Oczy zwrócone na Federera

/ Mateusz Grabarczyk , źródło: rolandgarros.com, foto: AFP

Po wielkich emocjach, jakie przeżywaliśmy niemal każdego ostatniego dnia w turnieju męskim Roland Garros, środa była względnie spokojna. Ćwierćfinałowe spotkania nie miały wielkiej historii, a faworyzowani Roger Federer i Juan Martin Del Potro bez straty seta awansowali do półfinału, pokonując odpowiednio Gaela Monfilsa i Tommy’ego Robredo.

Tytuł newsa o zwycięstwie Federera nad Monfilsnem na oficjalnej stronie ATP, „Two wins from immortality” („Dwa zwycięstwa od nieśmiertelności”), mówi chyba wszystko. Cały tenisowy świat zwrócony jest w tym roku na Paryż, a w szczególności na osobę Rogera Federera, bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Gdy dwanaście miesięcy temu Szwajcar zdobył cztery gemy w finale z Nadalem, mało kto był tak dużym optymistą, aby twierdzić, że Federer sięgnie jeszcze kiedyś po Puchar Muszkieterów. Za cztery dni może się to stać faktem i możemy sobie tylko wyobrażać, jak po ostatniej piłce meczu, zareaguje wówczas Szwajcar, który przyzwyczaił nas, że nie kryje emocji w ważnych i wzruszających momentach. Jeśli wygra, rzeczywiście będzie już „nieśmiertelny”.

Gdy 27-letni Federer zagrał zwycięski bekhend po linii, uniósł do góry ręce i wyraźnie okazał ogromne zadowolenie z triumfu. Z każdą kolejną wygraną mistrz z Bazylei jest coraz bliżej tego, czego tak bardzo pragnął od tylu lat i z każdą kolejną wygraną widać, jak cieszy się coraz bardziej.

Tak naprawdę jedynym fragmentem gry, w którym Federer mógł się czuć dziś zagrożony (jeżeli w ogóle się czuł), był pierwszy set. Niesiony dopingiem wiernych kibiców Gael Monfils stawił Szwajcarowi wyraźny opór i patrząc od początku na walkę tych dwoje, można było liczyć, że całe spotkanie będzie szalenie interesujące. Obaj, jak oka w głowie, pilnowali swoich podań, ani razu się nie przełamując. Ba, ani razu nie doprowadzając do sytuacji, w której musieliby bronić break pointa. Federer psuł nieco więcej niż Francuz, ale i więcej notował uderzeń kończących. W tie breaku dwukrotnie zdobywał przewagę mini-breaka, ale Monfilsowi udawało się odrabiać straty, aż w końcu to on, jako pierwszy, stanął przed szansą wygrania partii. Skoncentrowany Federer się obronił, a po chwili sobie wypracował setową okazję, której nie zmarnował. Od tego momentu poziom widowiska i dramaturgii „siadł”. Szwajcar błyskawicznie objął prowadzenie 4:0 w drugiej partii i jedyne, na co pozwolił rywalowi, to zdobycie dwóch gemów. W trzeciej nieco uśpiony Monfils i bardzo pewny siebie Federer szli równo do stanu 4:4, aż w końcu Szwajcar zrobił to, co należało w tej sytuacji, czyli przełamał przeciwnika, a po chwili zakończył spotkanie przy własnym podaniu, osiągając dwudziesty wielkoszlemowy półfinał z rzędu.

O finał przyjdzie mu zagrać ze świetnie dysponowanym Juanem Martinem Del Potro, który w turnieju stracił, jak na razie, tylko jednego seta, a wszystkie zwycięskie partie rozstrzygał wcześniej niż w tie breaku. Dziś nie był w stanie mu się przeciwstawić Tommy Robredo, który zdobył w kolejnych setach trzy, cztery i dwa gemy. 20-latek z Tandil, dla którego po ubiegłorocznym ćwierćfinale US Open i tegorocznym w Australian Open jest to pierwszy półfinał Wielkiego Szlema w karierze, był wyraźnie lepszy od ostatniego Hiszpana, jaki pozostał jeszcze na placu boju. Główna siła rażenia Del Potro pochodziła dziś z serwisu. Posłał 14 asów i wygrał aż 46 z 51 piłek po pierwszym podaniu, co daje dziewięćdziesięcioprocentową skuteczność. Zanotował też 36 uderzeń kończących. Robredo nie miał w swoim repertuarze argumentów, które mogłyby konkurować z atutami rywala. Niemniej jednak, miał swoje szanse, a mianowicie siedem okazji break pointowych, z których nie wykorzystał… żadnej.

Piątkowa półfinałowa potyczka Del Potro z Federerem będzie ich już szóstą konfrontacją. Argentyńczyk nigdy jeszcze nie wygrał ze Szwajcarem. Po raz drugi spotkają się na mączce. Pierwszy raz na korcie ziemnym zagrali nie tak dawno, bo w tegorocznym turnieju Masters 1000 w Madrycie, gdzie Federer wygrał 6:3, 6:4.

Wyniki ćwierćfinałów:
Roger Federer (Szwajcaria, 2) – Gael Monfils (Francja, 11) 7:6(6), 6:2, 6:4
Juan Martin Del Potro (Argentyna, 5) – Tommy Robredo (Hiszpania, 16) 6:3, 6:4, 6:2