Nowy Jork. 28 asów nie wystarczyło, Isner za burtą turnieju

/ Szymon Adamski , źródło: własne, foto: AFP

 Zawody w Nowym Jorku nie toczą się po myśli gospodarzy. Rozstawiony z numerem trzecim John Isner, który był jednym z głównym faworytów do zwycięstwa, już w 2. rundzie przegrał 6:7(5), 6:3, 3:6 z Radu Albotem. Potknięcie wyżej notowanego rywala będzie chciał wykorzystać Kei Nishikori. Sam Japończyk mówi o tym, że poziom jego gry z meczu na mecz jest coraz wyższy. 

Aż dwunastu Amerykanów wzięło udział w turnieju głównym New York Open, ale może się okazać, że w ćwierćfinałach nie zobaczymy choćby jednego z nich. Co prawda, jest jeszcze daleka droga do realizacji tego czarnego scenariusza, ponieważ czterech reprezentantów Stanów Zjednoczonych powalczy jutro w 1/8 finału, ale dyspozycja ich rodaków nie może przed tymi pojedynkami napawać optymizmem. Zawiódł nawet ten najbardziej doświadczony, który na wyżyny własnych umiejętności najczęściej wspinał się przed własną publicznością. Tym razem było jednak inaczej i rozstawiony z numerem trzecim John Isner doznał porażki już w 1/8 finału. Był to dla niego pierwszy występ w Nowym Jorku, ponieważ z racji wysokiego rozstawienia w pierwszej rundzie miał ,,wolny los". W decydującym secie Mołdawianin Radu Albot wykorzystał jedyną szansą na przełamanie. Wywalczonej zaliczki nie wypuścił z rąk, dzięki czemu po 2 godzinach i 5 minutach rywalizacji mógł wznieść ręce w geście triumfu. Zwycięstwo nad Isnerem jest jednym z jego największych osiągnięć w karierze.

W piątek Albota czeka kolejne trudne zadanie. O awans do półfinału 28-latek z Kiszyniowa powalczy z Kei Nishikori. Reprezentant Kraju Kwitnącej Wiśni ostatnie miesiące stracił z powodu kontuzji prawego nadgarstka. Wydaje się jednak, że najtrudniejszy okres jest już za nim. W Nowym Jorku awansował do ćwierćfinału, nie tracąc po drodze choćby jednego seta. W drugiej rundzie ograł 6:2, 6:4 Jewgienija Donskoja z Rosji. Nishikori mógł być szczególnie zadowolony z dyspozycji serwisowej. W całym meczu stracił tylko siedem punktów we własnych gemach serwisowych.

Drugą z wyłonionych dotychczas par ćwierćfinałowych stworzy dwóch Adrianów, O ile obecność w tej fazie imprezy Adriana Mannarino nie jest żadną niespodzianką, o tyle Adriana Menendeza-Maceirasa nikt się raczej nie spodziewał. Hiszpana sklasyfikowanego w drugiej setce rankingu ATP uskrzydliło zwycięstwo nad Steve’em Johnsonem w pierwszej rundzie, kiedy to obronił pięć piłek meczowych. Jego kolejną ofiarą padł Jeremy Chardy z Francji. Menendez-Maceiras wygrał 7:5, 7:6(5), rewanżując się tym samym za porażkę z pierwszej rundy Australian Open sprzed pięciu lat. Z kolei Mannarino prowadził 6:7(5), 7:5, 4:1 z Peterem Gojowczykiem, kiedy rywal podjął decyzję o przedwczesnym zakończeniu pojedynku. 


Wyniki

 Druga runda singla:

Radu Albot (Mołdawia) – John Isner (USA, 3) 7:6(5), 3:6, 6:3

Kei Nishikori (Japonia, 5) – Jewgienij Donskoj (Rosja) 6:2, 6:4

Adrian Menendez-Maceiras (Hiszpania) – Jeremy Chardy (Francja) 7:5, 7:6(5)

Adrian Mannarino (Francja, 4) – Peter Gojowczyk (Niemcy) 6:7(5), 7:5, 4:1 i krzecz Gojowczyka