Nowa sensacja i szlagiery w trzeciej rundzie

/ Anna Wilma , źródło: australianopen.com, foto: australianopen.com

Trzeci dzień wielkoszlemowego Australian Open przyniósł pierwszą poważną sensację w turnieju mężczyzn (choć nie przebiła ona porażki Agnieszki Radwańskiej). Swojego pogromcę w drugiej rundzie znalazł bowiem David Nalbandian. Dziesiąty tenisista imprezy przegrał z Yen-Hsun Lu z Tajwanu. Grono walczących o główne trofeum uszczupliło się jeszcze o trzech innych rozstawionych graczy: Robina Soderlinga, Paula-Henri Mathieu i Philippa Kohlschreibera. W trzeciej rundzie planowo znaleźli się Roger Federer, Novak Djoković i Andy Roddick.

Spotkanie Yen-Hsun Lu z Davidem Nalbandianem zakończyło się wynikiem 6:4, 5:7, 4:6, 6:4, 6:2. Już na początku okazało się, że to tenisista z Tajwanu kontroluje przebieg rywalizacji. W pierwszej partii popełniał mniej niewymuszonych błędów i trzykrotnie przełamał podanie przeciwnika z Argentyny. W dwóch kolejnych odsłonach minimalnie lepszy był faworyt. Czwarty set pozwolił Lu wyrównać stan pojedynku, a w piątym nie było już najmniejszej dyskusji. Nalbandian ugrał zaledwie dwa gemy i stał się ofiarą największej sensacji męskiego Australian Open. Następnym przeciwnikiem rewelacyjnego reprezentanta Tajwanu będzie Tommy Robredo.

Na pewno jestem teraz bardzo szczęśliwy – powiedział na konferencji prasowej Lu, który okazał się dla dziennikarzy niemalże objawieniem, choć jest 61. zawodnikiem rankingu ATP. – Cały czas odbierałem telefony z gratulacjami od moich przyjaciół. Naprawdę, dla mnie to wielki krok znaleźć się w trzeciej rundzie Wielkiego Szlema, bo wcześniej zawsze byłem w drugiej rundzie. Dzisiaj zrobiłem wielki krok wchodząc do trzeciej rundy. Dla mnie to wielkie szczęście. Naprawdę mogę powiedzieć, że moi przyjaciele są szczęśliwi z tego powodu. Dzisiaj nie miałem nic do stracenia, bo on jest zawodnikiem z czołowej dziesiątki. Dla mnie, który jestem 61. na świecie, nie było żadnej presji. Po prostu wyszedłem na kort, grałem swoje i nie myślałem, kto jest lepszy. Ale dzisiaj z pewnością byłem lepiej przygotowany od niego. Myślę też, że regularniej serwowałem. Po czwartym secie i w piątym grałem bardziej agresywnie. To chyba było kluczowe dla tego spotkania.

W trzeciej rundzie turnieju singlistów jest także były wicemistrz Australian Open, Marcos Baghdatis. Cypryjczyk potrzebował czterech setów, by rozprawić się z kontuzjowanym Szwedem Robinem Soderlingiem (numer 16) 3:6, 7:5, 6:3, 6:3. Wyżej notowany tenisista ze Skandynawii miał przewagę jedynie w pierwszym secie – przede wszystkim za sprawą fatalnej postawy serwisowej zawodnika ze śródziemnomorskiej wyspy. Druga odsłona, trwająca prawie godzinę, zmieniła oblicze meczu – Bahgdatis nie mylił się przy siatce i opanował swoje podanie. W trzecim i czwartym secie stracił łącznie sześć gemów i mógł odnotować awans do trzeciej rundy. Tam czeka na niego Mardy Fish (numer 23, Stany Zjednoczone).

Zgodnie z planem, choć nie bez problemów, awans wywalczył Andy Roddick. Dzielnie wspierany przez narzeczoną Amerykanin pokonał 4:6, 6:2, 7:6(1), 6:2 Xaviera Malisse. Belg wykorzystał swoje dobre podanie do tego, by wygrać pierwszego seta (miał jedynego break pointa przy podaniu Roddicka), ale później stracił rezon i pozwolił pokonać się do dwóch. Przełomowa okazała się trzecia odsłona, w której każdy z panów przełamał rywala raz, a potem doszło do tie breaka. Dodatkowego gema wyraźnie wygrał tenisista z Ameryki Północnej, po czym zrezygnowany Malisse nie podjął już walki i stracił szanse na awans w drabince turniejowej.

Fenomenalnie zapowiada się konfrontacja trzeciej rundy, w której Andy Roddick podejmie Fabrice’a Santoro. Francuz zafundował sobie pięciosetowy bój z Philippem Kohlschreiberem, zakończony rezultatem 5:7, 7:5, 3:6, 7:5, 6:3. Mecz trwał cztery godziny i pięć minut, a wszystkie partie, poza trzecią i piątą, były niezwykle wyrównane. Im bliżej było końca, tym bardziej wyraźna stawała się przewaga 36-letniego reprezentanta Francji. Po zakończeniu spotkania Fabrice zaczął jednak kuleć.

