Wimbledon w krzywym zwierciadle: Stroje przedbalowe (korespondencja z Londynu)

/ Michał Jaśniewicz , źródło: Korespondencja z Londynu Artur St. Rolak, foto: AFP

Na konferencję prasową po finale singla Serena Williams przyszła ubrana w koszulkę z napisem „Patrzycie na moje tytuły?”. Pod czterema wierszami tekstu zobaczyliśmy rysunek pucharu i nr 1. Aluzję pojęliśmy – aktualna mistrzyni US Open, Australian Open i Wimbledonu nie jest, według WTA, najlepszą tenisistką świata.

Zapytana o Dinarę Safinę i zawiłości rankingu, Williams odparła: – Wygrała Rzym, wygrała Madryt, zasłużyła, żeby być numerem 1. – A gdy zastanowiła się, co właśnie
powiedziała, wybuchła śmiechem.

Nikt nie potrafi się śmiać przez łzy tak jak Andy Roddick. Po porażce, dodajmy subiektywnie: niesprawiedliwej, Amerykanin miał coś powiedzieć do publiczności. Zwrócił się w stronę Loży Królewskiej: – Przepraszam, Pete. Chciałem go powstrzymać, ale nie udało mi się.

„Go”, czyli Rogera Federera, który zdobył 15. tytuł wielkoszlemowy i wyprzedził Samprasa o jeden turniej. Do dekoracji Szwajcar założył nowiutką bluzę od dresu z małą złotą piętnastką na plecach.

Na bal mistrzów w Savoyu Williams i Federer ubrali się już mniej nike’owo.