Atlanta. Isner wydostał się z opresji i przedłużył panowanie

/ Szymon Adamski , źródło: własne, foto: AFP

John Isner po raz ósmy w karierze zagrał w finale Atlanta Open, a po raz piąty zgarnął główne trofeum. W finale, tak samo jak przed rokiem, pokonał 5:7, 6:3, 6:4 rozstawionego z numerem ósmym Ryana Harrisona.

Ryan Harrison stanął w niedzielny wieczór przed wyjątkowo trudnym zadaniem. Tylko trzem zawodnikom udało się w przeszłości pokonać Isnera w Atlancie. Dokonali tego Amerykanie Mardy Fish i Andy Roddick oraz Australijczyk Nick Kyrgios – wszyscy trzej ze znacznie większymi osiągnięciami od Harrisona. 26-latek nie zamierzał jednak przedwcześnie składać broni, tym bardziej że w poprzednich meczach pokazywał się z bardzo dobrej strony, pokonał m.in. Hyeona Chunga. 

Spore było zatem zdziwienie wymalowane na twarzach kibiców, gdy Harrison wygrał pierwszego seta 7:5. Nie dość, że młodszy z reprezentantów gospodarzy zapisał pierwszą partię na swoim koncie, to uczynił to przed tie-breakiem, wykorzystując jedynego break-pointa w całym secie. Gorąco zrobiło się jednak dopiero na początku kolejnej odsłony rywalizacji, kiedy Isner musiał aż pięciokrotnie bronić się przed przełamaniem. Udało mu się to znakomicie, a później wszystko poszło z górki. Harrison jakby stracił siły, natomiast Isner rozkręcał się z gema na gem, czego efektem były coraz lepsze serwisy i piorunujące returny. 

Isner wygrał ostatecznie 5:7, 6:3, 6:4 i po raz czternasty w karierze mógł cieszyć się z triumfu w zawodach głównego cyklu. Z kolei rozzłoszczony, nie potrafiący poradzić sobie z porażką Harrison, mógł pluć sobie w brodę. Stracił bowiem dużą szansę na jeden z cenniejszych sukcesów w karierze. Co ciekawe, w czterech wcześniejszych spotkaniach w Atlancie (od 1. rundy do półfinału) przegrywał pierwsze sety, a mimo to odrabiał straty i przechodził dalej. Natomiast kiedy sam wygrał pierwszego seta, zaznał później goryczy porażki.

Isner i Harrison nie mają dużo czasu ani na świętowanie, ani na rozpamiętywanie porażki. Od poniedziałku czekają ich nowe wyzwania. Isner przenosi się do Waszyngtonu, gdzie został rozstawiony z numerem drugim, a Harrison jako turniejowa ,,szóstka" zaprezentuje się w meksykańskim Los Cabos. 

 


Wyniki

Finał singla:
John Isner (USA, 1) – Ryan Harrison (USA, 8) 5:7, 6:3, 6:4