Najdłuższy mecz w historii, leworęczny Hiszpan w finale!

/ Anna Wilma , źródło: australianopen.com, foto: australianopen.com

To, co działo się dziś w nocy czasu polskiego na Rod Laver Arena, centralnym obiekcie Melbourne Park, zostało nazwane najlepszym meczem Australian Open 2009. Po pięciu godzinach i czternastu minutach bratobójczej walki pomiędzy dwoma leworęcznymi reprezentantami Hiszpanii awans do finału turnieju gry pojedynczej mężczyzn wywalczył Rafael Nadal. Lider rankingu tenisistów po raz pierwszy w karierze zagra o puchar w stolicy stanu Victoria, a jego przeciwnikiem będzie odwieczny rywal i trzykrotny mistrz tych zawodów, Roger Federer.

Im bliżej finałowych rozstrzygnięć w Melbourne, tym więcej ważnych faktów do odnotowania. Przede wszystkim spotkanie pomiędzy Rafaelem Nadalem a Fernando Verdasco jest najdłuższym w dotychczasowej historii mistrzostw Australii. Poprzedni rekord w tej kategorii ustanowili w 1991 roku Boris Becker i Omar Camporese, a ich "rezultat" to pięć godzin i jedenaście minut. Australian Open to również trzeci z czterech turniejów wielkoszlemowych, w finale którego zmierzą się Nadal i Federer, czyli aktualnie dwaj najlepsi tenisiści na świecie. W takich okolicznościach Szwajcar wywalczył tytuł tylko dwukrotnie (na Wimbledonie w latach 2006 i 2007).

Rozgrywający turniej życia Fernando Verdasco zanotował dziś oszałamiającą liczbę 95 (!) kończących zagrań, ale nawet to nie wystarczyło do pokonania lidera światowego rankingu. Po pięciu godzinach i czternastu minutach, gdy australijski zegar wskazywał 1:15 w nocy Verdasco popełnił dopiero czwarty w meczu podwójny błąd serwisowy, po czym obaj zawodnicy padli na ziemię. Jeden ze szczęścia, a drugi z rozpaczy…

Śmiało można powiedzieć, że był to mecz godny finału. Co najmniej trzy punkty z tego spotkania z całą pewnością można zaliczyć do najlepszych zagrań turnieju. Chyba najładniejszą akcją była wymiana, podczas której zawodnicy ganiali się po korcie, a potem zagrywali kąśliwe, bardzo rotowane piłki. Po, wydawałoby się kończącym, podcinanym zagraniu Verdasco, po którym piłka uciekała z kortu, Nadal odkręcił rotację i strzelił z forhendu po linii, co widzowie nagrodzili gromkimi brawami. Widać było, że rozstawiony z czternastką Verdasco ma na to spotkanie prostą taktykę: atakować i nie dać rywalowi czasu na przejęcie inicjatywy. I trzeba przyznać, że przez niemal całe pięć godzin to realizował.

Od pierwszych piłek tej konfrontacji Nadal został zepchnięty do defensywy, a Verdasco potężnie atakował. Serwis i forhend były jego najsilniejszymi broniami i wielokrotnie robił z nich użytek. To 22-latek z Majorki jako pierwszy musiał bronić się przed stratą serwisu. Udało mu się, choć tylko ze względu na koszmarny błąd rywala, który przestrzelił nietrudnego smecza. Pewnie podający tenisiści dotarli w końcu do tie breaka, w którym końcówka należała do Verdasco. Szczęśliwe zagranie po taśmie i potężna bomba z forhendu dały mu zwycięstwo 7:4.

W drugiej partii obraz gry nie uległ zmianie. Starszy z Hiszpanów atakował, a młodszy bronił się i grał dość pasywnie. Nadal miał kilka okazji na przełamanie przeciwnika, ale ten za każdym razem wychodził obronną ręką, wielokrotnie za sprawą potężnego serwisu. Jednak w dziesiątym gemie sztuka ta mu się nie udała i 22-latek z Majorki wreszcie zdobył przełamanie, wygrywając od razu seta 6:4.

Nadal postanowił pójść za ciosem i na początku trzeciej odsłony błyskawicznie przełamał rywala, obejmując prowadzenie 2:0 Jednak Verdasco tak szybko jak stracił breaka, tak szybko go odzyskał, wygrywając serwis Nadala „na sucho” i doprowadzając do remisu. Sytuacja powtórzyła się chwilę później, kiedy to lider światowego rankingu ponownie zyskał przewagę, wychodząc na prowadzenie 4:2 i ponownie natychmiast ją stracił. Rozstrzygnięcie znów nastąpiło dopiero w tie breaku, ale tym razem 22-letni „Rafa” wyraźnie dominował i wygrał do dwóch.

W czwartej odsłonie nie doszło do żadnego przełamania. Obaj zawodnicy mieli swoje szanse na zyskanie breaka, ale obaj też doskonale się bronili w sytuacji zagrożenia. W połowie partii Verdasco dopadł kryzys. Wydawało się, że łapały go kurcze nóg i Nadal lada moment wykorzysta chwilową niedyspozycję rywala. Jednak starszy z Hiszpanów poprosił o masaż, po którym wrócił na kort jak nowonarodzony. Ponownie o losach seta decydował trzynasty gem, w którym Verdasco wręcz zmiażdżył rywala, oddając mu tylko jeden punkt.

Piąta partia nie różniła się przebiegiem gry od pozostałych. Starszy z Hiszpanów cały czas wściekle atakował, niejednokrotnie ponosząc ogromne ryzyko, ale w wielu sytuacjach okazało się to skuteczne. Przy stanie 4:4 serwujący Nadal przegrał dwie pierwsze piłki i znalazł się w sporym niebezpieczeństwie, ale cztery kolejne punkty padły jego łupem. Dziesiąty gem decydującego seta był najgorszym w wykonaniu Verdasco. Błyskawicznie zrobiło się 0:40, co dało Nadalowi trzy meczbole. Dwa pierwsze wciąż zawzięcie walczący mieszkaniec Madrytu obronił po kapitalnych atakach i kończących prostych wolejach. Jednak przy trzeciej popełnił dopiero czwarty w meczu podwójny błąd serwisowy i odpadł z turnieju.

Dla Fernando Verdasco był to z pewnością turniej życia. Zagrał aż 95 kończących uderzeń, zaserwował 20 asów i popełnił 76 niewymuszonych błędów. Szesnastokrotnie bronił się też przed stratą podania. Nadal, który w dzisiejszym spotkaniu niemal cały czas grał w defensywie, rzadko atakował i nieraz zagrywał aż nadto pasywne piłki zanotował 52 piłki kończące i 25 niewymuszonych błędów. W całym meczu lider światowego rankingu wygrał 193 punkty, tylko o jeden więcej od swojego rywala!    

Wynik półfinału:
Rafael Nadal (Hiszpania, 1) – Fernando Verdasco (Hiszpania, 14) 6:7(4), 6:4, 7:6(2), 6:7(1), 6:4