Emocje nie tylko w Pekinie

/ Mateusz Grabarczyk , źródło: atptennis.com/leggmasontennisclassic.com, foto: atptennis.com

W trzecim tygodniu sierpnia niemal wszystkie oczy sympatyków tenisa zwrócone są w stronę Pekinu, gdzie toczy się walka o olimpijskie laury. Jednak ci zawodnicy, którzy do Chin nie pojechali, rywalizują gdzie indziej. Już w poniedziałek w Waszyngtonie rozpoczyna się turniej ATP z cyklu International Series z pulą nagród 508 tysięcy dolarów.

Głównym faworytem do zwycięstwa na własnej ziemi będzie najwyżej rozstawiony Andy Roddick. Amerykanin od początku zapowiadał, że nie jedzie na Igrzyska Olimpijskie do Pekinu po to, aby lepiej przygotować się do swojego najważniejszego w tym roku startu w wielkoszlemowym US Open, który rozpoczyna się już 25 sierpnia. A-Rod jak zapowiedział, tak czyni, gdyż dotarł już do finału imprezy w Los Angeles, skąd natychmiast przenosi się do stolicy Stanów Zjednoczonych. Roddick triumfował w Waszyngtonie trzykrotnie. Swoje pierwsze zwycięstwo odniósł w 2001 roku, a potem okazał się najlepszy w 2005. Równych sobie nie miał także przed rokiem, pokonując w finale rodaka Johna Isnera. Amerykanin zacznie od spotkania z kwalifikantem. Kto to będzie, dowiemy się dziś w nocy polskiego czasu, gdy zakończą się mecze ostatniej rundy eliminacji.

Do Waszyngtonu zawitał również Marat Safin, który po wimbledońskim półfinale, znów obniżył nieco loty, odpadając we wczesnych rundach amerykańskich turniejów. Może właśnie teraz uda mu się przerwać nienajlepszą passę. Rosjanin rozpocznie od spotkania z Fabio Fogninim z Włoch, z którym wygrywał dotąd dwukrotnie, ale na innych nawierzchniach. Dla Safina to czwarty start w Waszyngtonie. Najlepszy wynik osiągnął przed dwoma laty, kiedy dotarł do półfinału.

Niezwykle niebezpieczny może się okazać niespełna 20-letni Juan Martin Del Potro. Dla Argentyńczyka obecny sezon jest wręcz wyśmienity. Zdobył swoje dwa pierwsze tytułu, triumfując tydzień po tygodniu w Stuttgarcie i Kitzbuhel. Oba turnieje odbywały się co prawda na kortach ziemnych, ale młody zawodnik z Amryki Południowej potwierdził, że i na twardej nawierzchni czuje się dobrze, awansując do finału zawodów w Los Angeles, gdzie dzisiejszej nocy zagra z Roddickiem. Del Potro przegrał w tym roku tylko 8 spotkań i wspiął się już na najwyższą w swojej karierze 24. pozycję rankingu ATP.

W Waszyngotnie wystąpi także Taylor Dent. Amerykanin, który powrócił do gry w tym roku, dostał od organizatorów „dziką kartę”. Będzie to dla niego drugi start w obecnym sezonie. Na początku lipca grał w Newport, ale przegrał w pierwszej rundzie z Frankiem Danceviciem. Dent rozpocznie od meczu z kwalifikantem, a jeśli wygra wielce prawdopodobne, że trafi na rozstawionego z trójką Feliciano Lopeza.

Zwycięzca turnieju w Waszyngtonie otrzyma 175 punktów do światowego rankingu i zainkasuje 80 650 dolarów.

Zobacz drabinkę turnieju głównego