Soderling – człowiek, który zatrzymał Nadala!

/ Mateusz Grabarczyk , źródło: rolandgarros.com, foto: AFP

Robin Soderling. O tym człowieku będą jutro pisały wszystkie sportowe gazety. 24-letni Szwed dokonał tego, czego nie był w stanie zrobić przed nim nikt inny! Pokonał w Paryżu samego Rafaela Nadala! Po trzech i pół godzinach walki wygrał 6:2, 6:7(2), 6:4, 7:6(2), odnosząc życiowy sukces i sprawiając największą sensację w Paryżu w ciągu ostatnich pięciu lat! 

Było piąte zwycięstwo z rzędu w Monte Carlo, był też piąty kolejny triumf w Barcelonie, ale zabraknie piątej wygranej na kortach Rolanda Garrosa – tej najcenniejszej. Sensacyjna wiadomość już poszła w świat i jeszcze długo będzie się mówiło o człowieku, który zatrzymał króla mączki, szczególnie tej paryskiej. I choć dziś z turniejem pożegnała się także Ana Ivanović, która broni tytułu wśród pań, z całą pewnością głównym tematem będzie porażka Nadala.

Było to czwarte spotkanie tych zawodników. Trzecie na mączce, drugie w Paryżu. W Roland Garros 2006 Soderling nie wygrał seta, rok później na wimbledońskiej trawie walczyli przez pięć setów, ale znów lepszy był „Rafa”. W tym roku na „cegle” w Rzymie Szwed wygrał… gema.

Wielu już próbowało pokonać „Rafę” na mączce. Szukali różnych sposobów na zaskoczenie mistrza, ale w zdecydowanej większości nie potrafili odnaleźć złotego środka. Soderling postanowił od początku ruszyć do ataku i nie pozwolić Hiszpanowi na wprowadzenie jego ulubionego stylu gry. Taktyka Szweda szybko przyniosła efekt, bowiem już w czwartym gemie zdobył przełamanie i prowadził 3:1. Potężny serwis, nie raz przekraczający dwieście kilometrów na godzinę, atomowe strzały z forhendu i bekhendu robiły wrażenie zarówno na publiczności jak i na Nadalu. Skoncentrowany i pewny siebie Soderling w końcówce wywalczył drugiego breaka i ku zdziwieniu wielu wygrał partię 6:2.

Zafrasowana mina Hiszpana mówiła wszystko. Nie bardzo wiedział, co robić. Z pomocą przyszedł… przeciwnik, który w drugim secie wciąż zasypywał Nadala potężnymi uderzeniami z głębi kortu, jednak większość z nich zatrzymywała się na siatce lub lądowała poza kortem. Prawie 23-letni „Rafa” nieco się uspokoił po wygraniu gema serwisowego Szweda. I gdy wydawało się, że partię wygrać musi, Soderling wrócił do gry. Od stanu 3:5 wygrał trzy kolejne gemy, a przy stanie 6:5 był dwie piłki od prowadzenia w setach 2:0. Hiszpan wyratował się z opresji, a w tie breaku nie dał rywalowi szans.

Można było się zastanawiać, czy fakt, że Szwed przegrał partię, będąc tak blisko jej wygrania, sprawi, że będzie już „po meczu”. Trzeci set rozwiał wątpliwości, bowiem Soderling zdawał się błyskawicznie wyrzucić z pamięci gładko przegranego tie breaka i dalej robił to, co do niego należało. Strzelał serwisem, strzelał forhendem, strzelał bekhendem, a Nadal coraz częściej krzywo patrzył na kort, robił bezradne miny w kierunku swojego boksu i rozkładał ręce. Walka była wyrównana, ale mimo że Nadal wygrał 71% piłek po pierwszym podaniu i popełnił zaledwie trzy niewymuszone błędy, stracił swój serwis. Szwed grał jak w transie. Przy tak dużym ryzyku, jakie podejmował w większości akcji, 9 pomyłek to wynik bardzo dobry, a dokładając do tego 12 piłek kończących (dwa razy więcej niż u Nadala) wręcz rewelacyjny. Soderling dokończył dzieła i wygrał 6:3, a nad Paryżem coraz bardziej pachniało największą od pięciu lat sensacją.

Początek czwartego seta to powtórka z partii drugiej. Rozluźniony po wygranej odsłonie Szwed oddał pole Nadalowi, który szybko objął prowadzenie 2:0. Szybko też je stracił, bo tenisista ze Skandynawii wrócił do tego, co dziś wychodziło mu najlepiej. Atakował i trafiał. Im dłużej trwał set, tym częściej można było mieć wrażenie, że jeśli dojdzie do przełamania, to tylko na korzyść Szweda, bo na atomowe serwisy Soderlinga Hiszpan nie mógł za wiele poradzić. Z każdą piłką „Rafa” ustawiał się coraz dalej za linią końcową, iż można się było obawiać, że w końcu wpadnie na bandy. Wujek Toni wyglądał na coraz bardziej zdenerwowanego, Nadal kręcił z niedowierzania głową, a Dinara Safina, zadowolona po swoim 6:1, 6:0 z Rezai, z przyjemnością patrzyła na piękną walkę obu panów. Doszło do tie breaka, w którym Soderling zrewanżował się „Rafie” w pełni za przegrany trzynasty gem w drugiej partii. Cały czas grał jak natchniony i objął prowadzenie 6:1. Hiszpan zdołał obronić jednego meczbola, ale po chwili wyrzucił woleja za linię boczną i sensacja stała się faktem!

Kibice zgromadzeni na korcie Philippe’a Chatriera chyba też nie mogli uwierzyć w to, co się wydarzyło. Szwed dokonał rzeczy niewiarygodnej i nie ma wątpliwości, że była to jego najcenniejsza wygrana w karierze. Wygrana jak najbardziej zasłużona, bowiem Soderling rozegrał dziś mecz życia, w którym zanotował aż 61 wygrywających uderzeń przy zaledwie 33 Nadala. Popełnił też 59 niewymuszonych błędów, ale nie miało to większego znaczenia, bowiem przy tak ostrym stylu gry, musiał się z tym liczyć. Na 35 wycieczek do siatki, wygrał aż 27. Najmocniejszy serwis, jaki posłał leciał z prędkością 226 km/h, a średnia szybkość pierwszego podania wynosiła aż 199 km/h!

Dla Rafaela Nadala jest to pierwsza przegrana w Paryżu! Od 2005 roku to dnia dzisiejszego wygrał na kortach Rolanda Garrosa 31 spotkań z rzędu i pierwszym, który go zatrzymał okazał się Robin Soderling! Po odpadnięciu Hiszpana, a wczoraj także Djokovicia, niezwykle szeroko otworzyły się drzwi do triumfu dla Rogera Federera. Szwajcar stoi przed szansą chyba najlepszą z możliwych, aby sięgnąć po 14. tytuł wielkoszlemowy i uzupełnić trofea o Puchar Muszkieterów.

Soderling po raz pierwszy w karierze awansował do ćwierćfinału jakiejkolwiek imprezy wielkoszlemowej. W Paryżu jego najlepszym osiągnięciem była dotychczas trzecia runda, wywalczona przed rokiem. Jego rywalem w walce o półfinał będzie zwycięzca meczu Nikołaj Dawydienko – Fernando Verdasco.

Wynik czwartej rundy:
Robin Soderling (Szwecja, 29) – Rafael Nadal (Hiszpania, 1) 6:2, 6:7(2), 6:4, 7:6(2)