyk, choć nigdy wcześniej nie przeszedł trzeciej rundy wielkoszlemowego turnieju, pokazał, że potrafi być groźny, a najlepiej przekonał się o tym Roger Federer, który rok temu w Londynie o mały włos nie przegrał z Kolumbijczykiem w pierwszej rundzie Wimbledonu.

Jeszcze w trakcie trwania meczu Kubota z Fallą jasne stało się, że kolejnym rywalem zwycięzcy tego pojedynku będzie Juan Ignacio Chela, który ograł Lukasa Rosola. Chela do słabych tenisistów nie należy, ale nie jest też graczem pokroju Nadala czy Djokovicia. Ciężko było o łatwiejszą drogę do, jakby nie patrzeć, ćwierćfinału paryskiej imprezy, jak ta, która w tym roku Kubotowi się przytrafiła. Mimo że w męskim tenisie wielu zawodników spoza czołowej setki potrafi grać znakomicie, to jednak łatwiej walczyć z nimi niż Federerem, Djokoviciem czy Nadalem.

Przez sporą część meczu wiele wskazywało na to, że wspaniała przygoda Kubota z French Open będzie trwała i że Polak wykorzysta szczęśliwy układ drabinki do maksimum. W pierwszym secie nie doszło do żadnego przełamania, chociaż nasz zawodnik miał jedną a Falla aż pięć okazji ku temu. Kubot od początku spotkania bardzo dużo atakował i kiedy tylko mógł, pędził do siatki. Przynosiło to efekt. Zanotował aż 18 uderzeń kończących przy 7 rywala. W emocjonującym tie breaku Polak zbudował minimalną przewagę i wygrał do czterech.

Drugi set przebiegał bardzo podobnie. Kubot przyspieszał, gdy tylko zwietrzył szansę i gdy atak nie wystarczał, biegł do siatki. Skuteczność wolejowa Polaka trochę spadła, ale nadal toczył on z Kolumbijczykiem wyrównaną grę. Niestety, w najgorszym możliwym momencie przyszedł kryzys. Przy stanie 4:5 nasz tenisista zanotował słabszego gema przy swoim podanie i przy break poincie, a od razu piłce setowej, popełnił pierwszy w meczu podwójny błąd.

Trzeciego seta Kubot zaczął świetnie. Nie rozpamiętując poprzedniego gema, od razu przełamał Fallę. Radość trwała krótko, bo Kolumbijczyk błyskawicznie stratę odrobił, a po chwili prowadził już 2:1. Z każdą kolejną piłką sytuacja wyglądała coraz gorzej – Falla sprawiał wrażenie pewnego siebie, a Kubot trochę gasł w oczach. Zaczął popełniać więcej błędów, a jego ataki (zarówno te z głębi kortu jak i przy siatce) nie były już tak precyzyjne. A jednak nasz tenisista znalazł sposób i nieoczekiwanie przełamał rywala po raz drugi, obejmując prowadzenie 4:3. Dołożył kolejnego gema i był bardzo bliski zwycięstwa w secie. Niestety, od tego momentu przegrał… sześć gemów z rzędu, co złożyło się na porażkę 5:7 w trzeciej partii i fatalny początek czwartej odsłony.

Kubot sprawiał wrażenie, jakby myślami był cały czas w poprzednim secie. Nie wychodziło mu nic i można było przypuszczać, że czwarta partia potoczy się błyskawicznie. Błyskawicznie nie było, ale efekt był taki sam, chociaż Polak walczył i starał się wrócić do gry. Popełniał jednak coraz więcej błędów – nie tylko technicznych, ale i taktycznych, pędząc do siatki niemal w każdej, nawet beznadziejnej, sytuacji, przez co wielokrotnie nadziewał się na minięcia ze strony Falli. Kubot odrobił stratę raz, doprowadzając do remisu 2:2, tylko po to, żeby momentalnie znów dać się przełamać. Falla prowadził już 5:2, potem 5:3, gdy w końcu Polak odrobił stratę drugi raz i… niestety, znów momentalnie oddał swojego gema. Tylko że tym razem był to gem decydujący. Gdy Polak zmniejszył prowadzenie Kolumbijczyka do 4:5 i serwował na remis, prowadził w gemie już 40-15 po dwóch asach serwisowych i błędzie rywala, ale w kolejnych akcjach – jak to często w tym pojedynku bywało – sprezentował przeciwnikowi punkty, po czym przegrał spotkanie.

Dzisiejsza porażka Łukasza Kubota boli podwójnie, bo drzwi do czwartej rundy Rolanda Garrosa były otwarte dość szeroko. Alejandro Falla nie pokazał nic, czego przebić nie mógłby Polak. Dobre spotkania z Almagro i Berlocqiem udowodniły, że nasz tenisista jest w dobrej formie. Udowodniły jednak też,  że każdy mecz jest inny. Tym razem dobrej i efektywnej gry starczyło Kubotowi na dwa i pół seta. Potem prezentował się słabiej, przeplatając błędy zrywami lepszej gry. Szkoda, bo Polak wiele szans zmarnował dziś na własną okazję, a do zwycięstwa brakowało niewiele.   

Wynik trzeciej rundy:
Alejandro Falla (Kolumbia) – Łukasz Kubot (Polska) 6:7(4), 6:4, 7:5, 6:4