Wielki ćwierćfinał i karygodna postawa sędziów

/ Mateusz Grabarczyk , źródło: atptennis.com, foto: AFP

Juan Martin Del Potro rozegrał jedno z najlepszych spotkań w karierze i po trzech godzinach heroicznej i pełnej dramaturgii walki pokonał lidera światowego rankingu – Rafaela Nadala 6:4, 3:6, 7:6(4). W ostatniej fazie spotkania emocje sięgały zenitu, a sędzia główny co i rusz musiał uciszać rozentuzjazmowaną publiczność. Piękno walki popsuli nieco arbitrzy liniowi, którzy w końcówce popełniali poważne błędy.

Początek nie zapowiadał tak zaciętej rywalizacji. Del Potro od startu dysponował potężnym forhendem, ale miał kłopoty z „wstrzeleniem” się bekhendem. Nadal z kolei nie prezentował się tak znakomicie jak w ostatnich spotkaniach. Do stanu 2:2 obaj tenisiści pewnie wygrywali swoje podania. Potem pojawiła się szansa dla Hiszpana na przełamanie przeciwnika, ale 22-latek z Majorki jej nie wykorzystał. Chwilę potem okazje miał rywal i też je zmarnował. Argentyńczyk dopiął jednak swego w końcówce pierwszej partii. Zdobył breaka i zwyciężył 6:4. Podrażniony takim obrotem sprawy Nadal od początku drugiego seta ostro zabrał się do pracy. Del Potro trochę się rozluźnił, czego efektem była większa liczba błędów i gorsza skuteczność serwisu. Zdołał raz przełamać Hiszpana, ale sam stracił podanie dwukrotnie i przegrał partię 3:6.

Najwięcej emocji było w decydującej odsłonie. Gdy Nadal dwukrotnie przełamał Argentyńczyka i prowadził 3:0, wydawało się, że wszystko jest już „pozamiatane”. Jednak wczoraj Hiszpan nie był sobą. Być może przyczyną gorszej regularności było zmęczenie. Mecz z Del Potro był jego czternastym (wliczając pojedynki deblowe) w przeciągu ostatnich dwóch tygodni. Co więcej, oba turnieje – w Indian Wells i Miami – rozgrywane są w ciężkich warunkach atmosferycznych, gdzie panują spore upały. Argentyńczyk nie poddał się i od stanu 0:3 wygrał cztery gemy z rzędu, niwelując całą przewagę Nadala. Taki obrót sprawy wyraźnie dodał mu skrzydeł, bowiem w ostatnich gemach Del Potro grał nadzwyczajnie. Serwował rywalowi potężne bomby forhendowe i wszystkie trafiały w kort! Hiszpan mógł się jedynie bronić i choć robił to fenomenalnie, za którymś razem musiał polec. 20-latek z Tandil pierwsze trzy piłki meczowe miał przy stanie 6:5 i serwisie rywala. Nadal wyszedł jednak z tej opresji obronną ręką i wydawało się, że sytuacja z Indian Wells, kiedy to Hiszpan najpierw obronił serię piłek meczowych z innym Argentyńczykiem – Davidem Nalbandianem – a potem wygrał spotkanie,  może się powtórzyć. Jednak w tie braku Del Potro nie zdekoncentrował się i dopiął swego, zwyciężając 7:4. Dla Nadala była to dopiero trzecia porażka w tym sezonie.

Dla 20-letniego Argentyńczyka to największy sukces w karierze. Po raz pierwszy, w trzynastym pojedynku, pokonał tenisistę z pierwszej czwórki światowego rankingu i to od razu lidera! Był to przy okazji udany rewanż za porażkę 2:6, 4:6 w ćwierćfinale zawodów w Indian Wells.

Warto dodać, że w końcowej fazie spotkania do wysokiego poziomu prezentowanego przez tenisistów nie dostosowali się sędziowie, którzy kilkakrotnie poważnie się pomylili. W jednej z sytuacji oszukany został Nadal, kiedy to po forhendowej bombie Del Potro, sędzia liniowy wywołał aut, ale główny skorygował jego decyzje i jak się okazało, popełnił błąd. Hiszpan nie zdecydował się jednak na sprawdzenie orzeczenia, a powtórzoną akcję przegrał. „Sprawiedliwości” stało się za dość po serwisie Del Potro, który uplasował się centralnie na linii. Arbiter liniowy był chyba myślami zupełnie gdzie indziej, bo ciężko zrozumieć wywołanie przez niego autu, kiedy piłka była tak wyraźnie dobra. Tym razem sędzia główny nie skorygował decyzji, Argentyńczyk nie poprosił o sprawdzenie, a chwilę potem popełnił podwójny błąd. Mimo istniejącego systemu „challenge”, tak potężne i częste pomyłki, jak to miało miejsce podczas tego spotkania, na tym etapie rozgrywek zdarzać się już jednak nie powinny.

Zupełnie inny przebieg miał mecz Andy’ego Murraya z Fernando Verdasco. Brytyjczyk wziął sobie srogi rewanż za porażkę z Hiszpanem podczas Australian Open, wygrywając z nim 6:1, 6:2. Wbrew temu co sugeruje gładki wynik, spotkanie nie należało do jednostronnych, choć w kluczowych momentach Szkot przechylał szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Obronił siedem z ośmiu break pointów, a sam aż pięć z siedmiu okazji zamienił na breaka. Doskonale wykorzystywał słabsze drugie podanie rywala i po godzinie i piętnastu minutach zapewnił sobie miejsce w półfinale, w którym zmierzy się z Juanem Martinem Del Potro.

W czwartek odpadł też inny „numer 1” turnieju w Miami. Z zawodami niespodziewanie pożegnali się bracia Bryanowie, którzy ulegli Ashleyowi Fisherowi oraz Stephenowi Hussowi 6:7(6), 4:6. Finałowymi rywalami Australijczyków będą Max Mirnyi i Andy Ram, którzy obronili pięć piłek meczowych i wygrali z Jurgenem Melzerem i Julianem Knowle.

Wyniki ćwierćfinałów:
Juan Martin Del Potro (Argentyna, 6) – Rafael Nadal (Hiszpania, 1) 6:4, 3:6, 7:6(4)
Andy Murray (Wielka Brytania, 4) – Fernando Verdasco (Hiszpania, 8) 6:1, 6:2

Zobacz komplet wyników z Miami