Nieskuteczna pogoń Gulbisa i pięciosetowe batalie Chorwatów

/ Mateusz Grabarczyk , źródło: australianopen.com, foto: australianopen.com

Nie było niespodzianek w turnieju męskim Australian Open podczas czwartego dnia rozgrywek, ale niektórzy faworyci musieli się sporo namęczyć, aby wywalczyć awans. Rozstawiony z piątką Jo-Wilfried Tsonga potrzebował ponad trzech godzin, aby uporać się z Ivanem Ljubiciciem. W wewnątrz chorwackiej potyczce Ivo Karlovicia oraz Mario Ancicia lepszy okazał się ten drugi.

20-letni Ernests Gulbis przegrał dwa pierwsze sety z rozstawionym z osiemnastką Igorem Andriejewem 4:6, 4:6, aby potem rozpocząć szaleńczą pogoń za Rosjaninem. Łotysz z każdą chwilą grał coraz lepiej. Udało mu się doprowadzić do remisu 2:2, a w decydującej partii objąć prowadzenie 4:2. Gdy wydawało się, że młody tenisista odniesie sukces, nastąpił kolejny zwrot akcji. Andriejew nie dość, że odrobił stratę przełamania, to jeszcze fantastycznie finiszował. Wygrał trzy kolejne gemy, wychodząc na 5:4. Chwilę potem Gulbis prowadził 40:0 przy własnym serwisie, ale przegrał pięć piłek z rzędu i odpadł z turnieju. W całym meczu tenisiści popełnili łącznie astronomiczną liczbę 150 niewymuszonych błędów, co daje blisko połowę wszystkich rozegranych punktów w spotkaniu. Kolejnym przeciwnikiem Andriejewa będzie James Blake.

Prawdziwą bitwę stoczyli Jo-Wilfried Tsonga i Ivan Ljubicić. Obaj potężni, ważący ponad 90 kilogramów zawodnicy, dysponowali atomowym podaniem, wobec czego w całym meczu doszło tylko do czterech przełamań, a trzy z czterech partii kończyły się tie breakami. Rozstawiony z piątką finalista sprzed roku posłał 18 asów, a jego rywal tylko o jednego mniej. Zawodnicy popełnili łącznie 77 niewymuszonych błędów, notując jednak dużo więcej uderzeń kończących. Ljubiciciowi zapisano ich 61, a Francuzowi o dziesięć więcej. Pierwszego seta 7:4 w tie breaku wygrał Chorwat, a w drugim do ośmiu triumfował faworyzowany Tsonga. Trzecia odsłona również zakończyła się dopiero w trzynastym gemie. Ljubicić prowadził już 6:3, ale nie wykorzystał trzech piłek setowych i ostatecznie przegrał 7:9. Ta porażka, a dodatkowo zmęczenie, sprawiły, że w czwartym secie Francuz panował na korcie niepodzielnie. Zyskał dwa breaki i wygrał 6:2, awansując do trzeciej rundy,  w której zmierzy się z Dudi Selą.

Jedynym rozstawionym zawodnikiem, który w czwartek pożegnał się z Australian Open był Ivo Karlović. Numer 25 australijskiego turnieju przegrał ze swoim rodakiem Mario Anciciem. Mecz, jak się można było spodziewać, był bardzo zacięty, ale co ciekawe, żaden z pięciu setów nie zakończył się tie breakiem. Podanie tenisistów, których średnia wzrostu wynosi 2 metry i 2 centymetry, nie było dziś elementem nie do pokonania. Karlović zaserwował 25 asów, ale aż pięciokrotnie był przełamywany. Ancić z kolei stracił swoje podanie trzy razy. Obaj zawodnicy prowadzili dość równą grę z głębi kortu. Zanotowali łącznie 100 wygrywających uderzeń (51-49 na korzyść zwycięzcy), jednak przewagą Ancicia była mniejsza liczba niewymuszonych błędów. Młodszy z Chorwatów po trzech i pół godzinie gry wygrał ostatecznie 5:7, 7:5, 4:6, 6:4, 6:3. Jego przeciwnikiem w walce o 1/8 finału będzie Gilles Simon.

Wyniki drugiej rundy:
Jo-Wilfried Tsonga (Francja, 5) 6:7(4), 7:6(8), 7:6(7), 6:2
Igor Andriejew (Rosja, 18) – Ernests Gulbis (Łotwa) 6:4, 6:4, 5:7, 3:6, 6:4
Mario Ancić (Chorwacja) – Ivo Karlović (Chorwacja, 25) 5:7, 7:5, 4:6, 6:4, 6:3  

Zobacz komplet wyników męskiego turnieju Australian Open