Bezbłędny Dawydienko eliminuje kolejnego Hiszpana

/ Mateusz Grabarczyk , źródło: rolandgarros.com, foto: AFP

Wszystko to, co wydarzyło się w niedzielę na kortach Rolanda Garrosa, było w cieniu porażki Rafaela Nadala z Robinem Soderlingiem, którą żyje jeszcze cały tenisowy świat (przeczytaj relację) Warto dodać, że z imprezą pożegnała się też Ana Ivanovć (przeczytaj relację). Ostatnio taka sytuacja, aby obrońcy tytułu we French Open odpadli tego samego dnia, zdarzyła się dwanaście lat temu, kiedy to z turniejem pożegnali się Steffi Graf i Jewgienij Kafielnikow. Dla Hiszpanów to była naprawdę czarna niedziela, bowiem poza ich absolutnym faworytem, odpadł także Fernando Verdasco, który nie sprostał Nikołajowi Dawydience. Nie zawiedli Andy Murray i Fernando Gonzalez.

Gdy blisko 23-letni Nadal zagrywał w aut ostatnią piłkę meczu z Robinem Soderlingiem, na korcie Suzanne Lenglen Nikołaj Dawydienko prowadził z Fernando Verdasco 2:0 w setach. Chyba żaden z nich nie przypuszczał, że rywalem zwycięzcy nie będzie „Rafa”.

Rozstawiony z dziesiątką Rosjanin nie dał dziś Hiszpanowi najmniejszych szans. Od początku do końca niepodzielnie panował na korcie, a w miarę wyrównana była tylko trzecia partia. W pierwszej Dawydienko popełnił dwa niewymuszone błędy i zanotował 7 kończących uderzeń. Hiszpan piłek wygrywających miał osiem, ale tyleż samo razy się pomylił. Dużo gorzej serwował i był mniej skuteczny przy siatce. W drugim secie Verdasco wygrał tylko 11 punktów i to wszystkie przy własnym podaniu, bowiem Rosjanin spisywał się fenomenalnie przy swoim serwisie, zwyciężając wszystkie gemy „na sucho”. Trzeci set był nieco bardziej wyrównany, a Hiszpan miał nawet trzy okazje na przełamanie przeciwnika. Żadnej nie wykorzystał, co się na nim zemściło. Dawydienko miał jedną szansę i zamienił ją na breaka, co dało mu zwycięstwo 6:4 i awans do ćwierćfinału. W całym meczu Rosjanin odnotował 24 uderzenia kończące (4 mniej od rywala), ale popełnił tylko sześć niewymuszonych błędów przy aż 23 przeciwnika.

Andy Murray miał trudniejszą przeprawę, szczególnie w dwóch pierwszych setach spotkania z Marinem Ciliciem. Chorwat od początku dużo atakował i często wędrował do siatki. Wiązało się to z dużą liczbą piłek kończących i częstszymi niż u przeciwnika błędami. Murray miał raptem pięć uderzeń bezpośrednio wygranych i tylko dwa błędy. Zdołał jednak zdobyć o jedno przełamanie więcej i zapisać seta na swoją korzyść. W drugiej Szkot dużo częściej atakował,  notując 14 piłek kończących przy 20 rywala. Chorwat nadal nie dawał za wygraną i stawiał duży opór tenisiście z Wielkiej Brytanii. Po obustronnych przełamaniach doszło do tie breaka, w którym więcej zimnej krwi zachował Murray, triumfując 7:4. Taki obrót sprawy załamał Cilicia, który w trzeciej partii nie podjął już walki, przegrywając 1:6.

Fernando Gonzalez nie miał większych kłopotów z pokonaniem wysokiego Victora Hanescu. Mierzący 198 cm Rumun starał się nawiązywać z Chilijczykiem wyrównaną walkę, ale w decydujących fragmentach musiał uznać wyższość bardziej doświadczonego rywala. W pierwszej partii Gonzalez zwyciężył 6:2, a kluczem do sukcesu były uderzenia kończące. Potężne forhendy i bekhendy przyniosły mu ich aż 18 przy ledwie czterech przeciwnika. W drugim secie Chilijczyk nadal imponował siłą rażenia, ale Rumun ograniczył do minimum „prezenty” dla rywala. Popełnił tylko jeden niewymuszony błąd i czekał na swoją okazję. Ta jednak nie nadeszła, a jedyną szansę na przełamanie miał Gonzalez i ją wykorzystał, co pozwoliło mu zwyciężyć 6:4. Trzeci set zakończył się identycznym rezultatem jak pierwszy. Co prawda Hanescu też rzadko oddawał punkty za darmo, ale Chilijczyk jeszcze bardziej wzmocnił swoje uderzenia, co przyniosło mu więcej piłek bezpośrednio wygranych. Dobrze serwował i równie dobrze returnował, co dało mu dwa przełamania i awans do ćwierćfinału.

Wyniki czwartej rundy:
Andy Murray (Wielka Brytania, 3) – Marin Cilić (Chorwacja, 13) 7:5, 7:6(4), 6:1
Nikołaj Dawydienko (Rosja, 10) – Fernando Verdasco (Hiszpania, 8) 6:2, 6:2, 6:4
Fernando Gonzalez (Chile, 12) – Victor Hanescu (Rumunia, 30) 6:2, 6:4, 6:2