ATP Finals: Za siódmym razem się udało
Po jednym z najlepszych sezonów w karierze, Roger Federer grał w turnieju masters w Londynie jako faworyt. Grał, ale przegrał w półfinale z Davidem Goffinem, który rozegrał jeden z najlepszych meczów w karierze. W nagrodę wystąpi w niedzielnym finale, a Szwajcar może jechać na urlop z rodziną
Adam Romer, Korespondencja z Londynu
– David był po prostu lepszy. Grał lepiej i dokładniej. Zasłużył na to zwycięstwo i cieszę się z jego sukcesu – mówił na pomeczowej konferencji prasowej Federer bez cienia zdenerwowania na twarzy.
Szwajcar rozegrał dobrego pierwszego seta, w którym gonił Goffina bezlitośnie, ale potem jakby coś się w jego maszynerii zacięło. Nie była to jednak do końca wina słabszej postawy Federera, a zapewne zmiany w tym, co na korcie zaczął robić Belg.
– Wiedziałem, że po pierwszym, przegranym secie muszę coś zmienić. Grałem solidnie, ale na Rogera solidność to za mało. Zacząłem czuć lepiej piłki, grać szybciej i obraz meczu się odmienił – mówił Goffin po zwycięstwie.
Rzeczywiście Belg już w pierwszym gemie serwisowym przeciwnika odebrał mu serwis i dowiózł przewagę przełamania do końca seta. Trzecia partia także toczyła się po myśli Goffina. Najpierw obronił breakpointy, by chwilę później samemu znów przełamać Szwajcara. Grał szybko, dokładnie i to on nadawał ton wydarzeniom na korcie.
W grze Szwajcara zaczęły się objawiać symptomy, które można było zobaczyć już wcześniej w pojedynkach grupowych. Grał falami. Nierówno. Zdarzały mu się stosunkowo proste błędy. Trochę jakby był już znużony kończącym się sezonem i 36 latami na karku. O ile rywale grupowi nie umieli tego wykorzystać, to Goffin uchwycił się tej szansy.
Jeszcze dzień przed półfinałem Goffin przyznał, że nie ma pojęcia co zrobić, by wreszcie wygrać z Federerem. – Po prostu grać lepiej niż poprzednio. To dobry plan. I to właśnie zrobił – żartował sam Szwajcar. Zarówno jeden, jak i drugi znają się doskonale, wielokrotnie z sobą trenowali i przygotowywali się wspólnie do sezonu.
– Zawsze gram z nim równo na treningu, ale trening, to nie mecz… – mówił Belg. Tym razem się udało i ku zaskoczeniu szczelnie wypełniających halę O2 kibiców Goffin doprowadził mecz do szczęśliwego dla siebie końca. – Przed ostatnim gemem zupełnie się nie denerwowałem. Patrzyłem na wielki ekran i oglądałem powtórki najlepszych akcji z poprzednich gemów. Nie miałem nawet czasu, by pomyśleć co mnie czeka – opowiadał skromnie Goffin.
Zaserwował dwa kolejne asy i potem poszło już z górki… Odniósł pierwsze zwycięstwo w siódmym pojedynku ze szwajcarskim mistrzem.
W nagrodę, w najważniejszym meczu dotychczasowej kariery, w finale turnieju masters, 26-letni Belg zagra ze swoim rówieśnikiem Grigorem Dimitrowem, który sprawił mu srogie lanie w meczu grupowym lub z o rok młodszym Jackiem Sockiem, którego pokonał ostatnio w kończonym już grubo po północy pojedynku w Bazylei. Finał zaplanowany jest na niedzielę na godzinę 19.00 polskiego czasu.
Wyjazd korespondenta „Tenisklubu” do Londynu wsparł dystrybutor samochodów marki Peugeot, platynowego sponsora ATP World Tour Finals.