Strasburg: Maria potwierdza dominację we Francji

/ Anna Wilma , źródło: sonyericssonwtatour.com, foto: AFP

Nie było w Strasburgu sposobu na Marię Szarapową. Rozstawiona z numerem jeden zawodniczka pokonała Kristinę Barrois 7:5, 6:1 i zdobyła tytuł w grze pojedynczej. W deblu najlepsze okazały się Alize Cornet i Vania King.

Silny styl gry Rosjanki musiał wystarczyć na Niemkę, która prezentuje raczej grę kombinacyjną, często zmienia kierunki uderzeń, nie unikając top-spinów i slajsów, a wszystko to w połączeniu z jednoręcznym bekhendem. Barrois, występująca w finale turnieju WTA po raz pierwszy w karierze, w finałowej potyczce niespodziewanie objęła wysokie prowadzenie 5:3. Szarapowa wówczas zmobilizowała się i… zdobyła dziesięć z następnym jedenastu gemów! Kristina musiała więc odłożyć plany o mistrzostwie na przyszłość.

Dla byłej liderki rankingu WTA występ w Strasburgu, gdzie znokautowała swoje koleżanki samą przewagą w światowej klasyfikacji, nie był najłatwiejszy. Dwukrotnie musiała staczać trzysetowe pojedynki – z Reginą Kulikową w pierwszej rundzie i wczoraj w półfinale z Anabel Mediną Garrigues.

– Gdybyście zapytali mnie przed turniejem, czy chciałabym tu jeszcze wrócić, pewnie odpowiedziałabym, że chciałabym tylko wygrać w tym roku. Domyślam się, że to jest jakiś znak, że jednak muszę wrócić – powiedziała Szarapowa. – Miałam świetny tydzień. Oczywiście nie wiadomo, jak dalej się wszystko potoczy, ale mam nadzieję, że wrócę. Czekam na Roland Garros. To oczywiście dla mnie największe wyzwanie w Wielkim Szlemie, ale już wcześniej dobrze się tam spisywałam.

– To był dobry turniej, bez względu na to, co stało się dzisiaj – podsumowała Kristina Barrois. – Miałam szanse w pierwszym secie, ale nie wygrałam go, i wtedy ona wywarła na mnie zbyt wielką presję. To dobrze, że mam zagranych tyle meczów na mączce tuż przed French. Mam nadzieję, że tam zagram tak samo.