Roland Garros: podwójny sukces Nadala!

/ Mateusz Grabarczyk , źródło: rolandgarros.com, foto: AFP

Naładowany pozytywnymi emocjami Rafael Nadal nie dał szans kompletnie zgaszonemu Robinowi Soderlingowi w finale French Open. Zwyciężając 6:4, 6:2, 6:4 Hiszpan nie tylko odzyskał straconą paryską koronę, ale także wrócił na pierwsze miejsce w światowym rankingu, wyprzedzając Rogera Federera. A wszystko w zaledwie trzy dni po 24. urodzinach.

Rafael Nadal w pięknym stylu wygrał piąty tytuł na kortach Rolanda Garrosa, nie tracąc w Paryżu ani jednego seta. Po zeszłorocznej sensacyjnej porażce w czwartej rundzie i ogromnych problemach z kolanami przez resztę sezonu dokonał rzeczy wielkiej, odradzając się i pokazując, jak znakomitym jest tenisistą. A dowodem na to, jak wiele dla Hiszpana znaczy ten tytuł, jest morze łez, które nowy-stary lider światowego rankingu wylał po ostatniej piłce, chowając twarz w ręczniku.  

Wielu sympatyków tenisa czekało na kolejny finał marzeń między Rafaelem Nadalem a Rogerem Federerem, ale po tym, co Szwed pokazał w spotkaniu ze Szwajcarem, niektórzy zaczęli przypuszczać, że starcie „Sody” z „Rafą” może być jeszcze ciekawsze. Nic takiego miejsca nie miało, bo pod względem atrakcyjności spotkanie było nudne jak flaki z olejem. Niemal od samego początku na korcie dominował Hiszpan, a bardziej emocjonujących fragmentów było jak na lekarstwo.

Robin Soderling z pojedynku z Rafaelem Nadalem a ten z bitwy z Rogerem Federerem to dwa kompletnie różne oblicza tego samego tenisisty. Szwed wydawał się dziś nieobecny, a jego język ciała mówił wszystko. Spuszczona głowa, brak woli walki, odpuszczanie w wielu wymianach dawały jasno do zrozumienia, że Soderling nie wierzy w sukces. Psuł dziś na potęgę, brakowało mu antycypacji, a z każdą kolejną minutą wydawał się coraz bardziej zmęczony. Dopiero w trzecim secie można było zauważyć jak kilkakrotnie zaciskał pięść, ale okazało się to jedynie łabędzim śpiewem.

Najwięcej działo się w pierwszym secie. Może dlatego, że Szwed jeszcze nie był zrezygnowany, a może dlatego, że miał jeszcze siłę biegać. Już w trzecim gemie mógł przełamać rywala, ale nie dość, że szansy nie wykorzystał, to chwilę potem sam stracił serwis. Soderling popełniał mnóstwo błędów, zarówno taktycznych jak i technicznych, a na dodatek nie funkcjonowało jego pierwsze podanie. Pod koniec znów miał okazje do odrobienia przełamania, ale ponownie ich nie wykorzystał, przegrywając 4:6.

Z każdą kolejną piłką Szwed gasł coraz bardziej, a Nadal biegał do wszystkiego, pokazując, że nie odda rywalowi nic za darmo. Do braku wiary w siebie doszły najwyraźniej problemy kondycyjne. Wydaje się, że trudny pojedynek z Federerem i pięciosetowa batalia z Berdychem wyczerpały jego pokłady energii. Ciągle zawodziło go pierwsze podanie, którego celność w drugim secie wyniosła zaledwie 41% i wciąż popełniał sporo prostych błędów, które w poprzednich meczach mu się nie przytrafiały. Co więcej, nawet nie starał się biegać do wielu piłek, które były w jego zasięgu. Tak słaba postawa kosztowała go jeszcze wyższą porażkę. Dwukrotnie stracił serwis, znów zmarnował swoje szanse na przełamanie i przegrał do dwóch.

Błyskawicznie oddany gem na początku trzeciego seta ustawił resztę partii. Raz na jakiś czas Soderling „szarpnął” i przeprowadził akcję w stylu tych, które wielokrotnie oglądaliśmy w jego wykonaniu podczas tego turnieju, ale po pierwsze, było ich za mało, a po drugie, brakowało już czasu na zmianę czegokolwiek. Szwed nie dał się już przełamać, ale i nie odrobił straty serwisu. Pogodzony z losem dograł spotkanie, przegrywając je przy pierwszej piłce meczowej.

– Bonjour – tak uśmiechnięty Soderling przywitał się z francuskimi kibicami na ceremonii wręczenia nagród, co spotkało się z gromkim aplauzem. – Po pierwsze, gratulacje dla Rafy. Rozegrałeś świetny turniej. Jeśli dalej będziesz grał tak, jak dziś, to jeszcze wiele razy tu wygrasz – mówił z uznaniem Szwed.

I ciężko się z nim nie zgodzić, bo tegoroczne starty Nadala robią wrażenie. We wszystkich 22 meczach na mączce stracił zaledwie… dwa sety. Z Ernestsem Gulbisem w Rzymie i Nicolasem Almagro w Madrycie. Tym samym Nicolasem Almagro, który okazał się chyba najgroźniejszym rywalem Nadala w drodze po piąty tytuł w Paryżu, bowiem przegrał po zaciętej walce 6:7, 6:7, 4:6. To, w jak świetnej jest formie, dowodzi również dzisiejszy pojedynek. Słaba postawa Szweda to jedno, ale umiejętność przewidywania zagrań rywala, dobieganie do ekstremalnie trudnych piłek i zagrywanie pięknych kończących uderzeń to drugie, a to, w wykonaniu Rafy, mogliśmy dziś podziwiać. Hiszpan popełnił dziś tylko 16 niewymuszonych błędów (przy 45 przeciwnika!) – osiem w pierwszym secie i po cztery w dwóch następnych, co jest kolejnym dowodem na to, jak bardzo skoncentrowany przystąpił do tego pojedynku.         

Szczęśliwy Nadal nie powiedział nic odkrywczego. Najpierw po angielsku, potem po francusku, a wreszcie po hiszpańsku podziękował królowej Hiszpanii, kibicom, rodzinie, przyjaciołom i organizatorom za wsparcie i świetne przygotowanie zawodów. Pogratulował też Soderlingowi dwóch znakomitych występów w Paryżu – tego w zeszłym i tego w tym roku – i zapewnił, że tu, gdzie czuje się jak w domu, powróci za następnych dwanaście miesięcy.

Od poniedziałku Rafael Nadal powróci na prowadzenie w światowym rankingu ATP po niemal rocznej przerwie. Hiszpan zajmował pierwsze miejsce od 18 sierpnia 2008 roku do 22 czerwca 2009. W najbliższym czasie może tylko zyskać, bowiem przed Rogerem Federerem walka o obronę 2000 punktów za zeszłoroczny triumf na Wimbledonie. Ze względu na to, że Rafa nie startował w Londynie może jedynie zarobić kolejne „oczka”, a patrząc na obecną formę Hiszpana, niewykluczone, że pokusi się o drugi triumf na trawiastych kortach przy Church Road…

Wynik finału:
Rafael Nadal (Hiszpania, 2) – Robin Soderling (Szwecja, 5) 6:4, 6:2, 6:4