Mistrzowski Djokovic!

/ Michał Jaśniewicz , źródło: atptennis.com/własne, foto: sonyericssonopen.com

Przed rozpoczęciem turniej Sony Ericsson Open w Miami większość fanów
liczyła, że w finale imprezy po raz pierwszy w tym roku dojdzie do
pojedynku między Rogerem Federerem i Rafalem Nadalem. Tym czasem w
walce o trofeum zmierzyli się Guillermo Canas, który pokonał Szwajcara
w czwartej rundzie oraz Novak Djokovic, który wyeliminował Hiszpana w
ćwierćfinale. Nikt specjalnie chyba jednak nie żałował, że tak się
stało, gdyż byliśmy świadkami świetnego widowiska.

Obaj tenisiści dosyć szybko poradzili sobie z finałowym stresem, i po
dwóch gemach „rozpoznawczych”, wygrywanych przez zawodnika serwującego
walka rozgorzała na dobre. Pierwszą dobrą okazję do uzyskania przewagi
miał Canas, ale przy stanie 1:2 nie wykorzystał break pointa. Szybko to
się na nim zemściło, gdyż zaraz po tym wydarzeniu to on stracił własne
podanie i to w dosyć kontrowersyjnych okolicznościach. Przy wyniku 0:30
i drugim podaniu Argentyńczyka sędzia liniowy wywołał błąd stóp.
Spotkało to się oczywiście ze zdecydowanym protestem Guillermo, a także
licznej koloni argentyńskiej na trybunach, ale nic one nie pomogły.
Djokovic wykorzystał natomiast już pierwszego break pointa i przewagę
przełamania utrzymał do końca seta.

Pierwsze cztery gemy drugiej partii wygrywał tenisista serwujący, ale
od stanu 2:2 wszystkie „lewy” brał Serb. Nie oznacza to jednak, że
Canas spuścił z tonu. Wręcz przeciwnie gra była niezwykle zacięta, a
szóstym gem długo zapadnie w pamięć wszystkim świadkom tego widowiska.
Trwało on blisko dwadzieścia minut i miało w nim miejsce osiem
równowag, a w przypadku kilku wymian wydawało się, że nie będą miały
one końca! Mimo, że w całym secie rozegrano tylko osiem gemów, trwał on
łącznie pięćdziesiąt cztery minuty.

W trzecim secie zaobserwować można było pewną nerwowość z obydwóch
stron, a ponadto w połowie tej partii Guillermo zaczął odczuwać bóle w
udzie lewej nogi. Ostatecznie doszło w tym fragmencie meczu do jednego
przełamania. Przy stanie 4:4 i 30:40 Canas popełnił podwójny błąd
serwisowy! Co prawda w dziesiątym gemie po wygraniu dwóch pierwszych
piłek Djokovic popełnił dwa niewymuszone błędy (pierwszym z nich był
podwójny błąd), ale szybko się pozbierał i życiowego sukcesu nie dał
sobie wydrzeć już z rąk!

Djokovic, który 22 maja skończy dwadzieścia lat został najmłodszym
triumfatorem w dwudziesto trzyletniej historii turnieju Sonny Ericsson
Open. 30-letni Canas został natomiast pierwszym finalistom tej imprezy,
który do turnieju głównego musiał przedzierać się przez kwalifikacje.

Za każdym razem kiedy coś wygrywasz
jako najmłodszy gracz, czy bijesz jakieś rekordy to wspaniałe uczucie.
Oznacza to, że twoje nazwisko zapisze się w historii sportu. Jestem z
tego bardzo dumny. Wiem, że trenowałem przez całą moją karierę bardzo
ciężko, by dojść do tego punktu i mam nadzieje że jest to dopiero
początek mojej długiej kariery,
” powiedział po meczu wzruszony Djokovic

Jestem bardzo szczęśliwy, że
doszedłem w tym turnieju tak daleko. Myślę, że dzisiaj zagrałem dobry
mecz i zrobiłem wszystko co mogłem, żeby wygrać. Myślę, że Novak grał
znakomicie, po prostu grał lepiej ode mnie. Miałem kilka szans, nie za
dużo, ale kilka i on w tych ważnych momentach grał bardzo dobrze.
Dlatego też myślę, że nie zdobyłem dzisiaj ani jednego seta i nie
miałem okazji, żeby ciężko popracować na korcie,
” przyznał natomiast Canas.


Wynik finału:

Novak Djokovic (Serbia, 10) – Guillermo Canas (Argentyna) 6:3, 6:2, 6:4