Było tak blisko…

/ Mateusz Grabarczyk , źródło: atptennis.com, foto: Getty Images

Walczyli dzielnie do samego końca. Zabrakło jednak kropki nad „i”. Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski byli o krok od drugiego w karierze występu w turnieju Masters Cup. Niestety ostatni bilet do Szanghaju sprzątnęli im sprzed nosa Jeff Coetzee i Wesley Moodie, którzy pokonali polski duet 6:4, 6:3. Z kolei stawką jutrzejszego finału pomiędzy Davidem Nalbandianem a Jo-Wilfriedem Tsongą będzie ostatni bilet do Chin na turniej singlowy.

Po pokonaniu braci Brayanów i zwycięstwie nad Aspelinem i Knowle wierzyliśmy, że dziś uda się wygrać jeszcze raz, a potem… świętować awans do kończącego sezon turnieju Masters. Tak się jednak nie stało. Polacy grali nieźle, ale w obu setach byli minimalnie gorsi od przeciwników. Największym dziś problemem „Frytki” i „Matki” było drugie podanie, które kompletnie nie robiło wrażenia na zawodnikach RPA. Nasi tenisiści wygrali tylko 6 z 23 piłek po drugim serwisie. W pierwszej partii szybko zostali przełamani, a sami nie wykorzystali jedynej szansy na breaka, jaką mieli. Rywale serwowali fantastycznie, przegrywając w swoich gemach jedynie cztery punkty.

W drugiej odsłonie Coetzee i Moodie znów błyskawicznie zyskali przewagę w postaci przełamania, ale tym razem Polacy podjęli walkę, odrabiając stratę. Wyniki po drugim serwisie wciąż były fatalne, ale przeciwnicy nieco obniżyli loty i popełniali trochę więcej błędów. To jednak też nie wystarczyło do pokonania tenisistów z RPA. Coetzee i Moodie ponownie zdobyli breaka i tym razem Polacy nie zdołali ich dogonić, a w końcówce przy stanie 3:5 i równowadze przegrali piłkę, co oznaczało jednocześnie kolejne przełamanie i porażkę w meczu. (Przypomnijmy, że w deblu gra w gemach nie toczy się na przewagi. Przy wyniku 40:40 rozgrywany jest decydujący punkt).

Coraz mniej niewiadomych także wśród singlistów. Rozstawiony z ósemką Nalbandian w paryskiej hali Bercy czuje się znakomicie. Argentyńczyk jest o krok od obrony wywalczonego przed rokiem tytułu, kiedy to w finale zmiażdżył Rafaela Nadala 6:4, 6:0. Jest też o krok od zakwalifikowania się do kończącego sezon turnieju Masters Cup. Zasada jest prosta: kto wygra jutrzejszy finał, ten jedzie do Szanghaju. W dzisiejszym półfinale Nalbandian musiał się sporo namęczyć, aby pokonać bardziej wypoczętego Nikołaja Dawydienkę. Początek nie wskazywał jednak na długi pojedynek, bowiem w pierwszym secie Argentyńczyk wygrał 6:1, oddając źle grającemu przeciwnikowi raptem 13 punktów. Później Rosjanin się otrząsnął. Poprawił serwis, poprawił grę z głębi kortu i w decydującej fazie drugiego seta przełamał przeciwnika, zwyciężając 7:5. Trzecia partia również była wyrównana. Obaj zawodnicy zanotowali po 50% trafionego pierwszego podania, obaj też wygrali 11 z 13 punktów po nim. Jednak w wymianach po drugim serwisie lepszy okazał się Argentyńczyk. Wykorzystał jedyną szansę na breaka i wygrał 6:4.

Swoją wspaniałą przygodę w Paryżu kontynuuje Jo-Wilfried Tsonga. Francuz, który pokonał po drodze Djokovica oraz Roddicka, tym razem uporał się z Jamesem Blakiem, wygrywając 6:4, 6:3. Faworyt gospodarzy miał znaczną przewagę w elemencie serwisu. Amerykanin wielokrotnie nie radził sobie z silnymi i dokładnymi podaniami przeciwnika, a jeśli doprowadzał do wymian, Francuz szybko przejmował inicjatywę i prowadził grę. W efekcie Blake nie otrzymał żadnej okazji na przełamanie Tsongi. Sam nie miał w swoim repertuarze takich zagrań, które by zaskoczyły rywala. Przegrał trzy własne gemy serwisowe w całym spotkaniu i odpadł z turnieju.  

Wynik półfinału debla:
Jeff Coetzee, Wesley Moodie (RPA, 6) – Mariusz Fyrstenberg, Marcin Matkowski (Polska) 6:4, 6:3

Wyniki półfinałów singla:
David Nalbandian (Argentyna, 8) – Nikołaj Dawydienko (Rosja, 6) 6:1, 5:7, 6:4
Jo-Wilfired Tsonga (Francja, 13) – James Blake (USA, 11) 6:4, 6:3

Zobacz komplet sobotnich wyników z Paryża