Dobra obsada i jeden faworyt w Barcelonie

/ Mateusz Grabarczyk , źródło: atptennis.com, foto: atptennis.com

Z Monte Carlo tenisowa „karawana” przemieszcza się do Barcelony, gdzie już jutro rozpoczyna się turniej główny ATP z cyklu International Series. Zdecydowanym faworytem imprezy jest król mączki, zwycięzca tych zawodów z trzech ostatnich lat, Rafael Nadal. Oprócz niego w stolicy Katalonii zagrają również David Ferrer, David Nalbandian i James Blake.

Od 2003 roku w Barcelonie nieprzerwanie wygrywają reprezentanci gospodarzy. Po tryumfach Carlosa Moyi i Tommy’ego Robredo pałeczkę przejął absolutny lider kortów ziemnych, Rafael Nadal. W ostatnich latach jedyna porażka Hiszpana na „cegle” miała miejsce w zeszłym roku w Hamburgu z Rogerem Federerem. Jednak dzisiejsze zwycięstwo wicelidera z liderem światowego rankingu w Monte Carlo potwierdza jego dominację na mączce.

Ciężko wskazać tenisistę, który mógłby w Barcelonie zagrozić Nadalowi. W trzeciej rundzie może on trafić na swojego rodaka Feliciano Lopeza, który jednak, jak na Hiszpana, nie jest zbyt wielkim specjalistą od gry na kortach ziemnych. W dalszych rundach potencjalni rywale Nadala to kolejni reprezentanci gospodarzy – Juan Carlos Ferrero tudzież Carlos Moya. W tej samej połówce są również James Blake i Andy Murray, ale ciężko przypuszczać, aby mogli oni zagrozić Hiszpanowi. Dopiero w finale Nadal może trafić na Nalbandiana lub Davida Ferrera. Jednak nawet ten ostatni przegrał ostatnio z 21-latkiem z Majorki w dwóch dość szybkich setach.

Za plecami głównego faworyta ustawia się kolejka tych, którzy z pewnością mogą stoczyć równorzędną walkę o wysokie laury w Barcelonie. David Ferrer, rozstawiony z dwójką, już w II rundzie może mieć niełatwy mecz z Juanem Ignacio Chelą. W swojej ćwiartce ma także Tommy’ego Robredo, a w połówce Davida Nalbandiana. Rozstawiony z trójką Argentyńczyk teoretycznie nie powinien mieć problemów z awansem do najlepszej czwórki, ale jak wiadomo, tenis jest grą nieprzewidywalną.

Na dużą uwagę zasługuje powrót na korty Guillermo Corii. Tenisista z Argentyny plasował się niegdyś w czołowej dziesiątce światowego rankingu, ale wypadł z niej z powodu długotrwałej kontuzji. Obecnie zajmuje dopiero 808. miejsce i będzie to jego pierwszy turniej z cyklu ATP w tym sezonie.