Koniec prowadzenia Federera?

/ Mateusz Grabarczyk , źródło: atptennis.com/rogerscup.com, foto: atptennis.com

Minęły dwa tygodnie od meczu, który wielu określa najlepszym tenisowym spektaklem od lat. Rafael Nadal, pokonując Rogera Federera w finale Wimbledonu dokonał rzeczy niezwykłej, ale chyba też takiej, na którą sporo kibiców było przygotowanych. Jak ta klęska (jak sam Szwajcar powiedział) wpłynie na mistrza z Bazylei? Czy stracona wimbledońska korona podziała na niego jak płachta na byka? Z jakim nastawieniem przystąpi do kolejnych ważnych turniejów? Odpowiedź na te wszystkie pytania będziemy mogli poznać już w najbliższym tygodniu, w którym tenisowa karawana zawita do Toronto. W szóstej tegorocznej imprezie z cyklu Masters Series wystąpi elitarne grono z wielką trójką na czele.

Powalczy o wyprzedzenia Federera
Kanadyjski turniej jest wyjątkowy. Istnieje bowiem możliwość, że Roger Federer straci po nim prowadzenie w światowym rankingu na rzecz Rafaela Nadala. Jak może dojść do takiej sytuacji? Wydaje się, że szanse Hiszpana są raczej nikłe na przejęcie tenisowego tronu już w tym tygodniu. Aby to się stało, 22-letni chłopak z Majorki musi wygrać turniej i liczyć na to, że jego najgroźniejszy rywal odpadnie najdalej w trzeciej rundzie. Wówczas Nadal będzie miał 6300 punktów, a Federer o 5 mniej i panowie zamienią się miejscami na liście ATP.

Walka o prowadzenie w światowym rankingu nadaje dodatkowego smaczku rywalizacji w Toronto. Ale nawet i bez tego szykują się wielkie emocje. Tytułu sprzed roku broni Novak Djoković, który w finale pokonał Rogera Federera. Sporo punktów, bo aż 225, ma do obrony sensacyjny półfinalista Radek Stepanek, który pokonał w zeszłym roku kilku rozstawionych tenisistów, przegrywając dopiero ze szwajcarskim mistrzem.

Ścisła czołówka w komplecie
W Toronto z czołowej dziesiątki zabraknie jedynie Davida Nalbandiana. Najwyżej rozstawiony Federer pierwszą rundę ma wolną, a w kolejnej trafi na Gillesa Simona lub kwalifikanta. W trzeciej, w której musiałby odpaść, aby dać nadzieje Nadalowi na objęcie prowadzenia w rankingu, ma szansę zagrać z rozstawionym z czternastką Gonzalezem, ale także z niezwykle utalentowanym Ernestsem Gulbisem z Łotwy. Szwajcar w swojej połówce turniejowej drabinki ma jeszcze najlepszych Amerykanów – Roddicka i Blake’a – a także Nikołaja Dawydienkę.

Z kolei znajdujący się w wybitnej formie Nadal w swoim pierwszym meczu nie powinien mieć problemów, gdyż trafi na Baghdatisa lub Petera Polansky’ego, grającego z „dziką kartą”. Igor Andriejew, Gael Monfils czy Tomas Berdych to jego ewentualni następni rywale. Dopiero w ćwierćfinale może mieć trudniejszą przeprawę, ponieważ ma szansę trafić na Davida Ferrera, z którym przegrał przed rokiem w IV rundzie US Open. W półfinale może dojść do arcyciekawego spotkania Nadala z Djokovicem.

Dancevic nadzieją gospodarzy
Patrząc na mecze pierwszej rundy w oczy od razu rzuca się kilka interesujących spotkań. Ciekawie zapowiada się konforontacja Marata Safina, który znajduje się ostatnio w niezłej dyspozycji, z niebezpiecznym Samem Querrey’em z USA. Nie mniej interesująco szykuje się potyczka powracającego do formy Mario Ancicia z Frankiem Danceviciem, który zagra w turnieju z „dziką kartą”. Kanadyjczyk czuje się jednak na swojej ziemi doskonale. W zeszłym roku dotarł do ćwierćfinału, przegrywając po zaciętym meczu dopiero z Nadalem.

Djoković w drugiej rundzie trafi właśnie na Ancica bądź Dancevica. W ćwierćfinale może trafić na Murray’a, Safina albo Querrey’a, a w półfinale na wspomnianego już Nadala. Wydaje się, że obrona tytułu nie będzie dla Serba łatwym zadaniem.

Pula nagród zawodów w Toronto wynosi 2 615 000 dolarów. Zwycięzca otrzyma 420 tysięcy i 500 punktów do światowego rankingu. Pokonany w finale zainkasuje o połowę mniejszą nagrodę pieniężną i 350 „oczek”.

Zobacz drabinkę turnieju głównego turnieju Masters Series w Toronto