Korespondencja z Rotterdamu: Haase wygrywa na początek

/ Łukasz Koterba , źródło: Korespondencja z Rotterdamu, foto: AFP

Richard Krajicek, zwycięzca Wimbledonu z 1996 roku i dyrektor rotterdamskiego turnieju ABN Amro WTT, mógł odetchnąć z ulgą. W pierwszym dniu imprezy do drugiej rundy awansował Robin Haase, najlepszy obecnie holenderski tenisista.

W minionych dniach Krajicek nie miał zbyt wielu powodów do radości. Najpierw przyjazd do Rotterdamu odwołał Stan Wawrinka, obecnie trzecia rakieta świata i zwycięzca rotterdamskiej imprezy z 2015 roku. Powód: problemy z prawym kolanem.

Potem z udziału w ABN Amro World Tennis Tournament (ATP 500) zrezygnował Rafael Nadal. Hiszpan miał być magnesem przyciągającym tłumy do hali Ahoy na południu Rotterdamu, jednak po dosyć niespodziewanym awansie do finału Australian Open zmienił plany. Po intensywnych kilku tygodniach w Australii lekarze odradzili mu przyjazd do Holandii. Czternastokrotny zwycięzca turniejów wielkiego szlema posłuchał.

I tak organizatorzy ABN Amro WTT po raz kolejny w historii tej imprezy tuż przed początkiem turnieju musieli pogodzić się z utratą największej gwiazdy. W turnieju, w którym w przeszłości tryumfowali m.in. Borg, Becker, Connors, Murray, del Potro i Federer, w tym roku najwyżej rozstawionym graczem jest Marin Cilić, numer siedem w rankingu ATP. Nadala, Federera czy Murraya w Rotterdamie więc nie zobaczymy, ale obsada mimo to jest bardzo mocna: dziewięciu graczy z TOP 20, w tym m.in. Thomas Berdych, David Goffin, Jo-Wilfried Tsonga, wschodzące gwiazdy Dominic Thiem i Aleksander Zverev (trafią na siebie już w pierwszej rundzie!) czy będący w świetnej formie Grigor Dimitrov.

Ze względu na brak Nadala organizatorom tym bardziej zależało na dobrym występie najlepszego z Holendrów. Robin Haase w rankingu zajmuje dopiero 57. miejsce i w Rotterdamie gra dzięki dzikiej karcie. W pierwszej rundzie 29-letni Holender trafił na Niemca Floriana Mayera, sklasyfikowanego jedenaście pozycji wyżej. Wcześniej obaj zawodnicy w turniejach ATP zmierzyli się tylko raz. W 2012 roku na mączce w Hamburgu zdecydowanie lepszy był Niemiec, który wygrał 6-2, 6-1.

Haase w minionych latach raz za razem rozczarowywał rodzimą publiczność. Poprzednich sześć występów w Rotterdamie kończył na pierwszej rundzie. Holender nie był więc w poniedziałkowe popołudnie faworytem; tym bardziej, że sam przyznał, że styl Niemca mu nie odpowiada. – Florian to bardzo groźny, wręcz irytujący gracz. – mówił przed meczem. – Mówiąc „irytujący” nie mam na myśli jego zachowania, ale to, że on po prostu gra inaczej niż większość innych tenisistów. Gra dużo slajsów, ma dobry dropszot, niesamowite wyczucie i jest bardzo wszechstronny – dodał.

Wygraną Holendra w dwóch setach uznać więc można za małą niespodziankę. Haase zwyciężył 7:5, 7:6(3) i w drugiej rundzie zmierzy się z triumfatorem pojedynku David Goffin – Andriej Kuzniecow.

Rzeczywiście to już dawno temu [2008 r. – red.] kiedy po raz ostatni wygrałem mecz w Rotterdamie – powiedział po zwycięstwie Haase. – Ten turniej ma zawsze mocną obsadę i zazwyczaj nie byłem faworytem. Wygrana w Rotterdamie zawsze jest miła – dodał.

Holender był zadowolony nie tylko z wyniku, ale również z formy, jaką zaprezentował. – Dobrze i mądrze serwowałem i bez przerwy starałem się kreować szanse. Zwycięstwo jest fajne, ale sposób w jaki je osiągnąłem, jest już całkiem wspaniały – cieszył się na konferencji prasowej.

Łukasz Koterba, Rotterdam