Byłem bardzo szczęśliwy po ostatnim punkcie – opowiadał Santoro podczas konferencji prasowej. – Zaraz przed jego rozegraniem przypomniałem sobie o ogromnym bólu w mojej lewej nodze. Zaczęło to źle wyglądać. Martwiłem się o tę ostatnią piłkę. Jestem po prostu szczęśliwy, że skończyłem ten mecz. Wygrałem, bo nie chciałem przegrać, głównie dlatego. Kiedy zaczynaliśmy, czułem się bardzo dobrze. Odpocząłem dwa dni po meczu z Juanem Carlosem. Było gorąco. Ale potem słońce zaszło i czułem się coraz lepiej na korcie. Chcę zagrać ten turniej w 100 procentach, pokazać najlepsze, co potrafię. Myślę, że zagrałem jeden z moich najlepszych meczów w Wielkim Szlemie.

Broniący tytułu w Australian Open Novak Djoković wyeliminował Jeremy Chardy z Francji 7:5, 6:1, 6:3. Mieszkaniec Belgradu miał trochę problemów jedynie w pierwszym secie. Zwycięstwo w nim zapewniło mu przełamanie zdobyte "rzutem na taśmę". Dwie kolejne odsłony potoczyły się błyskawicznie, a z każdą następną minutą Chardy stawał się cieniem dla trzeciego zawodnika świata. W trzeciej rundzie Novak Djoković zagra z Amerem Deliciem, amerykańskim pogromcą Paula-Henri Mathieu, bośniackiego pochodzenia.

Najważniejszym wydarzeniem trzeciej rundy będzie z pewnością konfrontacja Rogera Federera z Maratem Safinem. Dwaj byli liderzy rankingu ATP i byli mistrzowie z Melbourne w trzech setach wygrali swoje potyczki na drugim etapie. Rosjanin ograł Guillermo Garcię – Lopeza 7:5, 6:2, 6:2, a Szwajcar Jewgienija Korolewa 6:2, 6:3, 6:1.

To będzie świetny mecz – powiedział Federer o czekającej go konfrontacji. – Mamy historię. Graliśmy kilka razy. Graliśmy w Wielkich Szlemach i były to mecze dobre. W Pucharze Davisa też. Wiele jest za nami. On, oczywiście, jest byłym numerem jeden, ja też, byłym mistrzem turniejów Wielkiego Szlema.

Szwajcar nie zdążył rozstrzygnąć swojego pojedynku zanim awans wywalczył Marat Safin. Stąd wypowiedź Rosjanina: Po pierwsze, on musi dzisiaj wygrać. Ma ciężki mecz. Zobaczymy, jak sobie z tym poradzi. Czekam na to. Nie mam nic do stracenia. Zamierzam grać swój mecz. Znamy się wzajemnie bardzo dobrze. On wie, jak grać przeciwko mnie, ja wiem, jak grać przeciwko niemu. Niestety nie wygrałem z nim zbyt wielu meczów, ale czekam. Nadarza się kolejna szansa. Nie mam nic do stracenia. Co będzie, to będzie.

Druga runda singla:
Roger Federer (Szwajcaria, 2) – Jewgienij Korolew (Rosja) 6:2, 6:3, 6:1
Novak Djoković (Serbia, 3) – Jeremy Chardy (Francja) 7:5, 6:1, 6:3
Andy Roddick (Stany Zjednoczone, 7) – Xavier Malisse (Belgia) 4:6, 6:2, 7:6(1), 6:2
Juan Martin del Potro (Argentyna, 8) – Florian Mayer (Niemcy) 6:1, 7:5, 6:2
Yen-Hsun Lu (Tajwan) – David Nalbandian (Argentyna, 10) 6:4, 5:7, 4:6, 6:4, 6:2
David Ferrer (Hiszpania, 11) – Dominik Hrbaty (Słowacja) 6:2, 6:2, 6:1
Stanislas Wawrinka (Szwajcaria, 15) – Brydan Klein (Australia) 6:3, 6:4, 6:4
Marcos Baghdatis (Cypr) – Robin Soderling (Szwecja, 16) 3:6, 7:5, 6:3, 6:3
Marin Cilić (Chorwacja, 19) – Janko Tipsarević (Serbia) 6:2, 6:3, 4:6, 6:3
Tomas Berdych (Czechy, 20) – Brian Dabul (Argentyna) 6:1, 6:1, 6:3
Tommy Robredo (Hiszpania, 21) – Viktor Troicki (Serbia) 6:1, 6:3, 6:0
Mardy Fish (Stany Zjednoczone, 23) – Simone Bolelli (Włochy) 6:4, 6:1, 7:5
Marat Safin (Rosja, 26) – Guillermo Garcia – Lopez (Hiszpania) 7:5, 6:2, 6:2

Zobacz komplet wyników z Melbourne!